PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=586}
7,3 11 672
oceny
7,3 10 1 11672
Magiczny miecz Legenda Camelotu
powrót do forum filmu Magiczny miecz - Legenda Camelotu

Przecież bajki z tamtych czasów powinny być no nie wiem... sensowne. W tej nic się nie trzyma kupy. Nie dostajemy żadnych wyjaśnień rzeczy który dzieją się tam bez przerwy jednocześnie szokując bo nie wiadomo czy mamy domyślać się jakiegoś sensu czy tylko po prostu tak jakoś wyszło reżyserowi?

ocenił(a) film na 10
DrumerPL

Widać zbyt mało uważnie to oglądałeś. Ten film ma głębszy sens, tylko trzeba się ZASTANOWIĆ gdzie on jest. Wiem, myślenie ponoć boli. Ale może warto się zastanowić nad postacią Garreta? Bo, to w nim jest głębia. Może i ma dziwaczne zachowania, ale pomyśl jak byś się czuł, gdybyś (czego Ci broń Boże, nie życzę!!!!) stracił wzrok, i przez większość życia mieszkał sam w lesie, bo ludzie Cię unikali przez Twoją niepełnosprawność. Potem też byś się obawiał zaangażowania i wyjścia do ludzi. niestety, osoby niewidome tak już mają. Mam to niesamowite szczęście, że widzę, ale mogłam zaobserwować jak trudne jest życie osoby niewidomej. To KOSZMAR. Może dlatego tak mi się spodobał ten film, bo główny bohater jest niewidomy. Nareszcie film, który pokazuje dzieciom, że osoba niepełnosprawna jest tak samo pełnowartościowa jak inni, którzy są szczęściarzami i są całkowicie sprawni.

ocenił(a) film na 5
Anya_Pooka

Dobra dobra, już tak nie narzucaj swojego zdania. W końcu nie o to tu chodzi "myślenie czasem boli", no proszę cię.
A tak poza tym nie do końca chodzi mi o niego, można powiedzieć że kiedy mógł i miał okazję dowiedzenia się czegoś o tym jacy są inni ludzi odrzucał to. Wiem że był niewidomy, ale to nie oznacza że musiał mieć gdzieś inne i lepsze życie. Nawet jeśli nie chodzi o całe życie to tylko o przebywanie z drugą osobą. W końcu po każdym nie mówił tak. Dało się zauważyć że bardzo ją lubi. Ale był trochę chyba skupiony na sobie i na swoim bólu że nie zauważył jak ważny jest drugi człowiek. Dopiero kiedy Kayley ocaliła mu życie (jednocześnie sama stwarzając zagrożenie).

ocenił(a) film na 10
DrumerPL

Nie narzucam Ci swojego zdania, raczej Ty starasz się narzucić swoje mnie. Ale, już pomijam ten fakt. A postać Garreta i tak wydaje mi się bardzo ciekawa, może właśnie dlatego, że miał takie ambiwalentne uczucia i myśli. Nadal będę też obstawała przy swoim, że ten film ma głębszy sens i warto do niego wracać.

ocenił(a) film na 5
Anya_Pooka

Ale mimo wszystko mógł mieć trochę lepsze piosenki :)

użytkownik usunięty
DrumerPL

Piosenki miał dobre. :)

Anya_Pooka

No to jak to w końcu jest, dobry film czy nie dobry, warto oglądać czy nie

ocenił(a) film na 10
DrumerPL

Sam sobie jesteś w stanie wytłumaczyć głębię bohatera. To, że ktoś nie ma "dobrego", czy może raczej łatwego charakteru nie znaczy, że jest to błąd scenarzysty, czy ze jest to nielogiczne. Bohater nie jest schematyczny, nie jest jak zwykle pięknym księciem, albo szczwanym złodziejaszkiem. Uwielbiam bajki, większość moich ulubionych tytułów to Disney - głównie dlatego, że w świecie anglojęzycznym zmonopolizowali rysunkowe baśnie. Ale ten tytuł wnosi wreszcie coś nowego, moim zdaniem lepszego. Jasne, że kreska nie jest tak dopracowana jak u Disneya, ale trudno winić kompanię - mieli zwyczajnie mniejszy budżet, zainwestowali sporo w aspekt muzyczny. Tła dla mnie dalej są przecudowne. Pięknie wyważono stosunek tragizmu i komedii, a film ucieszy zarówno dzieci jak i dorosłych.

