Ten film polecam oglądać wyłącznie w oryginale z podkładem Morgan Freemana.
Polecam też nastawić "ucho na oryginalne dźwięki" + obejrzenie materiałów dodatkowych
jak kręcono film w takich warunkach. Kto oglądał to wie o co chodzi. ;-)
Oglądałem za pierwszym razem w oryginale, po kilku miesiącach w kraju z podkładem
p.Marka Kondrata.
Choć go bardzo lubię to tutaj barwa jego głosu moim subiektywnym zdaniem "zagłuszała
oryginalne dźwięki przyrody".
Obejrzałem tylko wersję amerykańską i jestem zawiedziony. Zauważyłem, że w wersji francuskiej wymienione są trzy postacie dla narratorów. Czytając wypowiedzi nastawiłem się na program przyrodniczy zrobiony familijnie, z humorem - można powiedzieć film hollywoodzki ale z zachowaniem faktów. Liczyłem na grę emocji od radości, poprzez doping w walce o przetrwanie, aż po smutek, współczucie. Jednak oglądając ten film czułem się jak podczas oglądania programów przyrodniczych czytanych przez Czubównę. Może nie jest tak oschle jak na National Geographic, Planete czy Animal Planet ale ciągłe gadanie o tym jak wiele jest możliwości, że rozmnażanie się nie powiedzie w połączeniu z smętną muzyką nie powodowało uśmiechu i usypiało mimo tak krótkiego filmu. Może wersja francuska jest trochę lepsza, ale w Polsce trudno dostępna.