Wtedy Peter to miał łeb do takich bardziej głupich produkcji, dobrze że zmienił kierunek reżyserki.
Może gdyby pozostał przy kreatywnym gore, to dzisiaj nie szmaciłby się produkcjami pokroju Hobbita.
Jeżeli zostałby to może tak, ale oceniam filmy, które stworzył, więc pomiędzy hobbitem, a martwicą mózgu jest spora różnica.
A nawet ogromna.
Hobbit jest nieoglądalną, nudną wydmuszką, która jest gwałtem na dziele Tolkiena i powinna zostać potraktowana jako przestępstwo.
Martwica Mózgu jest oryginalnym, zrealizowanym z dużym dystansem B-klasowym gore.
Wtedy to był oryginalny pomysł, ale teraz patrząc na ilość horrorów z gatunku gore, można nimi rzygać, w sumie to i za tamtych lat było ich odrobinę za dużo. Dlatego sądzę, że Peter dobrze zrobił zmieniając kierunek reżyserii. Nagrał oryginalne kultowe horrory i dał sobie spokój, próbując czegoś nowego.
Powiedz mi, kiedy ostatnio byłeś w kinie na "świeżym" gore opartym na oryginalnym pomyśle?
Bo ja widzę sam zalew remake'ów.
W 2004 kiedy wychodziła pierwsza część Piły. Dodam również, że widziałem wiele horrorów z gatunku gore, i sadzę o nich jedno, po prostu doi się z nich, jak mleko z krowy. Martwica Mózgu jest jedna i to wystarczy, bo nie chciałbym oglądać kilka kolejnych części, tak jak zrobiłem to przy serii Piątek Trzynastego. Żałuję strasznie, bo wszystkie części kończą się tak samo, oraz to samo w nich jest.