Naprawdę niezłe kino. Mam taki nawyk że wyłapuję niektóre filmy na etapie produkcji lub pomysłów i potem czekam jak głupi na efekt końcowy, który w związku z bardzo wysoko zawieszoną poprzeczką, zazwyczaj nie daje rady.
Tym razem było bardzo dobrze. Ciekawa fabuła, szybka akcja, bardzo dobre zdjęcia Elswit'a (co uwielbiam - a facet już nie raz potwierdził że zna się na rzeczy - There will be blood), no i dobra gra.
Jak jeszcze kilka lat temu byłem przekonany że z chłopca szczęściarza -słodkiego kwadratowego Benia, nie będzie nic więcej niż drewno ekranowe, tak muszę po drugim już filmie zwrócić honor (świetne Gone baby gone, no i w aktorskiej ścieżce tez nieżle wybiera role). Daleko mi od porównywania go do "nowego Clinta Eastwooda" ale obydwa filmy bardzo dobre i poruszające bardzo interesującą dla mnie tematykę - biednych dzielnic, problemów społecznych, patologii.