ocenił(a) film na 3
Anya_Pooka

Może i ten film ma głębszy sens, ale ma też mnóstwo dziur w fabule. Kiedy Ruber zajął wioskę, zaczął śpiewać o tym, co zamierza zrobić. Kiedy Ruber schwytał główną bohaterkę, ona uciekła dlatego, że strażnik po prostu ją puścił. Kiedy gonili ją ludzie-monstra z broniami zamiast ramion, leciała piosenka zupełnie niepasująca do tej sceny (choć była ładna). Kiedy Garret został ciężko ranny, zaczął śpiewać - a czy ranny i cierpiący człowiek myśli o śpiewaniu? Zaraz potem został jakoś magicznie uzdrowiony przez jakiś liść, nie wiadomo jaki, potem powiedział, że woli zostać w lesie zamiast iść do Camelotu, mimo że ślepcowi na pewno wygodniej i bezpieczniej by się żyło w zamku lub w osadzie. Kurczak-topór, który służył Ruberowi, nagle zmienił stronę, nie wiadomo dlaczego i nie wiadomo kiedy dokładnie - po prostu nagle uwolnił dobrą postać z więzów. A kiedy Ruber został pokonany, nagle wszyscy zostali automatycznie uzdrowieni. W dodatku w tym filmie praktycznie nie było Artura i Merlina, oni byli tam tylko postaciami epizodycznymi i nie odegrali istotnych ról. I jeszcze ci śpiewający rycerze Okrągłego Stołu. Ten dwugłowy smok nie był zabawny, a główna bohaterka z wyglądu i z charakteru była zupełnie jak Bella z "Pięknej i Bestii", chciała być rycerzem, ale mimo to ciągle ktoś musiał ratować ją z opresji.

Więc w sumie jedyne, co w tym filmie było dobre, to muzyka (instrumentalna) i animacja, grafika. Widać, że faktycznie włożyli duży nakład pracy i środków, by wykreować tła i efekty wizualne. Ale scenariusz jest beznadziejny. Postacie w sumie również. "Magiczny miecz" to po prostu kopia filmów studia Disneya, tylko że pozbawiona polotu i oryginalności.

ocenił(a) film na 6
Trojden

Kiedy Garret został ciężko ranny, zaczął śpiewać - a czy ranny i cierpiący człowiek myśli o śpiewaniu?

polecam opery :):):):)

ocenił(a) film na 3
telegrafistka

No to w takim razie "Magiczny miecz: Legenda Camelotu" to powinna być opera, a nie film animowany adresowany w domyśle do dzieci. Dzieci nie rozumieją wielu rzeczy, a opera jest raczej dla dorosłych. Jest oparta na całkiem innej konwencji.

ocenił(a) film na 6
telegrafistka

odpowiadam jedynie na pytanie - w operach człowiek ranny i cierpiący myśli o śpiewaniu. w musicalach z resztą też, a dużo filmów animowanych (szczególnie disneya) ma konwencje musicali.

ocenił(a) film na 3
telegrafistka

Ta... a ponieważ Warner Bros postanowili zrobić film wzorowany całkowicie na disneyowskich, to też zrobili animowany musical. Tylko że o wiele głupszy i mający dużo więcej dziur w fabułach niż przeciętny film Disneya.

ocenił(a) film na 6
Trojden

szczególnie, nie znaczy tylko. ja wcale nie bronię tego filmu. uważam, ze jest niezły jak na swoje czasy i tylko tyle. zwyczajnie argument, że śpiewają w nie odpowiednich momentach nie jest dobry, bo zwykle w bajkach śpiewają w nie odpowiednich momentach. to by było wszystko. bez odbioru.

ocenił(a) film na 10
Trojden

A co to jest przeciętny hit Disneya? Chyba nie masz na myśli "Tarzana" albo "Króla Lwa"? To co, może "Kto wrobił królika Rogera?" albo "Alicję w Krainie Czarów"? Te dwa ostatnie to są przecietniaki, a nie mega kasowe hity z niewyobrażalnie wielkim nakładem. Melodie z "Magicznego Miecza..." chyba bardziej zapadają w pamięć.

ocenił(a) film na 3
Kij_z_tym

Przeciętny film Disneya to np. "Miecz w kamieniu", "Księga Dżungli", "Robin Hood", "Bernard i Bianka", "Lis i pies".

