Już pierwsze sceny przykuły moją uwagę. Wyścig staruszków i bieg Babe'a. Niby normalne sceny, ale nie mogłem oderwać wzroku. Powoli narastający, nieco odrealniony klimat i genialne napięcie spowodowały, że byłem praktycznie zahipnotyzowany. Miałem wrażenie, że ten brudny NY i cała intryga to jeden wielki sen. Chyba jeszcze w żadnym filmie (nawet u Hitchcocka) nie wyczułem tak wielkich emocji i napięcia. Oczywiście kolejna dobra rola Hoffmana. Pierwsze skrzypce jednak gra Olivier. Jego zabawa w dentystę i ukryte ostrze (panowie z Ubisoftu chyba oglądali Maratończyka) skontrastowane ze spokojem jaki pokazuje przerażają. Warto wspomnieć o muzyce, która podkreśla ciężki klimat.
Dla mnie to chyba najlepszy thriller jaki widziałem.
Po chwili wahania 10/10.
Na mnie największe wrażenie zrobiła właśnie muzyka... To, jak wdzierała się do mojej podświadomości (bo inaczej nie umiem tego nazwać), było niesamowite, wręcz przerażające... Przez cały film wierciłam się, nie mogąc wytrzymać tego napięcia, aż Szell rozwinął szmatkę ze swoimi narzędziami... Obie sceny tortur relacjonował mi zza ściany tata, heh... No, oglądanie takich rzeczy nie jest moją mocną stroną :/
A sformułowanie "czy jest bezpiecznie...?" już chyba zawsze będzie mi się źle kojarzyć.
Ja na obu scenach nie dałam rady i na chwile zmieniliśmy kanał....na innych filmach zamykam oczy...ale tu był dentysta brrr.
Najbardziej mnie poruszyły sceny kiedy "Dentysta" był w dzielnicy żydowskiej. Mogło minąć tyle lat, zmienił wygląd ale i tak go rozpoznali...miałam nadzieje,że go złapią na tej ulicy.
Ja mimo 24 lat tylko raz leczyłem zęba, w dodatku u miłej Pani toteż nie mam kompletnie żadnej awersji do dentystów :)
Laurence Olivier mimo 69 lat gra tutaj perfekcyjnie psychopatycznego doktora. Praktycznie zdecydowana większość aktorów nie osiąga nigdy takiego poziomu.
Ja tam z dentystami też nigdy za bardzo nie miałam przejść (no, jedynie , z ortodonta... -.-), ale mimo wszystko...
Zgadzam się. Zupełnie inny od współczesnych filmów. Ta odmienność dla mnie oznacza niezwykły klimat i właśnie napięcie. Choćby to, że nie zasnęłam, co zwykle się dzieje o tak późnej porze. Z zaciekawieniem i lekkim podnieceniem oczekiwałam kolejnych scen. 9/10