Dawno mi sie nie zdarzyło obejrzeć Hollywoodzkiego filmu "science-ficiton", który nie zapominałby o części "science" na rzecz czystego "fiction" ubranego w technologiczno-kosmiczne łaszki. Oglądając ten film nie miałem ciągle wrażenia, że scenarzysta stara się obrazić moją inteligencję i poczucie zdrowego rozsądku. Jedyne co psuje film to finałowe sceny z wysadzaniem statku, tańcem na linie i rękawicą Iron Mana. Myślę, że można by te głupoty sobie darować, a i tak nie byłoby nudno. Mimo naciąganego zakończenia świetny film.
A, jeszcze ciężko było mi zaakceptować zupełnie niepotrzebna scenę pocałunku, pomiedzy dwoma postaciami które pojawiły się na ekranie może w sumie przez 5 minut, nie miały żadnego character development i miałem je totalnie w tylnej części ciała, a z jakiegoś powodu miało mnie obchodzić, że się kochają. W dodatku ta scena nie prowadziła do niczego, była totalnie niepotrzebna. Czy w Hollywood filmy dostają jakieś dodatkowe dofinansowanie jeżeli w filmie znajduje się scena pocałunku?
Był już w tym roku "true science fiction movie" i to znacznie lepszy:
http://www.filmweb.pl/film/Ex+Machina-2015-686419
Z tym, że "Ex machina" jest brytyjska, a nie hollywoodzka.
Tak poza tym to były jedyne kinowe hard-SF w 2015 roku.