"Kto wrobił królika Rogera?" to świetny film, choć dla dzieci nie bardzo się nadaje. A "Alicja w krainie czarów" to bardzo fajny film, jako szalona przygoda po dziwacznym świecie. W dzieciństwie go uwielbiałem. Scena herbatki u Kapelusznika nadal mnie rozwala.

ocenił(a) film na 10
Trojden

Jesteś zafiksowany na motywach arturiańskich jak widzę.

A "Lis i pies" to jeden z najbardziej wzruszających filmów Disneya. Tylko znowu, trzeba zrozumieć fabułę.

O boże. Polecam sie jednak zapoznać z oryginałem, to może wtedy się wypowiesz co do zgodności fabuły pierwowzoru z filmem. No, ale dla Ciebie "Alicja..." to "szalona przygoda po dziwacznym świecie".

ocenił(a) film na 3
Kij_z_tym

Nie, nie jestem zafiksowany. Po prostu uważam, że jeśli już Warner Bros chciało zrobić dziecięcy film oparty na motywach arturiańskich, to mogli dać do niego więcej Merlina i Artura, a mniej motywów rodem z "Doliny Paproci" i bajek. Bo między baśnią a bajką jednak są istotne różnice. Baśń jest bardziej uniwersalna, a bajka jest bardziej adresowana do dzieci.

"Lis i pies" to fajny film, można obejrzeć, chociaż w sumie nie wiadomo, dlaczego wypadek Maksa miał aż taki wpływ na Miedziaka, skoro Max tylko złamał nogę i to od potrącenia przez pociąg, a nie zginął. Może jestem tu brutalny, ale "Lis i pies" byłby mocniejszym filmem, gdyby Max zginął - wtedy Miedziak faktycznie miałby istotny powód, żeby zrywać przyjaźń z Todem i chcieć się na nim srodze zemścić.

Fakt, nie czytałem "Alicji w krainie czarów". Skoro polecasz, to przeczytam. Wiem, że to była ulubiona książka Walta Disneya, razem z drugą częścią "Po drugiej stronie lustra" (i już w 1936 powstała krótkometrażowa animacja "Thru The Mirror" z Myszką Miki, oparta na tym motywie).

Jednak to nie zmienia faktu, że sam w sobie film "Alicja w krainie czarów" bardzo mi się podobał i podoba nadal. I Królowa Kier to świetny czarny charakter - uwielbiam szybkość, z jaką zmienia stan emocjonalny i to, jak wrzeszczy. :)

ocenił(a) film na 6
Trojden

dla tych co oglądali i co nie :
http://www.youtube.com/watch?v=xZHiKy8CuIg
http://www.youtube.com/watch?v=31mUMeSZt04
http://www.youtube.com/watch?v=00FBvbx_38w

Koval_4

Za..bał bym tego gościa bejsbolem przy pierwszej nadarzającej się okazji stania obok niego :/
Ten jego skrzeczący, piszczący, głos starej ciotki, siedzącej cały dzień na parapecie, nie mającej prawdziwych problemów życiowych, ekscytującej się problemami z dupy.
On jest WZORCOWYM ODBIORCĄ wyrażeń typu "Get a job", "znajdź sobie dziewczynę", "zajmij się życiem" itp. !
Pusta, piszcząca, skrzecząca histeryczka, robiąca kosmiczne problemy znieistotnych bzdur, ze źle falującego rękawa w bajce, bo w tamtych czasach nie mieli rękawów :/

