Beznadziejni aktorzy, totalnie nie charakterystyczni. Film się wlecze. Efekty specjalne sztuczne. Jedynie scenografia daje radę. Całość ciężko strawna dla wyrobionego widza.
Na serio nie wiem co Komasa robił przez te 8 lat. Ludzie toż to jaja jak berety. :D
Dokładnie, ja nie mogłem uwierzyć że ten film takie opinie zebrał, przecież to cyrk. Nie wierzyłem w to co widzę na ekranie, jak można łyknąć takiego "Jelenia na rykowisku" Dziewczynę trafia czołg! to już jest dobre samo w sobie, z bliska, jeszcze lepiej, a ta jest w jednym kawałku, i jeszcze coś mówi. Scena pocałunku to już jest komedia.
Dziewczynę nie trafia czołg ! czołg trafia w ścianę obok, siła odrzutu uderza dziewczynę
Jeśli masz rację to luz, tylko że to bez znaczenia i tak nie zmieni mojej opinii o tym "czymś" które jest nafaszerowane taką tandetą że moja ewentualna pomyłka w żaden sposób nie wybroni filmu.
Szczerze mówiąc również byłam zawiedziona, ale trzeba przyznać, że film robiony z rozmachem i widać fundusze jakie w niego włożyli, chcieli dobrze, a przedobrzyli.
tyle ze z tych funduszy nie wiele widac dobrego...
takie efekty robia dobrzy graficy w grach ..digitalizacja i polaczenie efektow byla juz 1991 r.
Same efekty nie zrobia dobrej fabuly filmu...
caly problem filmu jest to iz nie ma w nim naturalizmu...wogole ..jabym ogladal jakis polski serial na dwojce.. pod koniec filmy jest troche lepiej ale ogolnie film jest po prostu słaby..
naciągane 6 można mu dać aby nie zgrzeszyć
Nie potrafiłam naciągnąć na 6, ledwo naciągnęłam na 4 żeby mnie znajomi nie zjedli. Strasznie naiwny, słabo zrobiony, efekty specjalne jak w komedii (jak np. podmuch wybuchu wbija laskę w ścianę). Królikowski nieśmiertelny... żenujące. No i ta końcówka, nierealna, naiwna, naciągana. Straszny zawód.
Nie.
Nie wnosisz nic do tematu więc po prostu zamilcz.
Jedyne co robisz to śmietnik.
rozumiem, że powstanie warszawskie wymyślił reżyser, to ok :) Chodziło mi o to, że należało to wydarzenie pokazac wiarygodnie, a nie w stylu marnego serialu.
Niestety miałam tą nieprzyjemność oglądać ten film...jaka jest moja opinia? Beznadziejny! Początek jeszcze jako taki, spodziewałam się całkiem niezłego kina...do chwili pocałunku głównych bohaterów w ogniu kul omijających ich jakimś nieziemskim sposobem...i tu następny kicz...dobrana muzyka...okropne. Od tego momentu chciałam jak najszybciej skończyć oglądanie tego chłamu...Kolejne sceny, fabuła i gra aktorska utwierdziły mnie w przekonaniu, że dawno takiej strasznej polskiej szmiry nie widziałam. Z całym szacunkiem dla osób, którym ten film się podobał. Pan Komasa umie pierniczyć filmy mając naprawdę dobre warunki finansowe i dobrą scenografię.....echch..
Akurat Sala samobójców mu się udała. Dlatego dla mnie tak duży zawód z Miastem 44 bo oczekiwałam czego o wiele lepszego..
Przyznam rację, sala samobójców była okej, może jeden film mu się udał..Ale to to była moim zdaniem porażka..
to czemu ma rozwalone pół biodra i brzucha jak po kuli skoro czołg w nią nie trafił?
to jest chyba logiczne, wystarczy pomyśleć - siła odrzutu, odłamki uszkadzające ciało
I tak zdecydowanie nie wygląda "dziura" po pocisku z czołgu.
Pantera czyli panzerkampfwagen V panther bo o tym czołgu mowa, ma kaliber 7,5 cm, przy prędkości ok 950 m/s i tak nie wielkiej odległości człowieka od lufy, jest pewne że z człowieka nie zostałoby zbyt wiele, więc takie uszkodzenia jak miała Kama to jest nic.
Zresztą przy zwolnionym tempie widać w co uderza pocisk.
A Stefanowi, który stał obok niej nic się nie stało. Strasznie to tanie, naiwne, ja tego nie kupuję.
On nie strzela centralnie w nią tylko obok film ''dublerka miasto 44 ''na youtube polecam.
Czołg ? Nie zauważyłeś ze Niemcy używali działka przeciwlotniczego strzelającego seriami po piec pocisków? widać przez okno taka mała 20 mm @armatkę", znasz jakiś czołg wliczając te najnowszej generacji, które strzelają z działa seriami ? Żeby było śmieszniej, Panthera nie wystrzeliła nawet raz, przynajmniej nie w tej scenie ;)
ktoś mi zwrócił uwagę więc teraz ja Ci zwracam i wklejam https://www.youtube.com/watch?v=2HyhDwYU14s
:-)
1. Dziewczyna obrywa odłamkami/falą uderzeniową. Teoretycznie to można przeżyć, odnosząc ciężkie obrażenia.
2. Nie wydaje mi się, że scenę pocałunku należy odbierać bezpośrednio. Ona ma jedynie symbolizować siłę miłosnego uniesienia, tak potężnego, że bohaterowie zapominają nawet o latających dookoła kulach.
3. To nie życie. To film. Z założenia ma prawo być trochę naciągany i przerysowany, zwłaszcza, że to film akcji a nie dokument.
4. Amerykanie, ponoć najgłupszy naród świata, mają chyba jednak trochę więcej oleju w głowie, bo nawet porażki ("Pearl Harbour", "Helikopter w ogniu") potrafią 'ubrać' w filmowe hity i tam nikt się nie czepia, że 'nierealne', że 'naciągane'. Wszyscy wytrzeszczają gały, przyklaskują i pompują światu w głowy etos amerykańskiego heroizmu i patriotyzmu. W Polsce natomiast, duża część obywateli czerpie niebywałą przyjemność ze srania we własne gniazdo nieprzemyślanymi w szerszym kontekście trollowatymi opiniami. Następnym razem, gdy coś napiszesz, pamiętaj przynajmniej kolego jakubski, żeby się podetrzeć ;-)
Czytaj ze zrozumieniem, przyznałem że się walnąłem nawet podlinkowałem film z dublerką. Kiedy napisałem że scenę pocałunku odbieram bezpośrednio? Bez jaj,myślisz że ją odebrałem jeden do jednego?, to jest poziom telenoweli, jak myślisz że jesteś taki rozgarnięty bo ją załapałeś to i tak w sumie sukces. Co do produkcji przez Ciebie wspomnianych to nie moja bajka, i od początku tak twierdziłem, oglądałem tylko "Helikopter.." ale nic nie pamiętam poza tym że się strzelali:-) czyli to już sugeruję co mogę myśleć o tym filmie.
A co z tym latającym mięsem ?? To jakaś parodia, Komasa naoglądał się za wiele innych filmów i za dużo pomieszał.
Rozumiem że chodzi Ci o tą scenę gdy spada krwawy deszcz i kawałki ciał? Pozwól że wytłumaczę.
Powstańcy zdobyli niemiecki transporter opancerzony. Nie wiedzieli że był to w rzeczywistości niszczyciel barykad który przenosił ładunek wybuchowy, zostawiał pod barykadą i się wycofywał. Na tym zdobytym transporterze był taki ładunek, nierozbrojony, jakieś 500 kg. trotylu. To działo się naprawdę. Wokół transportera zebrało się kilkaset osób kiedy ładunek eksplodował. Zginęło ok. 300 ludzi a ich szczątki rozrzuciło w promieniu pół kilometra. Scena oparta na faktach. Wystarczy wpisać w googla "wybuch czołgu-pułapki". Mam nadzieję że wyjaśniłem.
Do sceny pocałunku jeszcze miałam nadzieję, że będzie to jednak dobry film, przecież ludzie oceniając go nie mogą się aż tak mylić... Jestem przerażona jak wysoko został oceniony. Można wymieniać sceny, które coraz bardziej obniżały ocenę, a nie było nic w tym filmie, co mogłoby chociażby o jeden punkt ją podnieść. Jedyny moment, który mi się podobał - napisy końcowe, których się doczekać nie mogłam. Film się dłużył, oglądało się nieprzyjemnie.
Zgadzam się z Tobą z jednym wyjątkiem, na plus była scenografia. I to jedyna rzecz, która w tym filmie się udała.
Zgadzam się. Scena pocałunku rozbawiła mnie do łez. Rozumiem, że można chcieć pokazać, że powstańcy nie myśleli tylko o wojnie, że chcieli kochać, że mieli uczucia, ale Komasę poniosło totalnie. Przecież Stefan mógł Biedronkę pocałować za tym murkiem, za którym byli schowani - nie byłoby to tak komiczne, jak wybiegnięcie w deszcz kul, które omijały ich niczym bogów :) Druga sprawa - spadające mięso i krew po wybuchu. Prawie w ogóle kurzu, gruzów, jakichś odłamków, tylko mięsny deszcz. Dubstep, który wywołał zupełny niesmak i scena z czołgiem na końcu... Wczoraj sięgnęłam po raz drugi po M44, aby obejrzeć go "na chłodno" bez emocji (bo do kina szłam napalona po peanach na jego cześć), no i zdania nie zmieniam.
Zgadzam się. Ten film zabił mnie nielogicznościami. Już odpuszczę ocenę muzyki kompletnie z d... z lat 60-70-tych. I ten początek z "Nie płacz kiedy odjadę" w tle. Panie Komasa ten film to niestety zawód.
To jest film ma opowiadac, jak wojnę widzieli powstańcy. I oni pocałowali się juz, za murem, ale dla nich to były takie emocje, że mieli wrażenie jak by się to działo po srodku strzelaniny. Odsyłam do książki ,,Dziewczyny z powstania", tam wiele wątków z filmu jest wyjaśnione bo film opierał się na tej książce.
Mamas rozmawiał ze wszystkimi powstańcami? Nie. W sumie nawet nie było by to możliwe, bo by się chłopak nie wyrobił. Po za tym wszyscy Powstańcy nie prowadzili zapisków co godzinę, wiec można tylko domyślać się. :P
Też czytałem ta książkę i wiele, wiele innych- nie obrażaj więc tych książek, Ten film to ich parodia.
Źle to ujęłam. Film jest na podstawie książki, wypowiedzi powstańców, innych książek.
Jak już pisałam na górze, film pokazuje jak powstanie odczuwali sami powstańcy. Patrzymy na to swoimi oczami, ale widzimy to co odczuwali.
Znam wielu i zdania są podzielone, ale chcę zauważyć, że w każdej dzielnicy walki wyglądały inaczej. Stare miasto to była jedna wielka sieczka, a na bielanach powstanie nie było tak bardzo odczuwane.