Nie byłem i raczej nigdy nie będę fanem dokumentu. Jestem człowiekiem zanurzonym w fikcji i kreacji. Ale ten dokument, to nic innego jak soczysty obraz artysty idealnego w swej , no właśnie: autokreacji. Czy jest to autentyczne czy też nie, to już kwestia odczuć odbiorcy. Ja podziwiam kobiety z wielkim - w dobrym tego słowa znaczeniu - ego i nad wyraz wielką potrzebą publiki, akceptacji i ekspresji. Marina łączy to wszystko i w swym celu nie uznaje kompromisu. Film ten też pokazuje również wymownie, że potrzeba atencji ma swoje korzenie w dzieciństwie i nigdy nie obumiera a jedynie się w przekształca w ciągle nowe projekty. Plus za muzykę. Niezwykłe, mocne doświadczenie.
Podoba mi się ten krótki i treściwy opis. Uwielbiam dokument, tym bardziej dobry dokument (chociaż można by zrezygnować tutaj z muzyki) a dla Ciebie odsyłacz, dopełnienie seansu a może lekkie dopowiedzenie do filmu: http://www.thefader.com/2009/12/04/james-franco-loves-performance-artist-marina- abramovic-so-do-we/