Jak w kreskówkach wbiłbym go wielkim, kilkutonowym młotem w ziemię! Dla spokoju, dla równowagi, żeby już skończył ośmieszać ludzkość i pokazywać jak zblazowani, durni i znudzeni życiem są ludzie, że mają takie problemy i potrafią się tak ekscytować (a nawet robić z tego sens swojego życia) - zagadnieniami z dupy wziętymi !

ocenił(a) film na 10
rhotax

No, jest przechujowym recenzentem. Znajomość kontekstów u niego, no cóż - nie ma jej.

ocenił(a) film na 3
rhotax

Ten skrzeczący, piszczący głos starej ciotki to część jego imidżu. On wciela się w postać nerwowego krytyka. Niektórym takie podejście może się podobać, innym nie. Rzecz gustu. Mnie akurat to bawi. Fakt, że czasem on za bardzo się czepia, ale ogólnie zwykle ma rację. Choć zdarza mu się jeździć po bandzie.

ocenił(a) film na 8
Trojden

Właśnie dlatego jest to bajka dla dzieci , która ma je uczyć wiary w siebie i w to , że marzenia mogą się spełnić , a nie film dla doroslych , którzy szukaja dziury w calym . To piękna bajka o świetnym przeslaniu

ocenił(a) film na 3
Zocha_

Tylko że muzyka została źle dobrana, las był bardzo niebezpieczny dla ślepca - o wiele bardziej niż wnętrze zamku, ten kurczak służący złemu bad guy'owi mający topór zamiast głowy nagle bez powodu i bez żadnej widocznej przemiany zaczął pomagać głównej bohaterce - to się kupy nie trzyma. Poza tym film miał być oparty niby na legendach arturiańskich, a tymczasem bardzo mało tutaj króla Artura i Merlina.

ocenił(a) film na 10
Trojden

Ty niedoje.bie - to jest bajka. Czepiasz się przy Tarzanie, że nie da się tak biegać po drzewach, albo przetłumaczyć jezyka małp?

ocenił(a) film na 3
Kij_z_tym

Dobrze wiem, że to bajka, i nie musisz używać epitetów. Chodzi o to, że twórcy tego filmu traktują widzów jak kretynów, którzy wszystko kupią. Filmy powstające w studiu Disneya nie obrażały inteligencji widzów, w przeciwieństwie do "Legendy Camelotu". Filmy Disneya miały sens i spójną fabułę. Przynajmniej w większości.

A tutaj praktycznie nic nie ma sensu. Kurczak służący czarnemu charakterowi nagle bez powodu przeszedł na stronę dobra i pomógł głównej bohaterce - nie pokazali żadnej jego przemiany. Ślepiec odmawia przeprowadzenia się do zamku, mimo że w zamku byłby o wiele bezpieczniejszy niż w lesie.
Merlin nie odegrał tu żadnej roli. Postać króla Artura też została tu właściwie pominięta. Związek tego filmu z arturiańskimi legendami jest bardzo, bardzo luźny. Za to koncepcja zaczarowanego lasu przypomina raczej "Dolinę Paproci" niż legendy arturiańskie.
A główna bohaterka została po prostu skopiowana z Belli z "Pięknej i Bestii".
Do dramatycznej sceny pościgu ze strzelaniem z łuku wybrali spokojną, wolną piosenkę, zamiast dramatycznej orkiestrowej muzyki.

Animacja wygląda ładnie, ale to nie ratuje filmu. Bo w filmie najważniejsza jest fabuła.

ocenił(a) film na 10
Trojden

Filmy Disneya nie obrażały inteligencji fanów? Jesteś pewien? Sens i spójna fabuła powiadasz. No dobrze. Możemy się przerzucać przykładami dobrych i złych bajek Disneya. A wiesz dlaczego? Bo 80% filmów Disneya to bajki. WB robi ich trochę mniej i w innym stylu, ale naprawdę "Magiczny Miecz" nie ustępuje pod wieloma względami sporej części produkcji Disneya. No, chyba że się założy klapki na oczy i ogląda tylko i wyłącznie Walta, wtedy może być trudno docenić jakiekolwiek inne bajki. A szkoda.

