PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=696196}

Makbet

Macbeth
6,6 42 226
ocen
6,6 10 1 42226
6,4 15
ocen krytyków
Makbet
powrót do forum filmu Makbet

OK zdawałem sobie sprawę, że to proza Szekspira, ale nie sądziłem że można to podać w tak nudnej postaci, monologi ciągną się w nieskończoność, zdania niesamowicie przegadane, czytanie napisów do tego filmu to po prostu udręka. Nawet znakomite zdjęcia, dobre kostiumy i ciekawe ujęcia nie są w stanie sprawić że ten film zasługiwałby na miano chociażby dobrego. Zupełnie nie rozumiem zachwytów nad tym filmem, niecałe dwie godziny to wcale nie dużo a ciężko było dotrwać do końca. Jedne sceny zbyt krótkie, inne na siłę przeciągane.

ocenił(a) film na 9
dablju09

'zdawałem sobie sprawę, że to proza Szekspira' - nie proza, a dramat (proza ma narratora, dramat - podział na osoby mówiące i didaskalia) być może z tego powodu ciężko było czytać napisy

TangoAndWaltz

Rozumiem, że ktoś ma inną opinię. Ale mylenie tak podstawowych rzeczy, jest ogromną ignorancją. Ubolewam nad tą niską oceną, bo wydaję mi się, że to przez brak zrozumienia samego dramatu. Szekspir nie jest prosty, a przedstawienie go za pomocą filmu, nie ma na celu spłaszczenia go do filmu fabularnego, gdzie banalny język aż boli. To ma być poezja dla naszych uszu. Pozdrawiam

julia_kazimierska

film fabularny, mam na mysli typowy amerykański

dablju09

Zgadzam się z Tobą i śmieszą mnie odpowiedzi w tym wątku.

Bez przesady z tym myleniem "tak podstawowych rzeczy". Co ma jakaś klasyfikacja do odczuć? Brzmi jak pouczenie polonistki i ma takie znaczenie jak pomylenie dzielnej z dzielnikiem, tzn. żadne, o ile nie jesteśmy w szkole. Makbeta sama przerabiałam zresztą na maturę z polskiego - tą idiotyczną ustną, czytałam kilka analiz tego utworu siedząc w bibliotece , samego "Makbeta" zresztą lubię (czytałam też po angielsku) - i jakby ktoś śmiał wątpić: rozumiem.

Ekranizacja Polańskiego była OK, a to cudo wyłączyłam po 30 minutach, a właściwie 29, chociaż przeciągnięte filmy artystyczne z ładnymi widoczkami też mi nie przeszkadzają. Tu niestety zabrakło oryginalnego dramatyzmu - a obraz spowiły dziwne mgły, które w nadmiarze bardziej nużyły, aniżeli budowały klimat. Przypominało mi to wersję Robin Hooda wg Ridleya Scotta - równie nieudana zabawa z klasykiem - tylko on chociaż miał jakiś zamysł, a w tym filmie bardziej widać pracę zdjęciowca niż reżysera . Niemal żałuję, że nie doczekałam do ujęć lasu Birnam...

Duże rozczarowanie, jak widzę - nieodosobnione. Może zatem problem tkwi jednak w słabym filmie, aniżeli niewyedukowanym odbiorcy, jak tu niektórzy z wyższością sugerują, a przecież to prosta historia i lektura, którą większość czytała - także nie widzę przesłanek do snobowania i pouczania. Szekspir wcale nie jest wielce trudny (pomijając angielszczyznę), dlatego jest zresztą tak powszechny, w kinematografii też się daje obronić - poza oczywistymi przykładami, także np. w niskobudżetowym filmie "Książę Jutlandii", który bazuje na Hamlecie. Twórcza interpretacja to połowa sukcesu. Tu efekt finalny jest o tyle niepojęty, że jest dobra obsada, widać, że nie żałowany kasy, a zapomniano o najważniejszym - samej treści. Zmarnowany potencjał.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones