To, co również moją uwagę przykuło, to aktualność problemu poruszonego w filmie - fabryka. Oczywiście, niepodważalne arcydzieło, choć fabuła dosyć naiwna. Żona Langa skutecznie wplotła tutaj nadmierny sentymentalizm (wspomniana przez Ciebie scena końcowa ;). Ale cała oprawa warsztatowa, światło, scenografia, muzyka, aktorstwo - genialne. Trudno uwierzyć, że taki film powstał prawie 90 lat temu.

Proponuję zatem obejrzeć "Gabinet doktora Caligari" z 1920 roku, który nie jest ani nudnawy, ani przydługawy, mimo że starszy od "Metropolis", które moim zdaniem jest jest mocno przeceniane :) ale oczywiście to jest moje zdanie. Faktycznie scenografia i efekty specjalne robią wrażenie, ale co do aktorstwa mam zupełnie odmienne zdanie - strasznie drewniane i pretensjonalne - i podkreślam, że nie porównuję filmu ze współczesnym kinem, tylko z dziełem starszym o 7 lat, i w to dopiero trudno uwierzyć.

Widziałem "Gabinet...", choć mniej mi się podobał niż "Metropolis". Pozdrawiam : )

Myślę, że oba filmy warto obejrzeć jeśli jest się zainteresowanym kinem dawniej i dziś ! pozdrawiam również :)

"Metropolis" jest bardzo dobry, "Gabinetu doktora Caligari" niestety nie widziałam, ale z filmów niemych z tamtych lat naprawdę bardzo podoba mi się "Ben Hur" z Ramonem Novarro. Szczerze polecam i pozdrawiam.