Natomiast, żeby wysunąć takie jak Ty zarzuty co do fabuły, to niestety trzeba chyba przespać połowę filmu i nie zwracać uwagi kompletnie na nic, albo zafiksować się na zasłyszanych gdzieś opiniach.

Kurczak służący czarnemu charakterowi należał do rodziny bohaterki, stamtąd też zabrał go antagonista. Miał na farmie "żonę" i dzieci. Coś już świta? Czy trzeba w półtoragodzinnym filmie dać 15 minut na pokazanie przemiany kurczaka? No, nie. Wystarczy, że poświęcisz uwagę fabule, to nie będziesz potem rzucał takimi losowymi uwagami.

Garrett bez ojca Kayley nie znalazł dla siebie miejsca w zamku. On nie jest pogodzony ze swoją ślepotą. Nie chce mieszkać w zamku pełnym rycerzy (sam chciał być rycerzem), nie chce litości i pokazuje to dziewczynie od samego początku. W lesie jest sam jeden - niezależny, nikt się nad nim nie pochyla ze współczuciem. Nawet przed końcem akcji nie chce wrócić do zamku. Coś Ci rozjaśniłam może?

"Quest for Camelot" (bo tak brzmiał oryginalny tytuł i może warto się z nim zaznajomić, zanim zjedziesz film za zbytnie odbieganie od legend arturiańskich?) - nie obiecuje, że jest ekranizacją legend arturiańskich. Nie każdy film z Kamelotem w tytule musi opowiadać tę samą, oklepaną historię. Po co?

Przypomina pomysł twórców, nie żadną z tych rzeczy - to jest bajka dla dzieci. Co byś tam chciał? Może kazirodczy związek Artura i Morgany? Jakieś brutalne sceny gwałtu w gospodarstwie?

Aha, to jest argument który słyszałam już 5 razy conajmniej. Przypomina bo? Bo ma ciemne włosy i oczy? Bo uwielbia książki ? A nie, czekaj, wcale nie uwielbia książek, a jej charakter jest zupełnie inny.

Bo główna bohaterka musiała uciekać z rodzinnego domu i zostwaić matkę na pastwę Rubera? To nie był śmiertelny pościg z filmu akcji, tylko dość poruszajaca scena. Dla kogoś, kto zrozumiał jej wydźwięk. Mi się to udało już za dzieciaka, gdy pierwszy raz widziałam ten dilm.

Nie, w filmie rysunkowym połowa sukcesu to animacje, tła, etc. W filmie live action połowa sukcesów to aktorstwo.

ocenił(a) film na 3
Kij_z_tym

Filmy Disneya w zdecydowanej większości nadają się dla całej rodziny, nie tylko dla dzieci. Czego nie można powiedzieć o "Quest for Camelot".
I to nie jest tak, że cenię tylko Disneya. Wysoko cenię też filmy Dona Blutha (tzn. te wczesne, jak zwłaszcza "Tajemnica IZBY" i "Amerykańska opowieść") i filmy studia Ghibli. "Spirited Away" uważam za jeden z najlepszych filmów animowanych wszech czasów. Cenię też niektóre seriale animowane, jak choćby "Batman", "Conan łowca przygód", "Muminki", "Wyspa Niedźwiedzi", "O czym szumią wierzby" i masę japońskich seriali anime. Za mało tu miejsca, by je wszystkie wymieniać. W każdym razie trudno nazwać mnie zapatrzonym w Disneya.

Nie, nie musi być kazirodczego związku Artura i Morgany ani scen gwałtu. Po prostu historia mogła skupić się bardziej na samym Arturze oraz Merlinie, a nie na postaciach niemających bezpośredniego związku z legendami o Arturze i o Avalonie. Jak choćby ten dwugłowy smok, który próbuje być śmieszny - to jest właśnie zapychacz. Film nic by nie stracił, gdyby tego smoka o dwu głowach tam nie było.

Wiem, że od czasów "Aladyna" również do filmów Disneya zaczęła się przedostawać popkultura i jej produkty, ale to akurat nie jest trend, który warto naśladować. :) Z tego samego powodu mam mieszane uczucia do "Herkulesa". Widać twórcy z WB, kreując tego smoka o dwu głowach, poszli w stronę "Aladyna" i "Herkulesa".

Główna bohaterka wygląda zupełnie jak Bella. I tak jak ona jest asertywna i lubi śpiewać.

OK, niech będzie, że ślepiec chce być niezależny.

Cóż, dla mnie pościg za bohaterką był śmiertelnym pościgiem, a nie zostawieniem matki na pastwę Rubera - choć nawet gdyby tak miało być, to muzyka mogłaby być bardziej dramatyczna.

Jeśli w filmie rysunkowym połowa sukcesu to warstwa wizualna, to w takim razie za dobre filmy należałoby uznać dwie animowane wersje "Titanica" - te filmy to dopiero obrażają inteligencję widzów. Zwłaszcza wersja z gigantyczną ośmiornicą. A w sumie to trzy filmy, bo wersja z ośmiornicą doczekała się sequelu (nie mam pojęcia, jakim cudem).

Znam wielu dorosłych, którzy nazywają pięknymi filmami "Królewnę Śnieżkę i siedmiu krasnoludków", "Pinokia", "Bambiego", "Kopciuszka", "101 dalmatyńczyków", "Zakochanego kundla", "Małą syrenkę", "Piękną i Bestię" i "Króla Lwa". Natomiast nie znam (przynajmniej osobiście) żadnego dorosłego, który by nazwał pięknym filmem "Quest for Camelot".

ocenił(a) film na 10
Trojden

Trudno rozmawiać z kimś, kto uparł się, że film powinien być o Arturze i Merlinie. Oglądnij film o Arturze i Merlinie, poczytaj troszkę i zajmij się czymś produktywniejszym niż jeżdżenie po leciwych animowanych bajkach WB.

To co robisz jest trochę smutne, a argumenty tak łopatologiczne, że zwyczajnie nie chce mi się znowu pisać kolejnego paragrafu. Dobrze, że przynajmniej w główce ułożyło się coś z Garrettem i kurczakiem, ale nie zamierzam dalej się produkować, żeby potem przeczytać bełkot kogoś, kto nie umie ani czytać, ani oglądać ze zrozumieniem.

Powodzenia w dalszych życiowych frustracjach.

ocenił(a) film na 3
Kij_z_tym

LOL :) Ciekawe skąd wniosek, że moje wpisy i zdanie na temat tego filmu to moje życiowe frustracje. To znaczna nadinterpretacja, przydawanie temu zbyt wielkiego znaczenia.

A to, że czasami lubię się pastwić nad jakimiś filmami - cóż, tak już mam. I nie ma to nic wspólnego z życiowymi frustracjami.

ocenił(a) film na 8
Trojden

kurde od dawna nie widziałem kogoś tak upośledzonego jak Trojden xD

ocenił(a) film na 3
Zocha_

Tylko że dzieci są mądrzejsze niż wydaje się twórcom tego filmu. :) A w tym filmie jest wiele rzeczy, które nie mają sensu. Np. dlaczego strażnik Rubera po prostu puścił główną bohaterkę i pozwolił jej uciec. Albo dlaczego kurczak służący Ruberowi nagle przeszedł na stronę dobrych i pomógł główną bohaterkę, choć nie pokazano momentu, w którym zmienił strony. I dlaczego ślepiec zdecydował tak, a nie inaczej. I po co właściwie dodali postać tego dwugłowego smoka, skoro sceny z nim to zapychacze.

Jeśli już chcieli zrobić film dla dzieci oparty na arturiańskich legendach, to mogli przynajmniej dać Merlinowi i Arturowi ważne role do odegrania, to wtedy przynajmniej dzieci by się trochę douczyły. Zamiast tego zrobili film o dziewczynie chcącej zostać rycerzem, o ślepcu, dwugłowym smoku i zaczarowanym lesie rodem z "Doliny Paproci", a Merlina i Artura zepchnięto na margines.

Poza tym, wielką zaletą filmów Disneya jest to, że mogą je oglądać całe rodziny, i podobają się nie tylko dzieciom. A "Legenda Camelotu" jest filmem dla nudzących się dzieci.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones