szkoda tylko ze bez napisów

Niestety IMHO szmaciarstwo jakich mało. "Der Dziennik" po raz kolejny zamordował film kastrując go z dźwięku podobnie jak zrobił to z "Wyznaniami Gejszy". W obu filmach muzyka jest bardzo ważna, w "Marszu Pingwinów" chyba jeszcze ważniejsza, a zaserwowano nam żałosne DD 2.0. Na domiar złego jeszcze ten denerwujący głosik Marka Kondrata. Aktora lubię, zwłaszcza w "Dniu świra" ale tu wyraźnie "wczuł się w rolę" i czyta jak dla pięciolatka. Jestem wściekły, nawet nie o tą śmieszną kwotę 6,99 zł, tylko o szmaciarskie podejście do nabywcy, a można było spokojnie dodać ścieżkę francuską DD5.1 + napisy - film jest krótki (82 min) a na płycie zajętych raptem 3,8 GB - nawet na DVD5 spokojnie by się zmieściło. Podobno niezła jest też wersja angielska z M. Freemanem, ale już nie wymagajmy za dużo. Niestety - nie poprawiono kolosalnego błędu Monolith z wydania sklepowego. Kupiłem bez wahania, a tu takie rozczarowanie tym dotkliwsze, że pamiętam wrażenia z oglądania wersji oryginalnej z budującą klimat muzyką nie tylko z przednich głośników. Podejście dziennika razi tym bardziej gdy porówna się to od wydań z aktualnej i poprzedniej serii "Gazety Wyborczej" DVD9 z pełnymi dodatkami (wersja sklepowa z brzydszą okładką). Nie wspomnę, że Gazeta ma o niebo lepsze filmy niż w obecnej kolekcji familijnej (kupiłem tylko Marsz pingwinów i Olivera Twista, do reszty nie mam zdrowia) czy poprzedniej kiepściutkich komedyjek. A w GW Grindhouse, teraz "Dzikość serca" świetnie wydana, a za tydzień "Ludzkie dzieci".

Ale lipa :/ Teraz żałuje, że kupiłem... Myślałem, że to będzie wersja z Freemanem a tu Kondrat, który czyta jak bajkę dla dzieci. I nie chodzi mi że go nie lubię ale to jest jedyna ścieżka do wyboru... No nic szkoda jedynie, że wcześniej nie przeczytałem opinii o tym wydaniu.

Na usprawiedliwienie "Dziennika" (jak już złość choć trochę mi przeszła) - nie tyle oni zawalili, co PL dystrybutor kastrując wydanie z wersji oryginalnej, a "Dziennik" po prostu takie samo wypuścił pod swoim szyldem. To tylko pokazuje jak dystrybutorzy podchodzą do PL rynku, co wkurza tym bardziej jak ktoś zapłacił normalną, sklepową cenę, a potem denerwuje się (i słusznie) jak 3 wątki niżej. No cóż - a potem dystrybutorzy dziwią się, że ludzie zamawiają multimedia na Amazon itp, bo jak porówna się wydania z regionu 1 z naszymi, to często ręce opadają. Jak dolar stał ~2 zł było jeszcze milej.
BTW: na Filmwebie jest zajawka "Marszu pingwinów" gdzie lektorem jest właśnie M. Freeman - aż żal d* ściska, że można było to normalnie przeczytać, a nie jak dla dzieci traktując dorosłych nabywców jak niedorozwiniętych umysłowo w przypadku PL wydania :(

Niestety to jest błędne koło... Dystrybutorzy twierdzą, że nie warto wypuszczać dobrych wydań na rynek, bo i tak większość ludzi kupi/ściągnie piracka kopię. Z kolei, potencjalni klienci widząc takie wydania (okrojone ścieżki, dźwięk 2.0 itp.) czują wręcz moralny obowiązek by nie kupować... Więc koło się zamyka. By to zmienić, ktoś musi zrobić pierwszy krok ale jakoś jestem sceptyczny...