Ten film to genialny przykład, jaki postęp przez 40 lat zrobiła kinematografia.
Widzę w komentarzach że fani filmu warczą na tych, którzy uważają film za przeciętny.
Bo to przecież klasyk, bo to Kubrick, itd
A ja jestem w szoku. Rozumiem przesłanie filmu, ale nie zmienia to faktu że scenariusz ogólnie to
żart. Badboy trafia do więzienia, zostaje poddany "nowoczesnej terapii" dzięki której może
funkcjonować w społeczeństwie. Wychodzi na wolność, ale musi walczyć z grzechami przeszłości.
Niesamowitym trafem trafia na staruszka i policjanta którym kiedyś "podpadł" , zaraz po tym trafia
do domu mężczyzny gdzie kiedyś dokonał gwałtu na jego żonie. No wspaniałe. Dzisiaj filmy Pixara
mają lepiej poprowadzone scenariusze, co dopiero najbardziej ambitne produkcje. Niema też w nich
tylu głupot, choćby akcja z muzyką pod koniec filmu która zmusiła bohatera do próby samobójczej.
Muzyka gra piętro niżej, a bohater zamiast jak 5 letnie dziecko zatkać palcami uszy gdy jest za
głośno co robi ? Trzyma się za głowe i skacze przez okno. Ludzie otwórzcie oczy :) Dzisiaj ktoś
napisze taki scenariusz to jest zmieszany z błotem.
Poruszę jeszcze temat aktorstwa chociaż z pewnością braków aby wszystkich równo zachwycać
jest w filmie jest więcej. Nie wiem czy to był film z małym budżetem, ale mam wrażenie że aktorów
to oni brali z castingów. Główny bohater ma talent na poziomie Cyca ze Swiata Według Kiepskich(
"umiem dobrze śmieszne i dziwne miny"). Z szacunkiem dla ich obu. Z najpopularnijeszych obecnie
aktorów ciężko mi znaleźć kogoś kto zagrałby gorzej, może Adam Sandler. Obecnie nawet w
serialach grają bardzo utalentowani ludzie którzy przy obsadzie MP sprawiają wrażenie
niesamowicie dobrych. Gwałcone kobiety uratowało tylko to co mają między nogami i piękne biusty.
Zerkałem na ich twarze ale szybko wracałem do innych części ciała bo ich kunszt był na poziomie
aktorów z Trudnych Spraw.
Czas nie był dla tego filmu łaskawy, chyba tylko sentyment wielu ludziom nie pozwala go
obiektywnie ocenić w obecnych czasach.
Jedynie na co zwróciłem uwagę w Twoim poście to "Gwałcone kobiety uratowało tylko to co mają między nogami i piękne biusty. ". Reszta totalny bełkot.
Może nie czytałeś zbyt uważnie. Podobnie jak niezbyt uważnie oglądasz filmy skoro takiej produkcji dajesz 10. Pewnie nie zauważyłeś w filmie tego co wymieniłem, dlatego proponuje obejrzeć jeszcze raz i wrócić, w końcu to dla ciebie arcydzieło.
Nic nie zrozumiałem z Twojej wypowiedzi. Po prostu gdy ktoś kłamie tak już mam. Praktycznie mogłeś napisać taki post pod jakimś pornolem i sens byłby dokladnie taki sam czyli żaden.
Aha czyli sam pojechałeś po tym filmie :D Słabizny w scenariuszu rzeczywiście na poziomie filmów porno. Przeczytaj jeszcze raz co mu zarzucam, zdejmij klapki z oczu. Facet wychodzi na wolność i spotyka w krótkim czasie osoby którym zrobił krzywdy. Wystarczyło się przyłożyć i mogli dojść do podobnego zakończenia pisząc tę cześć scenariusza trzymając jakiś poziom. Nie wiem może książka jest równie słaba, ale jednak myśle że tam jest to bardziej rozciągnięte czasowo i nie mamy przez to uczucia absurdu jak w filmie.
Chciałbym się odnieść do zarzutów, ale ich nie ma. Nic na to nie poradzę, że nie rozumiesz filmu i tworzysz fikcyjne kontrargumenty. Oczywiście nie jest to idealny film bo takich nie ma, ale w Twoim poście nie ma ani jednej ciekawej uwagi. Dlatego ja cały czas mam nadzieję, że to jakieś kłamstewka, jakaś gra z Twojej strony, jakieś prowokacje.
Przeczytałem część twego "dorobku" w tematach tego filmu. Rozmowa raczej nie pójdzie do przodu. Dziękuje za rozmowe i dobranoc.
Lepiej będzie jak przeczytasz:
http://www.nowakrytyka.pl/spip.php?article295
http://www.zbigniewleski.net/uploads/teksty_z_cyberforum/o%20mechanicznej%20poma ranczy.html
Wystarczyło, że wszedłem na Twój profil. Do tematu po prostu się nie odniosę, bo nie ma do czego jak zauważył Kamileki.
