ta do oryginału mu daleko,bardzo bardzo kiepski

Zgadzam się całkowicie. Nie dowierzałam niskiej ocenie na FW i gustomierzowi, że tylko 59% w moim guście, bo lubię ten gatunek i czasami podobają mi się też horrory słabiej ocenione, a okazało się, że po prostu nie da się tego oglądać. Zero klimatu, głupawe scenki i rozmówki niczemu nie służące, w każdym razie nie budowaniu napięcia czy nastroju grozy i tajemnicy, po prostu wielkie nic. Gra aktorów niewiele lepsza od tej w szkolnych teatrzykach. Obejrzałam dokładnie połowę i wyłączyłam, bo "klimatem grozy" okazały się dwie rozebrane laski tańczące na statku, kolejna przygłupawa laska prowadząca audycję radiową oraz Elisabeth, która wróciła na wyspę celem wskoczenia najpierw do samochodu, później pod prysznic, a następnie do łóżka byłemu chłopakowi. I tak minęła dokładnie połowa (!) tego przerażającego dzieła. Oj, przepraszam, przecież ten tajemniczy zegarek wyłowiono z wody, a to już coś. Żeby chociaż zdjęcia, muzyka, cokolwiek, co sprawi, że człowiek obejrzy do końca, a tu nic. Akcja i narracja całkowicie bez klimatu, tak jak powiedziałeś, przeskakiwanie z jednej sceny do drugiej, co sprawiało wrażenie, że oglądam coś a'la Beverly Hills 20010, ale na pewno nie film grozy. Nigdy nie wystawiam ocen filmom, których nie obejrzałam do końca i tym razem też nie wystawię, bo drugiej połowy nie widziałam i chyba bardzo dobrze, bo piszesz o efektach specjalnych, których ja też nie znoszę w filmach grozy. Udany film grozy absolutnie nie może przypominać filmów akcji. Ja naprawdę nie jestem osobą, która przy oglądaniu filmów szuka dziury w całym, raczej zawsze staram się znaleźć dobre strony filmu i dać mu się "ponieść", ale w tym przypadku było to naprawdę niemożliwe. Zamierzam obejrzeć starszą wersję, mam nadzieję, że jest dużo lepsza :-)

Myślę, że się nie zawiedziesz, bo Carpenter, jak to on, wnosi niesamowity klimat do tego filmu, co ukazuje dosłownie już od pierwszych scen.