PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=696196}

Makbet

Macbeth
6,6 42 231
ocen
6,6 10 1 42231
6,4 15
ocen krytyków
Makbet
powrót do forum filmu Makbet

Ale jak to...?

ocenił(a) film na 4

Nie rozumiem, jaki mam problem z tym filmem. Jest wizualnie piękny, emocje aż kipią, a jednocześnie potwornie nudny i rozciągnięty. Nidy nie miałam problemów z tzw. 'dłużyznami filmowymi', czasem sa wręcz bardziej emocjonujące niż wartka akcja, ale nie tym razem. Z kina wyszłam rozczarowana i nie potrafię powiedzieć, czym to rozczarowanie było spowodowane. Czy ktoś również ma takie ambiwalentne odczucia?

ocenił(a) film na 4
Christabell

Popieram. Nie mogę sie przyczepić do gry aktorskiej i oddania charakteru postaci. Za to reszta powodowała że film okropnie nudził mimo swojej brutalności. Film nijaki - brakuje tego czegoś co przykuwa uwagę widza przez to bardzo się dłużył i powodował napady ziewania. Niestety ale oceniam go nisko na 4 + za gre aktorską, ale sama rola filmu nie tworzy.

Christabell

Mnie osobiście film przerósł wierszowaniem po angielsku i czytanie wierszowania po polsku. Audiowizualnie przepiękny i aktorsko też bardzo mocny. Pozostawiam bez oceny, bo niestety nie byłem przygotowanym targetem.

ocenił(a) film na 4
Wojt4s

Dokładnie. Myślę, że jedynej rzeczy jakiej zabrakło temu filmowi to uwspółcześniony tekst, normalna mowa.
W teatrze czytanie sztuki jak sztuki jest ok, w filmie już niekoniecznie, jeśli nie ma przy tym dynamiki. Widziałam australijską wersję Makbeta, gdzie bohaterowie byli przeniesieni do współczesności, ale tekst był oryginalny - nie zagrało do końca, choć dzięki większej dynamice lepiej się go oglądało.

Christabell

rozciągnięty- to dobre określenie;
autorzy zdecydowali się wyciąć część tekstu Szekspira i zastąpić go ładnymi obrazkami; ogólnie niezły pomysł, jednak film stracił na dynamice

ocenił(a) film na 6
Christabell

Niestety, ale miałam podobne wrażenia po seansie... Wizualnie było cudnie, szczególnie sceny walki, ale dynamika kolejnych scen była jakaś taka... zaburzona? Po drugie, czytając pierwowzór miało się wrażenie, że motywacja Makbeta i jego żony była uzasadniona - ja sama bym tak nie zrobiła, ale potrafiłam zrozumieć, dlaczego chcieli popełnić pierwszą zbrodnię i każdą kolejną wynikającą z tej sytuacji. A tu? Właściwie nie bardzo wiedziałam, dlaczego zabili króla. Jakby nagle zniknęła jakaś rozmowa między małżonkami nakreślająca ich powody.... Po prostu jest okazja, to to zróbmy. Trochę się zawiodłam.

ocenił(a) film na 6
Christabell

Zgadzam się @Christabell. Pod względem wizualnym oraz muzycznym - geniusz. Do gry aktorskiej nie mogę się przyczepić.
Być może znużyło mnie "wierszowanie" jak wspomniał @Wojt4s. Ciągle szukam, czego zabrakło mi w tym filmie...Jak na jeden z najbardziej przeze mnie oczekiwanych filmów w tym roku - rozczarował.

ocenił(a) film na 5
Christabell

Miałam dokładnie takie same odczucia. Super zdjęcia, szczególnie walki nakręcone mistrzowsko, świetna gra aktorska,a mimo to nudziło mi się nieco. Zdecydowanie polecam inne dzieła Szekspira, co do tego mam bardzo mieszane odczucia.

ocenił(a) film na 6
Christabell

I ja myślę podobnie, z jednej strony nie ma się za bardzo do czego przyczepić, aktorsko co najmniej dobry, wizualnie uczta, klimat świetny, a jednak zachwycić się nim trudno. Nie usnąć też jest ciężko.
Podobne odczucia miałem przy "Tylko kochankowie przeżyją" Jarmuscha

ocenił(a) film na 3
Christabell

Ten film jest po prostu nieudanym eksperymentem.
Odrzucono pewne utarte i sprawdzone standardy filmowe i to się zemściło. Te standardy ustaliły się nie bez powodu. Film musi być filmem. Nie znosi eksperymentów. Książka i teatr są na eksperymenty dużo bardziej odporne.
Co należało zrobić? Teatr! Albo przerobić 'Makbeta' na normalny film.
Gdyby w teatrze ustawiono wielki telebim, na którym wyświetlano by te posępne krajobrazy, a aktorzy graliby swoje kwestie na scenie z przodu to byłby sukces - może.

ocenił(a) film na 9
Leszy2

Ten film jest udanym eksperymentem, ale niestety przeznaczonym wyłącznie dla widza z english rp. Taki jest niestety jego mankament, moim zdaniem powinni uprzedzać o tym w opisie filmu, bo spora część widowni mogła wyjść rozczarowana koniecznością czytania wersetów Szekspira (i to dość szybkiego). Jak dla mnie Macbeth w tej wersji jest rewelacyjny, nic się nie dłużyło, a muzyka oraz gra Fassbendera i Cotillard wgniatała w fotel. Ale to wszystko pod warunkiem, że się oglądało i słuchało, a nie czytało :)

ocenił(a) film na 3
EnigmaticEncounter

Gdyby w Polsce widownia nie stawała w taki sposób okoniem przeciw dubbingowi, być może wypadłoby to lepiej.

ocenił(a) film na 9
Leszy2

W tym przypadku raczej skończyłoby się to kiepsko. Tu najważniejsze były dialogi i mimika aktorów, w ogóle ich gra jako spójna całość. Z podkładania innych głosów wyszedłby klops i straszne zgrzyty. Osobiście dubbingu nie znoszę, jest dla mnie uzasadniony wyłącznie w kreskówkach. Nawet lektor jest niepotrzebną ingerencją w film. W standardowych filmach napisy raczej nie przeszkadzają, ale do Macbetha niestety nie pasują, bo ich czytanie niszczy całość.

ocenił(a) film na 3
EnigmaticEncounter

Twoja niechęć do dubbingu wszystko tłumaczy.
Nie rozumiem w jaki sposób dubbing miałby pozbawić filmu dialogów i mimiki.
W niemieckich, francuskich i wielu, wielu innych wersjach językowych nie występuje ten problem o którym piszesz. Dlaczego?
Nie NAWET lektor, a ZWŁASZCZA lektor.
Napisy przeszkadzają, zwłaszcza w TV. Wystarczy przestudiować statystyki lub mieć trochę pojęcia o percepcji, aby zrozumieć jak utrudniają odbiór, zwłaszcza atrakcyjnych wizualnie filmów, gdzie dużo się dzieje. Oczywiście dubbingowi malkontenci zapewnią, że w pełni za napisami nadążają i nie przeszkadza im ich czytanie. Są oczywiście w błędzie. Dowiedzie tego byle test. No ale nawyk robi swoje i niechęć do dubbingu skutecznie przysłoni problem z czytaniem.

ocenił(a) film na 9
Leszy2

Nie pozbawić dialogów, czy mimiki (nie napisałam tak), ale zniszczyć ich spójność. Na aktora patrzymy holistycznie (głos, mimika, postawa ciała itd. mają tworzyć koherentną całość), podstawienie obcego głosu tworzy zgrzyty z mimiką i tym samym wrażenie sztuczności. Jak wyszedłby jakikolwiek film Tarantina z dubbingiem? Może jeszcze z głosem Karolaka zamiast L. Jacksona? :) Tragedia...
Namiętnie dubbingują Włosi i Hiszpanie i rezultat jest przekomiczny. Sama oglądam wszystkie anglojęzyczne filmy w oryginale, bez napisów (hiszpańskie też, te łatwiejsze językowo). Jeśli oglądam film w języku, którego nie znam to wybieram napisy (są dla mnie najmniej inwazyjne).
"Trochę pojęcia o percepcji" mam, akurat trafiłeś jak kulą w płot, bo procesami poznawczymi i percepcyjnymi zajmuję się zawodowo. Człowiekowi o odpowiednio rozwiniętej podzielności, przerzutności i selektywności uwagi naprawdę dużo nie przeszkadzają. Problem pojawia się m. in. u dorosłych dyslektyków oraz osób z zaburzeniami uwagi, bo po prostu tego nie ogarną i rzeczywiście muszą mieć "czytane". Co nie zmienia faktu, że oczywiście najlepsze filmy są wersji czystej, bez napisów, wtedy odbiór jest najpełniejszy i ja tak oglądam (w kinie po prostu ignoruję napisy i jest ok). Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 3
EnigmaticEncounter