Następny samozwańczy "koneser" kina :D Z pewnością obecne filmy są gorsze, to tylko mainstreamowa papka a jak ktoś ją woli niż Psychoze czy inne Pomarańcze, ma fatalny gust. Oczywiście Nolan to najgorszy reżyser. A CGI to największe zło w historii kina.
Pomarańcza czy Psychoza to też mainstream. A to, że większość obecnych filmów jest słabszych to chyba oczywiste. Kiedyś przecież też tak było. Tylko, że filmy Kubricka to najwyższa półka. Obecnie to np. Paul Thomas Anderson tworzy ambitne dzieła, a Nolan to średniak który jest niezły w kinie akcji, dobrze się to ogląda ale wartości w tym za wiele nie ma .
I jeszcze Nolan jest na tyle sprytny, żeby wpoić niektórym, że jednak jest to ambitne kino.
To chyba jeden z najbardziej ograniczonych umysłowo komentarzy jakie widziałem w necie. Facet wyraził się dość merytorycznie i mocno uzasadnia swój punkt widzenia, a Ty twierdzisz, że nie zrozumiałeś bo kłamie? Zrozumiałbym jak byś równie merytorycznie próbował zbijać argumenty, ale nie. Zachowałeś się jak troll i dziecior z gimnazjum. Ech... wydawać by się mogło, że po fanach klasyki można spodziewać się więcej, ale widać taki z Ciebie fan, że skoro ludzie chwalą to i ja dam 10. Słabe jest takie podejście. Film niestety faktycznie mocno się zestarzał. Kontekst dający znaczenie fabule praktycznie znikł, pozostała moim zdaniem wyśmienita gra aktorska i wspaniała muzyka w tle. Zdjęcie nie robią takiego wrażenia i nawet nie chodzi o kwestie techniczne, bo zobacz choćby starsze filmy jak "12 gniewnych ludzi". Tam i gra aktorka i zdjęcia i udźwiękowienie dalej robią ogromne wrażenie a scenariusz nie zestarzał się aż tak bardzo i też wypada całkiem znośnie trzymając w napięciu. Takich rzeczy w "Mechanicznej pomarańczy" wyraźnie mi brakowało. Gdybym nie zwracał tak bacznej uwagi na grę aktorów to pewne bym się zanudził fabułą, która dziś praktycznie nic już dla mnie nie znaczyła. Liczę, że albo nic nie odpowiesz, albo wzniesiesz się na wyżyny i odpowiesz merytorycznie. Każda inna wypowiedź będzie potraktowana jako kpina i potwierdzenie moich przypuszczeń co do Twojego poziomu.
Myślę, że 12 gniewnych ludzi to bardziej teatr telewizji, a nie film. Na pewno bardzo dobry, ale Lumet miał lepsze produkcje - Pieskie popołudnie czy Sieć. Jeśli chodzi o kwestie techniczne to Mechaniczna Pomarańcza jest pod tym względem genialna. Nie wiem czy wiesz ale, to w tym filmie po raz pierwszy użyto technologii Dolby Stereo. Montaż czy praca kamery z ręki najwyższej próby. Pisanie więc o lepszym udźwiękowieniu filmu Lumeta potraktuję z lekkim uśmiechem. Być może nie oglądałaś na takim samym sprzęcie obydwu dzieł, ale zapewniam że to ten Kubricka ma znacznie lepszy dźwięk. Jak dla mnie to już tzw. opening pokazuje, że mamy do czynienia z szalenie unikalnym filmem a atmosfera z każdą minutą robi się coraz gęstsza. Krytykowanie fabuły Mechanicznej Pomarańczy zawsze mnie będzie dziwiło bo jest to jeden z najlepszych scenariuszy jaki powstał. Emocje jakie wywołują poszczególne sceny są bardzo różne. Śmiech, smutek, strach, zaciekawienie, obrzydzenie czy zadowolenie. Nie wiem skąd tyle opinii o nudzie podczas seansu. Chyba za dużo nowych filmów w których co kilka sekund jest cięcie i wszystko pędzie do przodu. Tylko nie wiadomo dokąd.
P.S. Nie jestem fanem klasyki, a po prostu dobrego kina. A to, że w latach 70 czy 60 robiono znacznie lepsze filmy niż dziś to już nie moja wina :)
Sprostowanie. Niejasno to napisałem, ale film "12 gniewnych ludzi" (mówię o nim bo nie dawno go sobie przypominałem, ale w tych czasach dobrych tytułów jest znacznie więcej) miał lepsze zdjęcia, nie dźwięk. Dźwięk ze wskazaniem na muzykę w "Mechanicznej..." jest wspaniały, ale to zasługa klasyków przynajmniej w kwestii muzyki. ;) Co do emocji w "Mechanicznej..." zgodzę się, że są, ale jak już pisałem, to zasługa dobrej jeżeli nie genialnej (nie chciałbym nadużywać tego słowa) gry aktorskiej. Emocje udzielają się przez empatie obserwując mimikę i mowę ciała, słuchając tonu głosu aktorów. Za to film ma u mnie 7, bo naprawdę tym sprawił mi przyjemność. Ale fabuła jak pisał kolega zaczynający ten wątek, jest dziś niezrozumiała. Może brakuje kontekstu tamtych czasów, a może film od początku był taką dziwną wizją artystyczną oderwaną od rzeczywistości. Nie wiem. Wiem, za to, że znowu odnosząc się do wypowiedzi początkowej zwroty akcji są naciągane. Mogę to zrozumieć, taka konwencja. Forma pewnej przypowieści, bajki czy baśni na miarę XX wieku. W tych formach ciąg zdarzeń często jest aż nazbyt nieprawdopodobny, po to aby coś pokazać. Jakąś prostą pouczającą prawdę. Tylko że no właśnie... Pisząc wcześniej "niezrozumiała fabuła" miałem na myśli brak tej prawdy która zazwyczaj towarzyszy tej nieco naiwnej konwencji z jaką została poprowadzona fabuła. Film był ładny, ale nie pozostawił we mnie nic. Nie poczułem się mądrzejszy, zainspirowany do czegoś, nie wzruszyły mnie losy bohatera, nawet nie umiem się utożsamiać z postacią tak do szpiku złą by nie odnaleźć w niej nawet jednego dobrego motywu który by to zło usprawiedliwiał. Po prostu coś się wydarzyło, ale to coś było nic nie wnoszące dla mnie i to duży zarzut dla filmu którzy miał być klasyką i wielkim dziełem. Wielkie dzieło gry aktorskiej, może i dzieło w kwestiach techniki realizacji jak na tamte czasy, ale fabularnie słabiutko.
Wszystko świetnie. Tylko to o czym napisałeś nie było popularne w tamtych czasach. Była to nowość, więc nie rozumiem o co się tobie rozchodzi. Narzekasz na scenariusz a widzę, że to właśnie ty nie zrozumiałeś o czym jest ten film, ale cóż głupota zanika z wiekiem, czyż nie?
Tego się można było spodziewać. Każdy ceniony starszy film ma na filmwebie swoich rycerzy, którzy będą go bronić nawet jak nie mają dobrych kontrargumentów na proste zarzuty. Nie chcecie prowadzić dyskusji na argumenty to trudno(bo trudno nazwać nim pisanie że nie zrozumiałem tak prostego filmu albo że kłamie jak wyżej).
Nie, bronię każdy film, który jest dobry i w jakiś sposób przyczynił się do rozwoju światowej kinematografii. Osobom takim jak ty nie warto pisać argumentów, bo są to egocentrycy, którzy myślą, iż ich racja jest prawidłowa i nie dopuszczają do siebie niczego. Przykro mi, ale to udowodniłeś swoimi postami. Od razu wiesz, że jestem dzielnym rycerzem, który przyszedł bronić "stary" film, bo dla kogo stary, dla tego stary i nie posiadam żadnych kontragumentów pomimo, że nawet nie zacząłem z tobą dyskusji. BRAWO.
Ale cóż jak pisałem: głupota zanika z wiekiem, czyż nie?
Dlatego uważam, że filmu nie zrozumiałeś, bo ciężko mi uwierzyć, że takiemu ponadczasowemu klasykowi ktoś jest w stanie dać "6" i próbować, to jakoś sensownie argumentować. Jakbyś dał 8,9, to rozumiem. W takim wypadku po co są podziały na filmy wartościowe, oraz bezwartościowe? JAKI TO MA SENS SKORO KAŻDY MOŻE PISAĆ, IŻ DANY FILM MU SIĘ NIE PODOBA I JEST TO JEGO SUBIEKTYWNA OCENA? To nie ma logicznego sensu.
A co Star Wars na 4? Nie odpisuj na ten post, bo nie będę się poniżał. Żegnam ozięble.
Z resztą wszedłem na twój profil i Odyseja kosmiczna na "7". No na pewno się ta siódemka należy. Wskaż mi drugi taki film w tamtych czasach, który tak wychodził do przodu i stawiał niebezpiecznie, oraz ciekawe hipotezy. Brak słów. Lśnienie rozumiem, oraz parę innych filmów. Przynajmniej WP doceniłeś i z nowszych Django, ale z kolei Batmany Nolana po 10. Może jest dla ciebie nadzieja a może nie, ale tą pogawędkę kończę na tych dwóch postach i ponownie proszę o nie odpisywanie, bo czasu tracić nie chcę. I tak już straciłem.
Zrozum jedno. Jeśli jakiś film jest kamieniem milowym kinematografii jak choćby Odyseja kosmiczna to nie znaczy że 2014 trzeba się nim zachwycać. Bo oceniam co te filmy prezentują obecnie, a nie próbuje się przenieść w czasie. Doceniam film za to czym przysłużył się dla kina, ale moje oceny na filmweb to mój ranking. Jeśli oceniam film wysoko to dlatego że mnie zachwycił, a nie że powinien. Niektóre dzieła nie wytrzymują próby czasu. Ja nie należę do tych którzy będą zachwycać się Odyseją Kosmiczną w kinematografii czy Mona Lisą w malarstwie, bo uczyni mnie to lepszym i inteligentnym w oczach innych.
"Bo oceniam co te filmy prezentują obecnie, a nie próbuje się przenieść w czasie.". Film się ocenia wtedy, kiedy wyszedł. Wtedy Odyseja kosmiczna była filmem na 10 i do dzisiaj taka powinna zostać. Nie wiem ile masz lat, ale naprawdę współczuję "gustu".
Ja ci nie każę zachwycać się danymi dziełami, ok. Mogą ci się one nie podobać jak na dzisiejsze warunki, ale, że ty to próbujesz sensownie argumentować? Nie rozumiem. Jeżeli klasyka ci się nie podoba (masz takie prawo), to zatrzymaj to dla siebie i nie atakuj swoim "gustem" innych, którzy nawet nie chcą słuchać.
Ostatni post, naprawdę. Po prostu głupota, na głupocie. Przeczytaj, to co ci napisałem a szczególnie drugi akapit.
Ale co to ma do moich ocen ? Nie uważam żeby moje oceny to był jakiś ranking wszech czasów i nie daje taryfy ulgowej starszym filmom. To jest mój ranking z moim marnym gustem. Oceniam jak mi się obecnie podoba. Oczywiście przymykam oko na wiele technicznych rzeczy, nie jestem ignorantem jakiego chcesz ze mnie zrobić. Nie przymykam oka na słabo napisany scenariusz, nawet jak ogólny zarys fabuły jest ciekawy. Na moją obronę mam że jeśli chodzi o muzykę to praktycznie wszystko co mi się podoba to "starocie". Filmom które średnio mi podeszły nie będę na siłę stawiał ołtarzyków, nawet jeśli to "skarby" w historii kina.
"Ale co to ma do moich ocen ? Nie uważam żeby moje oceny to był jakiś ranking wszech czasów i nie daje taryfy ulgowej starszym filmom. To jest mój ranking z moim marnym gustem. Oceniam jak mi się obecnie podoba. Oczywiście przymykam oko na wiele technicznych rzeczy, nie jestem ignorantem jakiego chcesz ze mnie zrobić. Nie przymykam oka na słabo napisany scenariusz, nawet jak ogólny zarys fabuły jest ciekawy. Na moją obronę mam że jeśli chodzi o muzykę to praktycznie wszystko co mi się podoba to "starocie". Filmom które średnio mi podeszły nie będę na siłę stawiał ołtarzyków, nawet jeśli to "skarby" w historii kina.".
Całkowicie się zgadzam z tym postem. Jak mówiłem, masz takie prawo i chwała ci za to, że tworzysz sobie swój własny ranking i podchodzisz do filmów ze 100% subiektywizmem, co bardzo sobie cenię, ale zrozum, że jeżeli nie podoba ci się klasyk, to oceń sobie, proszę bardzo, w końcu to twoja ocena i twój gust, ale po cholerę to próbować sensownie uargumentować? Jeżeli ktoś coś takiego robi, to z reguły szuka poklasku u innych a to jest objaw próby bycia obiektywnym, co jest błędem.
Mam nadzieję, że do ciebie dotrze, iż nie mówi się kiedy inni nie chcą słuchać.
Z resztą napisałem, to poprzednio, ale widzę, że słabo dociera, także starałem się uprościć, proszę bardzo o to owy cytat: "Ja ci nie każę zachwycać się danymi dziełami, ok. Mogą ci się one nie podobać jak na dzisiejsze warunki, ale, że ty to próbujesz sensownie argumentować? Nie rozumiem. Jeżeli klasyka ci się nie podoba (masz takie prawo), to zatrzymaj to dla siebie i nie atakuj swoim "gustem" innych, którzy nawet nie chcą słuchać. ".
Pozdrawiam.
A ten post to już jest kosmos :D Logika na poziomie Rowu Mariańskiego
Jak może "szukać poklasku" skoro "inni nie chcą słuchać"
I faktycznie lepiej nie argumentować swojej oceny bo to jest próba bycia obiektywnym co jest złe :D
Lepiej dać 1/10 i nic więcej nie pisać to jest dobrze :D
Pośmiałem się przy Twoim poście dzięki za dawkę humoru :D
"I faktycznie lepiej nie argumentować swojej oceny bo to jest próba bycia obiektywnym co jest złe :D" - Ciekawie czytasz, bo nic takiego nie napisałem, ale cóż tak się rodzą brednie. Zacytuj i przedstaw to, a potem pier.. głupoty, brak słów, brak słów.
"Lepiej dać 1/10 i nic więcej nie pisać to jest dobrze :D" - Ponownie, proszę o przykład, bo również nic takiego nie padło z moich "liter".
"Jak może "szukać poklasku" skoro "inni nie chcą słuchać" - Tutaj wiem do czego pijesz, zwróć uwagę na kontekst wypowiedzi i wydedukuj o co mi chodziło.
A było tak blisko, co? Nie poniżaj się takimi postami misiu.
Naprawdę trzeba Ci tłumaczyć Twój własny post... :( Jak Ty zinterpretowałeś tekst na maturze z polskiego, jak nie rozumiesz nawet tego co sam piszesz...
Ad. 1,2 Akapit:
"ale zrozum, że jeżeli nie podoba ci się klasyk, to oceń sobie, proszę bardzo, w końcu to twoja ocena i twój gust, ale po cholerę to próbować sensownie uargumentować? Jeżeli ktoś coś takiego robi, to z reguły szuka poklasku u innych a to jest objaw próby bycia obiektywnym, co jest błędem."
Przeczytaj to do góry, potem swój post, potem powtórz to z 3 razy, postaraj się (serio to nie takie trudne) wyciągnąć wnioski, walnij głową w ścianę. Pomogło? Sprawdź sobie jeszcze w słowniku słowo "Parafraza"
Ad. 3 Akapit:
Tłumaczę: Piszesz, że gościu szuka poklasku, czyli publicznego uznania, a potem stwierdzasz "atakuje swoim gustem innych, którzy i tak nie chcą słuchać". W tym miejscu zachodzi błąd logiczny, ponieważ nie da się szukać uznania, jeśli nie ma się słuchaczy, a tak wynika z Twojej wypowiedzi.
Ad. 4 Akapit:
Faktycznie tłumaczenie tak trywialnych zdań jest trochę poniżające, ale poczuwam się w pewnym stopniu do nauczenia Cię pewnych rzeczy, dzięki czemu, być może, nie będziesz pisał bredni w przyszłości, co byłoby dla mnie sukcesem. :)
Pozdrawiam
"Przeczytaj to do góry, potem swój post, potem powtórz to z 3 razy, postaraj się (serio to nie takie trudne) wyciągnąć wnioski, walnij głową w ścianę. Pomogło? Sprawdź sobie jeszcze w słowniku słowo "Parafraza"
Dobrze zacytowałeś, za co wielkie brawa, ale wcześniej napisałeś: ""I faktycznie lepiej nie argumentować swojej oceny bo to jest próba bycia obiektywnym co jest złe". Nic takiego nie napisałem, mój tekst tyczył się tylko tego, że głupim jest próbować uargumentować swoją ocenę , że film "nie jest ponadczasowy". Warto argumentować swoje oceny, ale jeżeli mają jakiekolwiek pokrycie w rzeczywistości. To tak jakby próbować mówić, że Hitler jest dobry, a Mechaniczna Pomarańcza zła, bo nie wytrzymała próby czasu, obłęd. Nie zastosowałeś parafrazy, dlatego prosiłem o metafrazę (również sprawdź w słowniku), źle zinterpretowałeś mój tekst i rzuciłeś się do mnie z "ryjem", a wystarczyło zapytać, od tak. Trudno, co? Przecież to za wiele dla zwykłego, szarego "polaczka".
"Piszesz, że gościu szuka poklasku, czyli publicznego uznania, a potem stwierdzasz "atakuje swoim gustem innych, którzy i tak nie chcą słuchać". W tym miejscu zachodzi błąd logiczny, ponieważ nie da się szukać uznania, jeśli nie ma się słuchaczy, a tak wynika z Twojej wypowiedzi."
Czy ty dobrze rozumujesz? Widać, że nie. Gdzie ty tutaj widzisz błąd logiczny? Szukanie poklasku, to próba znalezienia sobie słuchaczy i przypodobania im się. Jeżeli oni nie chcą słuchać i go odtrącają, to wiadomym jest, że albo odpuści, albo będzie namolnie dalej próbował kogoś przekonać do swoich racji, czyli... szukał w dalszym ciągu poklasku, ale tym razem na siłę. Dociera?
"Faktycznie tłumaczenie tak trywialnych zdań jest trochę poniżające, ale poczuwam się w pewnym stopniu do nauczenia Cię pewnych rzeczy, dzięki czemu, być może, nie będziesz pisał bredni w przyszłości, co byłoby dla mnie sukcesem. :)
Pozdrawiam"
Ależ z ciebie pseudointeligent. Już myślał, że jest kimś, aż tu nagle takie zaskoczenie. Ehh....
Niczego mnie nie nauczyłeś, a szkoda, bo lubię się uczyć. Widocznie jesteś marnym nauczycielem, albo ja uczniem, albo też nie masz najzwyczajniej w świecie racji.
Pozdrawiam.
Ak.1. W poście który zaczął naszą wymianę zdań nie wspomniałeś, że chodzi Ci o ocenę ponadczasowości tego filmu i 99 na 100 osób zrozumiałoby Cię w ten sposób co ja. Zresztą teza, że dany film jest ponadczasowy absolutnie podlega dyskusji, nie jest to fakt historyczny do którego to porównałeś. Ocena obiektywna jest wypadkową ocen subiektywnych, dlatego każdy może mieć swoją opinię.
Zastanawiające jest też to, że nazwisko Hitler piszesz z wielkiej litery, a nazywając mnie (rozumiem, że to miało mnie ugodzić?) Polaczkiem, używasz litery małej. Dlaczego ludzie sami tworzą stereotypy i przywary własnej narodowości? Jak można wstydzić się bycia Polakiem?
Ak.2. Wytłumaczone wyżej gdzie widzę błąd logiczny
Ak.3. Szkoda, może innym razem. Jako, że dyskusja stała się bardzo jałowa na tym zakończę naszą jakże miłą wymianę zdań.
Pozdrawiam
Bez odbioru
"W poście który zaczął naszą wymianę zdań nie wspomniałeś, że chodzi Ci o ocenę ponadczasowości tego filmu i 99 na 100 osób zrozumiałoby Cię w ten sposób co ja. Zresztą teza, że dany film jest ponadczasowy absolutnie podlega dyskusji, nie jest to fakt historyczny do którego to porównałeś. Ocena obiektywna jest wypadkową ocen subiektywnych, dlatego każdy może mieć swoją opinię."
1. Nie wspomniałem, ponieważ sądziłem, że to dosyć oczywiste. Jak widać, niestety nie. To, iż film jest ponadczasowy podlega dyskusji, oczywiście, jak z resztą wszystko co istnieje na świecie. Nawet mój drogi historia nie jest obiektywna, bo tak naprawdę prawie nic nie jest. Nie to, że każdy może mieć swoją opinię, każdy ją po prostu ma. A co do ostatniego zdania, to popełniłeś błąd, nie istnieje coś takiego jak ocena obiektywna (choć istnieć powinna, ale to temat na inną, dłuższą dyskusję, której tutaj wolę nie podejmować), więc nie może być wypadkową ocen subiektywnych. Gdy porównasz informację z wielu źródeł, możesz jedynie stworzyć próbę obiektywności, która jest wskazana, ale nie konieczna do wyrobienia sobie własnego światopoglądu.
1.1. Tak specjalnie użyłem litery małej przy słowie Polaczek, żeby podkreślić dramatyzm sytuacji. Ja nie tworzę stereotypów, i nie wstydzę się bycia Polakiem. Kocham naród itd., ale nienawidzę rządu i tego co robią z tym krajem. W ich oczach jestem marginesem społecznym, co godzi mnie nie tylko jako obywatela, ale także jako człowieka. Jak to powiedział Piłsudski: "Naród wspaniały, tylko ludzie k..." no i miał rację.
"Wytłumaczone wyżej gdzie widzę błąd logiczny"
2. Nie kontrargumentujesz, więc uważam, że się zgadzasz. Dziękuję za uznanie.
"Szkoda, może innym razem. Jako, że dyskusja stała się bardzo jałowa na tym zakończę naszą jakże miłą wymianę zdań."
3. Może, po tym poście widzę, że czasem masz w tej głowie jakieś przebłyski. Liczę na to, iż w końcu rozjaśni ci się tam na dobre. Jałowa? Nie, bardziej jednostronna. Tak naprawdę każda dyskusja jest jałowa, bo do niczego nie doprowadzi, więc można zaryzykować tezę: "po co dyskutować", ale tego też mi się nie chce tłumaczyć, bo późna godzina. Niestety taki tryb życia, że już o 3 w nocy trzeba myśleć.
Również pozdrawiam, ale czemu: "Bez odbioru"? Mam traktować ciebie jakbyś był mentalnie w czasach II wojny światowej? Słowo wyżej by wystarczyło, mogłeś po prostu nabąknąć, iż nie chcesz dalej podejmować dyskusji, nawet nie podając argumentów, bo masz takie prawo, ale z resztą nieważne. Pozdrawiam raz jeszcze i do rychłego zobaczenia? usłyszenia? przeczytania? Anyway to nie jest, aż tak ważne.
zgadzam się z Tobą oglądnąłem ten film bo film webie wyszło mi że 86 % w moim guście otóż nie, jak dla mnie ten film to jedno wielkie nieporozumienie i robienie z widza idioty, to tak w moim odczuciu jak dla mnie ten film to wielka szmira a nie arcydzieło dlatego daje 5/10 przypominało to monty pythona ale nie dorównuje im kiepskie poczucie humoru.
"Film się ocenia wtedy, kiedy wyszedł"
Haha co za brednie, jak Ci się popsuje samochód to dalej będziesz uważał, że jest dobry bo powinno się go oceniać wtedy kiedy został wyprodukowany? Pomyśl trochę zanim coś napiszesz.
Film nie ma prawa się zepsuć. Pomyśl nad argumentem, zanim go użyjesz.
Dane auto było świetne jak na swoje lata, więc...?
Ty też pomyśl trochę zanim coś napiszesz.
Koleś "Mona Lisę" oceniłby na nieporozumienie, bo zbyt pulchna, pierś za mało wydatna, a tak w ogóle za bardzo statyczna poza. :D
Mona Lisa to świetny obraz. Nie musisz go cenić, żeby inni mieli cię za inteligentnego. Doceniaj, bo to świetne malarstwo.
Wiesz, że jest to film na podstawie książki, right? :) Nie sądzę, żeby dało się inaczej napisać scenariusz w związku z tym. Chociaż puenta z książki była lepsza niż ta filmowa, bo w filmie pozostawiają niedomówienie, które można zrozumieć jako "zły pozostanie złym", a w książce jest troszkę inaczej. Aczkolwiek scenariusz dość wiernie jest oparty na powieści i jego "prostota" jest potrzebna w zestawieniu z prymitywnymi bohaterami, jakimi są Alex i jego kompani.
