PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=583006}

Mistrz

The Master
6,6 28 802
oceny
6,6 10 1 28802
7,4 38
ocen krytyków
Mistrz
powrót do forum filmu Mistrz

stworzone przez dwóch znakomitych aktorów w bełkotliwym i beznadziejnie słabym filmie o
niczym, który ciągnie się jak flaki z olejem i nie zawiera żadnej puenty - czyste marnotrawstwo - bo
- przynajmniej w moim przekonaniu rola Phoenixa i troszkę gorsza Hoffmana są lepsze niż papa
Smerf/Lincoln Daniela Day Lewisa....No ale sam film - beznadzieja....

ocenił(a) film na 8
RogerVerbalKint

."..beznadziejnie słabym filmie o niczym..." Po tym zdaniu można stwierdzić, że ewidentnie nie zrozumiałeś filmu.

ocenił(a) film na 5
elo84

A co w nim bylo do zrozumienia ? Poza próbą wyprania umysłu straumatyzowanego wojną alkoholika przez sekciarza wzorowanego na założycielu kościoła scjentologicznego ? Historyjka nudna i przegadana, scenariusz rozleziony i pozbawiony puenty, niewywołujący grama emocji - całość ratuje jedynie znakomita gra duetu aktorów...

ocenił(a) film na 8
RogerVerbalKint

No więc własnie już po tym co napisałeś już wiadomo, że film nie jest jednak o niczym. Dlatego dziwi mnie takie pisanie.

ocenił(a) film na 5
elo84

Jaką konkluzję film postawił ? Co zmieniło się w życiu któregoś z bohaterów ? Obaj pozostali w tym samym punkcie wyjścia co we wstępie opowiadanej historii - w zasadzie cały spędzony współnie czas był czasem straconym - nic nie wniósł do ich życia poza paroma łykami współnie wypitego bimbru....

ocenił(a) film na 5
RogerVerbalKint

PS jedyna scena jaka pozostała mi w pamięci to Phoenix trzepiący gruchę na plaży i kopulujący z babą z piasku oraz Hoffman stojący przy umywalce, któremu gruchę trzepie żona...Cała reszta to bełkot o niczym - natchniona mina Hoffmana wypowiadającego natchnine bełkotliwe teksty o niczym i agresywne zachowania zdegenerowanego alkoholika w wykonaniu Phoenixa....

ocenił(a) film na 7
RogerVerbalKint

Jeśli tylko tyle zapamiętałeś z tego filmu, to żenada...

MasterOfCookies

Jeśli tylko tyle przychodzi ci do głowy w gestii kontrargumentów, to żenada :*

RogerVerbalKint

właśnie w tym rzecz, o której wspominał elo84. ewidentnie nie zrozumiałeś filmu. ni mniej, ni więcej. Skoro dalej w wypowiedzi sugerujesz, że w życiu (któregoś z) bohaterów nic się nie zmieniło i pozostali w tym samym punkcie wyjścia co we wstępie, znaczy to ni mniej ni więcej, że - cytując znów elo84 - ewidentnie nie zrozumiałeś filmu. Podpowiem jedynie, że życie niemal każdego z bohaterów się zmieniło, a Mistrzami byli Dodd, Freddie, żona Dodda i starszy syn Dodda.
Dalej wypisuj o "..beznadziejnie słabym filmie o niczym...", powodzenia w życiu

ocenił(a) film na 5
aviator48

na własne życie nie narzekam...

ocenił(a) film na 5
RogerVerbalKint

Obaj główni bohaterowie rewelacyjni, film natomiast właśnie rozlazły, męczący, z niepotrzebnie przedłużanymi wieloma scenami.

ocenił(a) film na 7
aviator48

To napisz o co chodziło w filmie konkretnie, a nie taki ogólniki piszesz, że nie zrozumiał filmu. Tak może mówić każdy...

ocenił(a) film na 7
RogerVerbalKint

Film lekko rozczarowuje ale rola Joaquin Phoenixa genialna

ocenił(a) film na 3
RogerVerbalKint

on przynajmniej wyjaśnił jak rozumie film, a wy mu zarzucacie, że nie zrozumiał filmu, a sami go nie rozumiecie, skoro nie umiecie wyjaśnić o co w nim chodziło :o..

ocenił(a) film na 6
heniu

Dokładnie;] Napisać o czym jest ten film potrafi większość z nas, natomiast jaki ma sens/przesłanie/puenta fabuły już trudniej. Zrozumienie filmu nie polega na zgadywaniu "co reżyser miał na myśli poprzez taki pseudo-inteligentny przerost formy nad treścią". Phoenix - jego rola to aktorski majstersztyk(momentami lepszy od Hoffmana)

ocenił(a) film na 8
lena_777

Spróbuj obejrzeć ten film jako obraz relacji człowieka z bogiem. W końcowych scenach pada kwestia: "Każdy potrzebuje mistrza". Jeżeli przyjmie się taki punk widzenia film nabiera głębi, a to co wydaję się " pseudo-inteligentnym przerostem formy nad treścią" jest jedynie granicą, która oddziela przeciętnych widzów od tych wymagających. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
nie_zapomnisz

[SPOJLER]
Cytat który przytoczyłeś, to najważniejszy tekst w tym filmie, wręcz jego cały sens. Przesłanie jest jasne i proste - potrzeba oparcia w Mistrzu, czy też może szerzej, Bogu, to odwieczna słabość ludzkiej natury, wykorzystywana cynicznie przez mniej lub bardziej zręcznych manipulatorów. Końcówka filmu jest szczególnie wymowna - główny bohater dostrzega tę prawdę, i sam zaczyna wcielać w życie swoją Sprawę. Smutna to konstatacja...

nie_zapomnisz

Cytat jest, ale nie jest poparty akcją filmu. Mogliby ten cytat napisać na początku i puścić napisy końcowe, więcej by z tego było pożytku bo film tylko utrudnia zrozumienie przekazu.
Dialogi były słabe i bez sensu, ale już gra aktorska zwłaszcza Phoenixa świetna. Próbowano stworzyć inteligentne dzieło a wyszło gadanie starego dziadka bez pojęcia z alkoholikiem do którego to gadanie nie docierało. Obaj czasami byli ze sobą blisko, byli za sobą na całego i bez względu na okoliczności, wiedząc o swoich ułomnościach, ale ich relacja nic sensownego nie dawała. Skończyło się tym że Freddie/Phoenix nadal pozostał alkoholikiem który zmarnował sobie życie poprzez fascynacje Mistrzem (stracił dziewczynę która go prawdopodobnie kochała, nie otrzymując nic w zamian i nadal nic nie rozumiał - w ostatniej scenie próbuje zachowywać się jak Hoffmann, ale wychodzi tylko żenada). Dodd/Hoffman nadal pozostał dziadkiem wygłaszającym pseudointelektualne bzdury, które nawet jeśli miały sens to film tego nie ukazał a z Phoenixem zadawał się tylko dlatego bo nie wiedzieć czemu polubił tego psychola alkoholika. Freddie/Phoenix nie rozumiał Dodda i wypomniał mu że nikt go nie rozumie i nie lubi i tylko ze względu na swoją pokręconą psychikę czasami szedł za nim w ogień (co chyba Mistrzowi odpowiadało) a czasami opuszczał go jak mu się znudził lub jak tamten czegoś od niego wymagał (dwukrotnie pod koniec filmu). Freddiemu/Phoenixowi odpowiadała i imponowała władza Mistrza, ale go nie rozumiał i nie chciał mu się podporządkować. Hofmanowi odpowiadało oddanie Phoenixa, ale nic więcej oprócz oddania od niego nie dostał a to oddanie było tylko w momentach które Freddiemu pasowały i w których mógł dać upust swojej agresji co przysparzało tylko kłopotów Mistrzowi i przerażało jego rodzinę. Film o niczym, o bezsensownej relacji dwóch ludzi którzy są ze sobą z jakichś bezsensownych powodów i tracą czas na relację ze sobą nic z tej relacji nie wyciągając.

ocenił(a) film na 5
Dereck_DeMan

Wyjciągnołeś te słowa z moich ust czy jak. W 100% zgadzam się z twoimi przemyśleniami.

RogerVerbalKint

I tylko dlatego dałem 6 - za każdego +1, choć Phoenix znokautował Hoffmana.

ocenił(a) film na 6
Dexterb

Oceniłem dokładnie tak samo, na 6. Gdyby nie wybitnie wybitne role Phoenixa i Hoffmana to dałbym góra 4, bo film naprawdę nuży niemiłosiernie i to mimo, iż ja zazwyczaj bardzo lubię "przegadane" i wolno posuwające się w akcji dzieła. Ale tutaj to ślimacze tempo nie jest wynagradzane w postaci wciągających i błyskotliwych dialogów. Naprawdę nie pamiętam kiedy ostatnio z taką męką oczekiwałem zakończenia filmu (bo zawsze staram się obejrzeć do końca coś co już napocząłem).

ocenił(a) film na 7
RogerVerbalKint

Świetny Phoenix, agresywny typ, mamroczący słowa, odrzucający na kilometr. Hoffman zagrał też dobrze swoją rolę. Dwa filary które trzymają ten film, i dla których warto było poświęcić ponad dwie godziny życia. Faktem jest że im bliżej końca tym film wytracał tempo i strasznie się dłużyło.

ocenił(a) film na 5
RogerVerbalKint

Zgadzam się z założycielem. Ten tekst, który przetaczaliście o naszej potrzebie posiadania "Mistrza" pada przy końcu filmu, wcześniej można jedynie podejrzewać, w którą to pójdzie stronę. Dwie godziny to trochę zbyt długo jak na domysły. do mnie ta forma również nie trafiła, zmęczyłem się niemiłosiernie i z trudem wytrwałem do puenty. Tylko czy o to chodziło twórcom filmu? Wątpię. Aktorstwo także doceniam, ale do filmu raczej nie wrócę.

ocenił(a) film na 6
RogerVerbalKint

Tak na podkreślenie zasługuje zwłaszcza rola Joaquin Phoenixa odnalazł się w niej znakomicie.

RogerVerbalKint

Oceniłem film 7/10 czyli nieco lepiej niż większość wypowiadających się tu, ale zgadzam się z częścią zarzutów. Rozmawiałem np. z osobą, której wielce ten film się podobał (ale to psychofanka Anderssona ;) ) i zapytałem ją "co z puentą?" - No jak to? Nigdy nie szukałeś swojego mistrza? Yyyy..... nie. Nigdy w moim życiu tez takowy mentor się nie pojawił więc trudno byłoby mi wygłaszać z podniosłą intonacją jakie to wielkie dzieło o poszukiwaniu mistrza :D

ocenił(a) film na 8
RogerVerbalKint

Pointą jest przedostatnia scena Phoenixa z dziewczyną. Uciekł z sekty, ale manipulacji już nie... stosuje ją dokładnie tak samo jak guru. Nieodrodny syn swojego "ojca"....
To nie jest film (przynajmniej w moim przekonaniu) o szukaniu mistrza... To raczej film o manipulacji.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones