Wydaję mi się, że tak ;) Dlatego nie oglądam. Nie sądzę, żeby było lepsze od "Dziewczyny z tatuażem".
heh, fajnie to wygląda, kiedy zadajesz pytanie czy amerykanska wersja jest tym samym co skandynawska, czyli ta pierwsza, będąca pierwowzorem. oczywiście nie ironizuje tutaj, tylko stwierdzam, że fajnie,smiesznie to wyglada.
ja z tego samego powodu - ze jest to samo :P - nie zamierzam ogladac wersji Finchera. i nie wydaje mi sie aby wersja amerykanska byla lepsza od europejskiej. co najwyzej moze byc lepszym przeklamaniem pierwszej :) zreszta, zobacz ze Noomi Rapace byla na tyle ze dobra, ze skutecznie wzbudzila swoja osoba zainteresowanie wielu uznanych rezyserow. a to samo w sobie powinno wzbudzac chec obejrzenia tego filmu.
Film Finchera jest znakomity i bije na głowę filmik Opleva. Rooney Mara też bije na głowę Rapace. Duzo tracisz.
Co? Dziewczyna z tatuażem jest o wiele gorsza. Z resztą Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet jest pierwowzorem... a to o czymś swiadczy.
jest lepsze, wierniejsze książce, no i bardzo, dla mnie, fascynujące i inetersujace ...i wciągające :D warto obejrzeć! Ja polecam (widziałam już ten film (całą trylogię zresztą) chyba ze 100 razy :P) uwielbiam zarówno wersje 3 częściowa szwedzka jak i Dziewczynę z tatuażem :) obie mają klimat niewypowiedziany :D pozdrawiam :)
też się właśnie zastanawiam nad obejrzeniem tego, ale nie wiem czy jest sens jeśli widziałem już dziewczynę z tatuażem.
choc jedno muszę przyznac jak dla mnie Noomi Rapace zdecydowanie lepiej prezentuje się od Rooney Mara
Dla mnie te aktorki są bardzo podobne, ale zgodzę się z tym co mówisz. W końcu Finncher ma zrobić kontynuacje a Dziewczyna, która igrała z ogniem już jest.
Ok, wszyscy ograniczacie się do stwierdzenia "lepsze/gorsze", "podobało mi się bardziej/mniej", a może jakieś argumenty? Wykraczające poza "lepiej zagrane", albo "lepiej wyreżyserowane"?
Nie widziałem europejskiej wersji, ale jako, że Finchera mi się bardzo podobała, rozważam zobaczenie jej, dla porównania.
Hmm mi nie pasowal odtwórca głównej roli, jakoś nie trafił do mnie. Raził mnie w wersji amerykańskiej to, że niektóre rzeczy były pokazane wręcz lopatologicznie (fotograficzna pamięć Lisbeth na przykład). Poza tym nie trzymał mnie w napięciu tak jak szwedzki film. Uważam też że było w nim sporo niepotrzebnych scen (częste pokazywanie termometru z temperatura czy kupowanie puszki dla kota - w wersji szwedzkiej tego nie było).
Craig bije Nyqvista na głowę i zamiata go pod dywan. Tak samo jak wersja Finchera zamiata pod dywan wersje szwedzką. Jest wierniejsza fabule książki, ma lepsze dialogi, klimat i muzykę.
To nie jest to samo co Dziewczyna z tatuażem, a Dziewczyna z Tatuażem jest tym samym, a raczej marnym skopiowanie i źle zrobioną amerykańską wersją pierwszej części wspaniałej trylogii.
Pierwowzorem jest książka. Znacie znaczenie słowa pierwowzór? :)
To są ekranizacje książki.
Żadna nie jest pierwowzorem.
No tak. Ale:
W mojej opinii wersja US powstała po to by ten film mógł się sprzedać w stanach. Zrobili nową wersje filmu opierając sie na potencjale finansowym wersji skandynawskiej. Mój tok myślowy zasadnie stanowi o pierwszej ekranizacji książki jak o pierwowzorze.
ps. imo - żeby nie było.
Dziś w nocy obejrzałem wersję amerykańską (miałem dvd z jakiejś gazety) i była bardzo ok, taka mocna siódemeczka.
Bardzo podobało mi się to, że nie było cały czas akcji, ale było w tym filmie miejsce na spokój. Plus ładne, spokojne zakończenie.
To teraz spróbuję obejrzeć wesrję szwedzką.
(jedynym minusem jest to, że jak tylko GO zobaczyłem, to stwierdziłem "no tak, on będzie mordercą" i ponadto jak tylko zobaczyłem pewną osobę to wiedziałem, gdzie jest zaginiona dziewczynka, w sensie SPOILER SPOILER SPOILER, że to na pewno ona)
Fincher ma u mnie pecha, bo domyśliłem się też końcówki Siedem jak siedzieli z Kevinem Spacey w samochodzie.
UWAGA SPOILER Z SIEDEM:
("no tak, pewnie coś zrobił jego żonie")
A jak zobaczyłem pudełko, to "no tak, tam pewnie jest głowa tej jego żony")
Z innymi filmami tak nie miałem, coś ten Fincher przewidywalnie to pokazuje. :)
To jest pierwowzór, amerykańska wersja jest po prostu .... amerykańska. W szwedzkiej wersji Lisbeth jest zagrana genialnie, w amerykańskiej to jakaś kpina.