Koherentną całość? Produkcja filmu to jeden wielki zlepek różnorakich elementów pozbawionych spójności, którą uzyskuje się dopiero w postprodukcji. Prawdziwi fachowcy od filmu - filmoznawcy i krytycy, zupełnie nie podzielają takiego podejścia jak Twoje. Podobnie jak Niemcy, Francuzi, Austriacy, Włosi, Hiszpanie, Brazylijczycy, Chińczycy, Czesi, Japończycy, Meksykanie, itd. którym 'brak koherentnej całości' w dubbingowanych produkcjach zupełnie nie przeszkadza, za to śmiech politowania wzbudza nasz ukochany lektor.
I jeszcze ten Karolak...ile razy ja to słyszałem....
Dużo nie przeszkadzają? Oczywiście. Wielu osobom nie przeszkadza np. szydełkowanie podczas oglądania filmu na kuchennym telewizorze i jednoczesne zajmowanie się dzieckiem, albo pisanie esemesów podczas seansu w kinie. Nie wmówisz mi, że napisy nawet gdy są zbędne jak w Twoim przypadku, mogą pozostać bez żadnego wpływu na odbiór filmu, choćbyś była profesorem od percepcji.
W filmach, w których bez trudu można się postawić w roli obserwatora, na przykład, amerykańskiej rzeczywistości, łatwo przełknąć obcość zachowań, kultury, a zwłaszcza wyrażeń językowych - zupełnie obcych, choć przetłumaczonych i zrozumiałych - dubbing może być rzeczywiście sporym zgrzytem, choć zależnym od podejścia i przyzwyczajenia. Natomiast w takim - w zasadzie teatrze - w zupełności oderwanym od realizmu, mówionym dziwną poezją i w takiej rzeczywistości umieszczonej... Dubbing może pozostać jedynym rozwiązaniem, niestety nierealnym w Polskich warunkach ze względu na podejście i przyzwyczajenie.

ocenił(a) film na 9
Leszy2

Widzę, że muszę prościej. Nie napisałam nigdzie ani słowa na temat produkcji/postprodukcji filmu i nie do tego odnosiła się w ogóle moja wypowiedź. Miałam na myśli odgrywaną postać jako spójną całość (głos, mimika, gest itd.). Co robi podstawianie obcego głosu pod mówiącą twarz wie chyba każdy i tego nie muszę tłumaczyć, bo to wrażenie sztuczności czasami zauważają nawet co sprytniejsze dzieci. Nie napisałam tez, że nie mają wpływu na odbiór filmu, napisałam, że DUŻO nie przeszkadzają i że dla sprawnej intelektualnie/percepcyjnie większości są lepszą opcją niż lektor i dubbing. Dziś obejrzałam u rodziców przypadkowo "Dzieci Ireny Sendlerowej"na TVP Kultura w wersji z dubbingiem. Gdybym miała ocenić ten film, to musiałby dostać max. 4/5, bo w tej wersji to słabizna bez emocji i wyrazu. W oryginalnej zapewne okaże się dobry/bardzo dobry. Dobrze, że jest jakieś prawo wyboru i każdy może oglądać taką wersję, jaka mu odpowiada najbardziej :) Pozdrawiam

ocenił(a) film na 3
EnigmaticEncounter

Wrażenie sztuczności? Przypominam, że mówimy o filmie, w którym postacie wygłaszają mową wiązaną poetyckie monologi w nieistniejącym języku.
W innych filmach, sztuczność bierze się stąd, że obserwujemy obcokrajowców. Dzięki tłumaczeniu (napisy) wiemy co mówią, ale to jak mówią, jak formułują zdania - jest sztuczne. Przesycone anglicyzmami i amerykanizmami. Dla Ciebie to może jest niedostrzegalne, ale dla mnie i dla wielu innych jest. Dlatego tak chętnie ludzie oglądają polskie seriale i filmy, mimo, że są marne. Ale za to pozbawione sztuczności. Oczywiście można się przyzwyczaić do tego, że na filmie mamy do czynienia głównie z amerykanami i ich sposobem wyrażania się, ale można też przyzwyczaić się do dubbingu jak robi to większość świata. Mnie też dubbing razi w uszy, ale jeżeli jest taka możliwość zawsze wybieram dubbing. Można przywyknąć i cieszyć się w pełni obrazem, oko nie ucieka w dół.
Filmy animowane z dubbingiem ogląda się rewelacyjnie. Skąd się to bierze? Tak, wiem - brak Twojej 'utraty spójności'. Ale dlaczego film animowany z dubbingiem jest sto razy lepszy niż z napisami? o lektorze nie wspomnę. Bo dubbing ma niezaprzeczalne zalety, a w przypadku filmów animowanych nie ma wad.

ocenił(a) film na 9
Leszy2

Dubbing ma tylko jedną wadę. Brak zalet.

ocenił(a) film na 5
Matvion

I na dodatek jest infantylny.

ocenił(a) film na 8
Matvion

Well done

Leszy2

Sorry kolego, zupełnie się z Tobą nie zgadzam. Prawda jest taka, że jeżeli znasz angielski na poziomie podstawowym - napisy są dużo lepsze niż dubbing.

Dubbing niszczy odbiór gry aktorskiej, całkowicie wypruwa klimat. Nie widziałem w swoim całym życiu jednego słownie JEDNEGO filmu z udanym dubbingiem (oczywiście wyłączając kreskówki). Drażni, irytuje, nie oddaje klimatu, niszczy odbiór. Lektor jest w tym wypadku mniej inwazyjny - przynajmniej w tle słychać w jaki sposób kto gra głosem.

Nie rozumiem, w żadnym wypadku, jak można mówić, że dubbing jest dobry? Chyba tylko jak się zna tylko jeden język - to fakt, wtedy dubbing może ułatwiać odbiór.

Generalnie taki film jak Makbet traci sens... gdy się nie zna angielskiego - i tutaj napisy nie pomogą, ani poziom podstawowy. Trzeba oglądać po angielsku bez żadnych wspomagaczy, a jeżeli się nie rozumie - to oglądanie go traci sens.

Ja np. odbieram fatalnie francuskie produkcje, gdy nie ma zagłuszającego język lektora, gdyż po prostu ten niezrozumiały francuski bełkot niszczy mój odbiór filmu. Mimo wszystko wolę napisy niż dubbing, nawet w wersji francuskiej. Optymalny jest lektor.

Ja współczuję Ci szczerze, bo skoro uważasz, że dubbing w anglojęzycznych produkcjach jest dobry najprawdopodobniej jest dla Ciebie ten język jeszcze bardziej niezrozumiały niż dla mnie francuski. A w dzisiejszym świecie nie operować swobodnie angielskim znaczy tracić ponad 50% contentu zasobów internetu, filmów, seriali i sztuki. Współczuję.

ocenił(a) film na 3
megoznik

Czyli wg Ciebie większość świata żyje w błędzie.

Ciekawe dlaczego dubbing niszczy klimat w filmach, a w kreskówkach nie. Mógłbyś wyjaśnić ten mechanizm? Aktor dubbingujący też gra głosem i to lepiej gra bo z polską ekspresją.
Lektor jest powodem, że cały świat się nabija z Polaków.

Co ma do rzeczy liczba znanych języków?

Gdy się zna angielski w stopniu nieperfekcyjnym, oglądanie Makbeta w oryginale to męka. Podobnie z napisami. W tym wypadku zniósł bym nawet lektora (bo dziesięciolecia obcowania z telewizją znieczuliły nie na to dziadostwo).

