Dla mnie najlepsza wersja Mansfield Park to ta z 1999 roku. Fanny grana przez Frances O'Connor była prześliczna, zabawna, urocza. Aktorka wystarczała za małe braki krajobrazowe, za kiepski wybór aktora, który grał Edmunda. Tam też były pewne skróty, ale bez przesady. Jak można pominąć odesłanie Fanny do domu rodzinnego? Cały ten film to megaskrót. Co zaś do głównej aktorki... już nawet nie chodzi o kolor włosów, ale po pierwsze w tamtych czasach piersi eksponowały tak tylko panny lekkich obyczajów a w tym filmie w wielu scenach mam wrażenie, że zaraz jej wylecą z gorsetu. Obraz został nakręcony za małe pieniądze. Akcja ma miejsce tylko w kilku wnętrzach i zdecydowanie za mało jest zdjęć plenerowych a te, które są nie zachwycają. Jak na film TV jest niezły, ale mógłby być lepszy.