Po przeczytaniu opinii na filwebie podeszłam do tej ekranizacji z dużą rezerwą, ale jestem mile rozczarowana. Film nie jest może porywający, ale miły dla oka, klimatyczny i nastrojowy. Jego odstępstwa od książki nie są rażące, co jest dużym plusem. Oczywiście brakuje wyjazdu Fanny do domu, ale myślę że dzięki uproszczeniu fabuły film jest bardziej spójny. Jeśli chodzi o główną aktorkę, to z pewnością nie jest ona idealną Fanny z powieści, ale to że nadała tej postaci specyficznego kolorytu, z pewnością nie może być jej poczytane za przewinienie. Niezwykle ciężko jest przenieść powieść na ekran, dlatego uważam że z wyrozumiałością trzeba podchodzić do wszelkich ekranizacji. Przecież one i tak nigdy nie zastąpią książki.
Czasu poświęconego na obejrzenie tego filmu absolutnie nie uważam za zmarnowanego (wspaniały Edmund:]), ale w długie, deszczowe wieczory będę jednak wracać do ekranizacji z 1999r.
Nie ma czegos takiego jak ,,mile rozczarowanie''! Mile moze byc zaskoczenie. Slowo rozczarowanie oznacza negatywne uczucie zawodu.
Sorry za czepialstwo, ale nasz jezyk trzeba szanowac...
Pozdrawiam:)