No widzisz. Przykład z francuskimi filmami udowadnia, że mam rację. Obcy język, obca ekspresja. Jak się to ma do twojego argumentu o niszczeniu gry aktorskiej przez dubbing podczas gdy Ty sam wybierasz zagłuszanie jej przez lektora. Dubbing daje w zamian polską grę aktorską - w pełni zrozumiałą.

Znam angielski, ale oglądanie filmu w oryginale mnie męczy i nie rozumiem części zdań. A napisy przeszkadzają nawet gdy film jest po polsku.

Prawda jest taka, że ty po prostu nie lubisz dubbingu. Ot i wszystko. Masz do tego prawo. Ale nie wymyślaj idiotycznych powodów aby to usprawiedliwiać, nie ma takiej potrzeby, bardzo wiele osób nie lubi dubbingu bo nie jest do niego przyzwyczajona. Zaskoczę cię - ja też nie lubię. Ale staram się polubić bo to jest najlepsza forma. Cały świat (prawie) to rozumie.

Leszy2

Powiem Ci o co chodzi.

NIE DA SIĘ ZDUBBINGOWAĆ FILMU TAK ŻEBY NIE BYŁO WIDAĆ, ŻE JEST ZDUBBINGOWANY.

I o to w tym wszystkim chodzi. O tą sztuczność właśnie, lektor jest lepszy, bo słychać w tle oryginalną grę danego aktora. Jak dla mnie np. De Niro mówiący głosem Szyca to porażka. Po pierwsze nie będzie w stanie tego tak zagrać jak on. Po drugie nigdy słowa nawet najlepiej podpasowane nie będą grały z ruchem warg. W kreskówkach jest inaczej, gdyż w filmach animowanych ten ruch warg jest mimo wszystko dużo mniej ekspresyjny od rzeczywistości. Łatwiej podłożyć tekst, który będzie miał zbliżoną długość / rytm niż w prawdziwych filmach!

Np. Harry Potter to świetne kino - pod warunkiem, że nie ogląda się tego koszmarnego dubbingu! Filmy dubbingowane wychodzą przy oryginałach po prostu beznadziejnie. Sorry, tracą cały klimat, tworzą jakby nową produkcję. A czy cały świat się śmieje to nie wiem. Jakoś baza napisów subtitles.org jest olbrzymia, a że w TV w Niemczech leci dubbing to wcale nie jest powód do dumy dla nich. Wręcz przeciwnie zastosowanie tego samego to byłoby jedynie powielanie przez nas Polaków złych zwyczajów. Rozmawiałem z wieloma obcokrajowcami, którzy się zjeżdżali do Polski i chwalili oni nasz dubbing i to, że w kinach są napisy właśnie. Taka prawda.

ocenił(a) film na 3
megoznik

Nie da się zrobić tak napisów do filmu aby nie odwracały uwagi od filmu. Nie da się tak zrobić lektora aby nie zagłuszał ścieżki dźwiękowej. To są czysto obiektywne wady tych rozwiązań. Natomiast dubbing i problemy z niego wynikające są subiektywne.
Dobry aktor zagra głosem równie dobrze jak aktor oryginalny. A nawet lepiej bo nada głosowi specyficznej polskiej intonacji (szczególnie daje się to we znaki w filmach francuskojęzycznych, ta ich nadekspresja językowa może zepsuć cały film). Dowodem na to są kreskówki, w których, w powszechnej opinii (również Twojej), dubbing nie przeszkadza, a nawet jest lepszy.
Argument z ruchem warg, jest wydumany. Specjalnie zwracałem na to uwagę. Ciężko zauważyć jakąś niezgodność.
Powiem Ci jak jest (choć chyba się powtórzę) - jesteś(my) po prostu nieprzyzwyczajenie do dubbingu.
Prawda jest też taka, że wielu naprawdę uznanych krytyków filmowych (Tomasz Raczek na przykład), a także środowisko filmowe (twórcy i dystrybutorzy) podzielają MOJE zdanie. I wszystko idzie w stronę upowszechniania dubbingu właśnie, a nie w przeciwną. Choć w dzisiejszych czasach coraz lepsze są możliwości dywersyfikacji form adaptacji językowej.

Leszy2

Tak, już widzę tego De Niro w wykonaniu polskiego aktora:D

Już wystarczy, że spieprzyli serię HP i kino familijne (np. z moją ulubioną kiedyś aktorką - oczywiście ze względu na walory estetyczne - Jennifer Love Hewitt).

Polski Dubbing niech się trzyma jak najdalej od kin. A Ty sobie oglądniesz w TV, Tomasz Raczek poleca! :)

ocenił(a) film na 3
megoznik

No i skończyły Ci się argumenty. Nikt Ci nie broni nienawidzić dubbingu, nie lubisz bo nie lubisz, jak tysiące innych ludzi w Polsce. Tylko nie wymyślaj takich bzdurnych teorii jak niedopasowanie do ruchu warg.

A twoje życzenie, niestety świadczy o niezorientowaniu w temacie, bo o obecności dubbingu w kinach, tak na prawdę decyduje Hollywood.

Leszy2

Jak to skończyły?

Podaj aktora, który może oddać grę De Niro albo Di Caprio.

Dubbing to ingerencja w twórczość a nie tłumaczenie. Jest do bani. Z resztą moja opinia nie jest odosobniona, jesteś bodajże pierwszą osobą w życiu jaką spotkałem gdziekolwiek, która chwali dubbing i domaga się go więcej.

A argumenty to skończyły się Tobie, bo do moich się nijak nie odnosisz. Z resztą szkoda na Ciebie klawiatury.

ocenił(a) film na 3
megoznik

Aby znaleźć odpowiedniego aktora robi się casting, nie jestem fachowcem od tego, a po za tym to kosztuje.
Dubbing nie jest żadną ingerencją tylko normalnym procesem postprodukcji. Robi się go za zgodą i na warunkach producenta. Na niektóre głosy trzeba mieć licencję i egzamin zdaje się w Hollywood.
Wiem, że Twoja opinia nie jest odosobniona, ale to nie znaczy, że jest właściwa. A to, że nie spotkałeś nikogo poza mną mającego takie zdanie, świadczy tylko o tym, że nie obracasz się we właściwych kręgach.
Jakie Twoje argumenty? Wydumany, nieprawdziwy argument o braku synchronizacji z ruchem warg jest bzdurą. Baza subtitles.org jest olbrzymia ale nie służy dystrybucji kinowej ani nawet telewizyjnej tylko pirackiej. To czysta amatorka jest. Ja moją wiedzę o dubbingu na świecie opieram, nie na doświadczeniach ze znajomymi tylko na statystyce i profesjonalnych badaniach opinii.
Twoja niechęć do dubbingu nie wymaga argumentów, bo ja doskonale zdaję sobie z niej sprawę i wiem skąd się bierze. Tylko nie wiem po co próbujesz mi coś wmawiać.
Na końcu i tak wygram ja, przekonasz się za kilkanaście lat. Ratuje cię tylko to, że technika pozostawi, daj boże, wybór.

Zachowujesz się jak dziecko, które nie chce jeść szpinaku. A szpinak jest zdrowy. Tylko ja ma gdzieś twoje zdrowie. Jem szpinak bo jest zdrowy i mi coraz bardziej smakuje, choć kiedyś też nie lubiłem. Nie będę brał na poważnie marudzenia gówniarza jaki to szpinak jest be i że trzeba całe zapasy świata szpinaku utopić w morzu.

Leszy2

Na 10 osób, które znam 10 nie trawi dubbingu.

A ty dalej żyj w swoim świecie gówniarzu :)

ocenił(a) film na 3
megoznik

Off.
Nie popisałeś się tym razem.

Leszy2

A czym miałbym się popisywać?

Zwyczajnie szkoda mi z tobą walczyć na epopeje.

5 różnych osób ci tu piszę, że dubbing to dziadostwo, a ty próbujesz tutaj jakąś chorą demagogię uskuteczniać. Z resztą ad personam zacząłeś ty, wiec de facto jakąkolwiek sensowną dyskusje na normalne argumenty sam zamknąłeś.

I styka, bo i tak za dużo czasu ci poświęciłem. Dalej żyj w świecie iluzji :)

ocenił(a) film na 3
megoznik

5 osób? O wiele więcej. Gdybyście mieli rację wystarczyłaby jedna. Ale jeśli chcesz mnie brać na ilość to powiem, że na świecie jest kilka miliardów ludzi, którzy nie akceptują innej formy jak dubbing.
Argumenty przeciwników dubbingu są wydumane i nie prawdziwe. Prawdziwy jest tylko jeden:
NIE JESTEŚMY PRZYZWYCZAJENI DO DUBBINGU I DLA TEGO GO NIE LUBIMY. Przyjmij to do wiadomości i odpuść sobie bo nie masz szans z prawdą.

W świecie iluzji? To mnie się oczy otworzyły - nie Tobie.

Leszy2

Generalnie dubbing jest dla dzieci i osób nie znających innych języków niż ojczysty. W TV się utrzymuje w wielu krajach właśnie ze względu na starszą publikę co nie zna angielskiego. Z resztą sama telewizja powoli umiera, a internet woli napisy. Bardzo mi przykro. Jesteś wymierającym gatunkiem dinozaura i nie mówię tutaj o wieku - (sam jestem grubo po 30). Przykro mi.

To nie ma nic wspólnego z przyzwyczajeniem. Dubbing zmienia filmy nie do poznania. Wiele ciekawych tytułów jest przez niego spieprzonych. Chociażby przytoczony przykład Harrego Pottera, który w ostatnich odsłonach jest zajebistym kinem przygodowym o zrobiono z niego bajkę na dobranoc dla dzieci w polskiej wersji :) Wiele innych ciekawych produkcji zostało pokrzywdzonych w ten sposób. Wymień chociaż jeden film, który był lepszy z dubbingiem niż w oryginalnej wersji (nie kreskówkę). Jak nie potrafisz to zamilknij.

ocenił(a) film na 3
megoznik

Przeciętna znajomość języka obcego to za mało aby obyć się bez profesjonalnego wsparcia w tłumaczeniu pewnych aspektów kulturowych. To, że wydaje Ci się, że dubbing jest dla dzieci wynika z tego o czym mówiłem wcześniej - dzieci się dopiero przyzwyczajają do formy tłumaczenia.
Internet woli napisy? Niby z jakiego powodu? Łatwości dostępu jedynie przy tłumaczeniu pirackich filmów. Ale na szczęście wersje z dubbingiem, w internecie też są dostępne. Mówisz jedynie o Internecie polskim i angielskojęzycznym, ale na świecie istnieje też Internet chiński, francuski, niemiecki, itd. - masz słaby z nimi kontakt ze względu na pracę Twojej wyszukiwarki. VHS wolał lektora, a kino woli napisy, wszystko determinują aspekty techniczne. Interent ciągle ewoluuje, a technika na szczęście umożliwia wybór.
Co do wymierania, to nie tak prędko... jeszcze zobaczymy.

Harry Poter - T o j e s t t w o j a s u b i e k t y w n a o c e n a.

Każdy film będący wizualnym widowiskiem jest lepszy z dubbingiem niż w oryginalnej wersji! - Zwłaszcza 3D.
Oglądam i cieszę się widowiskiem bez przeszkadzających napisów. (zakładam, że napisów, bo na oryginalnych angielskojęzycznych filmach głowa mnie boli, więc nie ma mowy o jakiejkolwiek lepszości).

Leszy2

Ja wiem, że niektórzy mają problem z angielskim i nie lubią czytać. Rozumiem. Tak jak mówiłem, rozkoszuj się do woli :)

Ciao

ocenił(a) film na 3
megoznik

Nie lubią czytać?
Napisy mi przeszkadzają właśnie dlatego, że chcąc niechcąc MUSZĘ je czytać, choćbym nie chciał i nie potrzebował, zamiast rozkoszować się obrazem.
Od czytania to są książki.

