Trudno mi ocenić ten film. Problem chyba leży w aktorach. To znaczy biorąc parę komików spodziewałbym się salw humoru. Jednak temat filmu jest jak najbardziej na poważnie. Oczywiście są oddechy lekkiego dowcipu. Jednak całość przesiąknięta jest smutkiem. Nie tylko ich życie, ale nawet pora roku. Jesień, okolice Halloween. Śmiech jeśli się pojawia to jest on raczej taki przez łzy.
Scena wykonywania piosenki Starship - rewelacja! Lepsza niż oryginalny teledysk. I chyba tak naprawdę był to punkt kulminacyjny filmu. Niestety nazwałbym go trochę niedorobionym. Stoi gdzieś tak w rozkroku pomiędzy prawdziwym obyczajowym dramatem, a lightową amerykańską obyczajówką. Potencjał był (świetni aktorzy ich twarze, mimika), ale niestety trochę niewykorzystany.

Zagłębiając się bardziej w życie tytułowych bliźniaków, widać, że Milo jest na skraju wytrzymałości ze swoimi problemami, ma problem z odnalezieniem się w społeczeństwie, akceptacją ze strony otoczenia, oraz znalezieniem odpowiedzi na pytanie jaki sens ma jego życie. Poznając Maggie mamy wrażenie na początku, że jej życie jest bardziej poukładane, ale nic z tych rzeczy, bo z czasem widać jak również i ona czuje się zagubiona. Ucieczka w romans z instruktorem nurkowania, tylko w jej złudzeniu cokolwiek poprawia, tak naprawdę powoduję tylko kolejne problemy. Małżeństwo, które tak naprawdę jest totalną pomyłką i kłamstwo jest tam codziennością.
Ciężko żeby też taki temat wykorzystać jakoś spektakularnie. Po prostu miał być huśtawką nastrojów i taki był. Trudne życie też czasami cieszy, własnie w takich małych drobiazgach. Aktorko rewelacyjnie. Aktor komediowy dużo lepiej poradzi sobie w dramacie niż odwrotnie.

Film świetny (mógł być), ale jak sam napisałeś trudno z niego coś więcej wycisnąć. Bo prawdę mówiąc trochę oklepany to temat. Oceniłem go na 5, czyli dla mnie jest gdzieś tak pośrodku. Chyba jednak spodziewałem się czegoś więcej i trochę szkoda, że tego więcej nie zobaczyłem. Aktorsko - chyba oboje się zgadzamy - spory szacun :))

Tak jak napisaliście (obaj moi poprzednicy) - scena z podkładem Nothing's gonna.. - dla mnie to najlepszy kawałek filmu.
Kilka razy go powtarzałam :)
Ależ on świetnie tańczy :)))