Jak dla mnie to też średni jest ten film. Zgadzam się z Tobą co do oceny ale już niekoniecznie co do argumentów. Chociaż faktycznie trochę to topornie nakręcone. Ale w przeciwieństwie do niektórych szanuję Twoje zdanie i myślę, że oponenci powinni przedstawić argumenty i na nich poprzestać a nie ubliżać, bo to wcale ich wypowiedzi mądrzejszymi i ważniejszymi nie uczyni :)
Takim filmom jak: Lśnienie, Oczy szeroko zamknięte, Dr Strangelove, Odyseja dałem 10/10 bo czas się ich nie ima. Ten natomiast nie zasługuje wg mnie na więcej niż 6/10. Wynudził mnie
"bo czas się ich nie ima" - tez mi argument.
O pierwszym lepszym filmie z lat 70 mogę to powiedzieć.
Podaj nazwy jakiś wybitniejszych filmów z dzisiejszych lat niż Mechaniczna Pomarańcza. Niech zgadnę. Batmany Nolana? Incepcja? Kac wawa?
Niestety, ale ludzie coraz mniej potrafią myśleć i łykają wszystko jak młody pelikan. Zawyżone oceny na fw, imdb i innych rankingach nie są żadnym odzwierciedleniem. Jeśli film nie jest odpowiednio zareklamowany nie ma szans być najwyżej oceniony. Reklama rządzi. Nie ma tu nic do rzeczy czy film jest nowy czy stary, ale oczywiście stare produkcje nie mogły liczyć na taką kampanię reklamową jak "Incepcja" (nie rozumiem fenomenu tego filmu; chyba wielu widzów po raz pierwszy trafiło na coś takiego jak "mindf*ck", że tak im ten film się spodobał), Batmany Nolana (niezłe, ale bez przesady; ratuje je odpowiednio Joker i Bane, bo postać Batmana jest mierna, mimo dobrego aktora jakim jest Bale), "Django" (kiczowaty western; w naszych czasach nikt już chyba nie będzie w stanie zrobić naprawdę dobrego filmu z tego gatunku), "Matrix" (gdyby nie slow-motion, mało kto by o tym filmie pamiętał). [Wymienione przeze mnie przykładowe filmy są wg ciebie arcydziełami, gratuluję wyszukanego gustu].
Zgadzam się co do tej muzyki, też się wtenczas zastanawiałem: "czemu on nie zatka sobie uszu?" chociaż zatkanie uszu nie zawsze całkowicie pomoże, a muzyka była raczej bardzo głośno nastawiona. Wiedziałem, że puszczą mu tą symfonię, ale spodziewałem się że nie tylko zamkną, ale też zwiążą głównego bohatera, żeby nie mógł nawet np. zatkać sobie uszu.
Co do reszty nie zgadzam się. Aktorstwo jest tu na wysokim poziomie, DeLarge jest bardzo wyrazistą postacią, ale wiadomo; poziom gry aktorskiej to często subiektywne odczucie i trudno przekonać kogoś do zmiany zdania. Wydaje mi się, że większość użytkowników pojmuje grę aktorską w sposób: film mi się podobał to znaczy że aktorstwo było dobre; jeśli film mi się niezbyt podobał, to aktorstwo też było złe.
Scenariusz "Mechanicznej pomarańczy" nie może być wiarygodny ze względu na wiodący w nim udział takiej terapii, ale wydarzenia po wyjściu Alexa z więzienia nie są aż tak odrealnione jak piszesz. Wrócił do swojej okolicy; co w tym dziwnego, że spotkał na moście żebraka, którego pobił dwa lata temu właśnie w pobliżu tego mostu? Co w tym nierealnego że natknął się w tym samym miejscu na policjantów - jego dawnych kolegów, tym bardziej że w filmie było wspomniane o przyjmowaniu recydywistów do policji też w ramach jakiejś resocjalizacji? To samo z domem pisarza; dawni koledzy wywieźli Alexa do jakiegoś lasu, a wspomniany dom też był umiejscowiony raczej na jakimś odludziu, on tymczasem nie miał dokąd iść, poza tym nie rozpoznawał całkowicie tego miejsca, powiedział jedynie, że ten dom wydaje mu się jakiś znajomy. Scenariusz filmu Kubricka również jest mocną stroną; nie takie mało prawdopodobne zdarzenia i nie w takich ilościach spotyka się w wielu filmach.
"Mroczny rycerz powstaje" - Batman w decydującym pojedynku walczy z Banem na pięści. Ważą się losy miasta, a oni tłuką się jak na ustawce? Mamy XXI wiek i od kilkuset lat znamy proch. Kto w to uwierzy?
"Powrót króla" - zakończenie, które trwa dłużej, niż cała trylogia. Przez pół filmu słucham o jakimś wielkim smoku czy czarodzieju, którego nie może pokonać żaden śmiertelnik. Czekam aż pojawi się ten badasss i już w pierwszej scenie ścina mu głowę jakaś laska.
"Mroczny Rycerz" - Joker wyjeżdża autobusem szkolnym przez ścianę banku i spokojnie włącza się w kolumnę innych autobusów. Oczywiście dla nikogo z ulicy (ani dla jadących za nim) nie wydaje się to dziwne. Ot, zwykły dzień.
"Podejrzani" - jakim cudem Verbal Kint nigdy nie słyszał o Kayserze Soze, skoro sam jest złodziejem? Udaje przy kumplach, że nigdy o nim nie słyszał, choć policji mówi, że każdy przestępca zna Soze. I nie zna go jako jedyny (trochę podejrzane). To ma być zaskakujące zakończenie i ten przegenialny scenariusz?
"Grawitacja" - po prostu wpisz w google, bo o błędach można by napisać książkę.
A to są jedne z najbardziej docenianych współczesnych filmów. Postępu nie widzę.
Ale tego filmu nie można uznac za gniot, dajac zarzut, ze jest kilka dziwnych zbiegow okolicznosci, bo przeciez ten film jest od samego poczatku umowny, obrazujacy pewnien problem, i od poczatku dosc dziwaczny, nienaturalny.
Dokładnie. Te zbiegi okoliczności nie są przecież umieszczone w fabule ot tak sobie, dzięki nim widzimy np. jak była banda Alexa bezkarnie wyżywa się na nim (czyli robi dokładnie to samo, co wcześniej, tylko tym razem legalnie, pracując w policji), jak pisarz usiłuje wykorzystać go do swoich celów politycznych, a domyśliwszy się, że to on zgwałcił mu żonę, znęca się nad nim i próbuje doprowadzić do samobójstwa, czy jak bezdomni wykorzystują okazję, żeby się odegrać. To wszystko składa się na pesymistyczny obraz władzy, jednostki i społeczeństwa, moim zdaniem ma pokazać, że w każdym drzemie zło. Gdyby patrzeć na Pomarańczę pod kątem realizmu, to rzeczywiście fabuła nie byłaby zbyt imponująca, ale ten film przedstawia pewną uniwersalną prawdę i zdarzenia w nim pokazane nie muszą być prawdopodobne :)
No niestety więcej mają racji te osoby, które dają 5..6. W moim przypadku 78% w moim guście jest zupełnie nie trafione... Film SŁABY... Słaba gra, brak uznanych artystów... Taka parodia kryminału w wersji teatralnej... 7-10 nie będzie... 10-tka arcydzieło... No no... Nie ma po prostu za co... Nudy... wszystko przy dobrej muzyce, ale czy do takiego filmu? No nie wiem?
Myślę że ocenianie w kategorii "racji" jest nie na miejscu. Co masz na mysli pisząc "brak uznanych artystów"? Bo mi się wydawało że ten film jest stworzony tylko i wyłącznie przez artystów (nie mam na myśli tylko aktorów). Z zarzutem słabej gry nie zgadzam się w stu procentach. Malcolm M. wykreował postac która stała się wzorem antybohatera dla wielu aktorskich pokoleń.
Przeczytaj dokładnie tę analizę, od początku do końca. Może wtedy zrozumiesz, że film nie jest "przeciętny" - nawet (a zwłaszcza) jak na współczesne standardy.
http://www.zbigniewleski.net/uploads/teksty_z_cyberforum/o%20mechanicznej%20poma ranczy.html
Przeczytałem tą analizę i widzę, że jej autor bardzo głęboko zajrzał w ten film ale niestety nie zgadzam się z nim w większości opisanych zagadnień. Niby kim ja jestem żeby negować analizę "fachowca" ale prawda jest taka, że jest na świecie bardzo mało ludzi, którzy tak naprawdę wiedzą o czy Kubrick robił filmy, podejrzewam a w zasadzie wiem, że nawet jego bliscy czy to rodzina, współpracownicy nie wiedzieli nic o jego twórczości bo do tego potrzebna jest znajomość części zagadnień z teorii sztuki. Ludzie którzy dają ocenę niższą niż 8 po prostu go nie rozumieją i podchodzą do tego filmu na sposób zmysłowy ( takie czasy ) łatwo powiedzieć, że coś jest fajne czy nie, ale gorzej już fajne o tym powiedzieć. Żyjemy w przeświadczeniu, że film opowiada jakąś historie, bo tak po część jest ale przez seriale, które robią nam wodę z mózgu nie dostrzegamy już, że owa historia może być tylko fundamentem pod prawdziwe znaczenie a ewentualne fragmenty uważane za nielogiczne są po prostu zamierzone. Nie mogę winić użytkowników za brak takiej wiedzy, sam nie posiadam jej na odpowiednim poziomie, bo dopiero się uczę i pewnie gdyby moje życie potoczyło się inaczej to podpisywałbym się pod zdaniem niektórych ale coż…
Ale co jak co wielkim sukcesem Kubricka było, że mimo rozumie go 1 na 100000 to i tak jego filmy cieszą się popularnością i zbierają odpowiednie oceny.