Chyba o tym już pisałem.

ocenił(a) film na 6
megoznik

Cała rodzina z Niemiec lubi dubbing 5 na 5 osób wielu znajomych z zagranicy również go lubi czyli przyznasz mi rację? Typowy błąd w argumentacji podając przykład ze swojego życia gdzie otaczasz się ludźmi z podobnymi poglądami

ocenił(a) film na 4
Christabell

Ja też się z Tobą zgadzam. Ze sztuki Szekspira wycięto wszystkie wątki poboczne, okrojono ją do najprostszej treści i najbardziej podstawowych emocji i obudowano trochę pretensjonalnymi obrazkami. Sztuka sama w sobie jest tak posępna, że dodawanie do niej błota i wiatru nie jest już potrzebne. Aktorsko też film mnie jakoś nie zachwycił - szczególnie Marion Cotillard, która zamiast pełnej gamy emocji prezentowała tylko permanentne zdziwienie.

ocenił(a) film na 5
Christabell

Bardzo podobne odczucia miałem po seansie. Dodam jeszcze, że Lady Macbeth obcięto jaja w tym filmie. Zamiast złowieszczej femme fatale mieliśmy jakąś taką niedorobioną dziewoję.

ocenił(a) film na 5
Christabell

Bardzo podobne odczucia miałem po seansie. Dodam jeszcze, że Lady Macbeth obcięto jaja w tym filmie. Zamiast złowieszczej femme fatale mieliśmy jakąś taką niedorobioną dziewoję.

ocenił(a) film na 8
Christabell

No niestety, film nie był przeznaczony dla prostego widza który na codzień zjada w kinie Avengersów i inne arcydzieła...

ocenił(a) film na 4
fox6

Rozumiem, że w takim razie nie był dla Ciebie, w zwiazku z czym tak pozytywnie Cie zaskoczył? :D Po co ten komentarz? Co nim wnosisz, prócz wywyższania ponad pozostałych odbiorców? Nie można już mieć własnego zdania, negatywnie czegoś ocenić, bo automatycznie stajesz się gorszym sortem widza. Na co dzień, milusiński, zjadam filmy festiwalowe, to że ich nie oceniam tutaj, nie znaczy ze tak nie jest. Takim zabójczo logicznym wnioskowaniem daleko nie zajdziesz :)

Christabell

Mam tak samo. Wg mnie to wina estetyki, któta nijak ma się do sztuki Szekspira. Tutaj powinno być teatralnie, emocjonalnie, z energią, a zamiast tego mamy artystyczny minimalizm. Bohaterowie zamiast głośno, dumnie cytować pełne dialogi z Makbeta, bełkoczą zdania wyrwane z kontekstu pod nosem ze smętnym wyrazem twarzy. Taka stylistyka w wielu, arthousowych filmach się sprawdza, ale nie w adaptacji sztuki teatralnej. Poza tym film jest strasznie hermetyczny. Fabułę i motywacje bohaterów zrozumiałem tylko dzięki znajomości z materiałem źródłowym.

Christabell

Uff! Nie żeby to miało jakieś wielkie znaczenie, ale miło mi, że nie jestem osamotniony w swoich odczuciach, podobnych do eksponowanych tu, na forum.
Mnie także raziła niespójność obrazu i tekstu. To się nie mogło udać, to trochę tak jakby wnętrze Lamborghini wyłożyć boazerią.
Dziwię się, że kolejny reżyser wpadł w tę samą pułapkę - Romeo i Julia Luhrmanna cierpiał na podobną przypadłość. Ponadto Makbet jest filmem strasznie hermetycznym, bez znajomości sztuki Szekspira trudno połapać się, o co chodzi.
Język teatru jest właściwy teatrowi, jest podporządkowany teatralnej umowności, statyczości obrazu. Ten sam język na polu walki jest nieadekwatny, razi sztucznością, przekroczywszy niewidzialna granicę. Może dla podobnego efektu jak w 300- tu lub Sin City należało było bardziej odejść od oryginalnego tekstu.

ocenił(a) film na 8
Christabell

Włącz sobie Transformersy, Avengersy albo inne Gównoversy i będziesz zadowolona ... Oczekiwać od ekranizacji Szekspira wartkiej akcji ? Obudź się.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones