Nie zwykłem opisywać filmów jako nudnych, bo to kojarzy mi się z wypowiedziami fanów produkcji opartych na grach komputerowych, wymagających co najmniej 100 strzałów i 3 trupów w każdej minucie filmu. Do tego filmu przystąpiłem z pewnym optymizmem, który jednak z upływem minut malał, żeby w końcu przerodzić się w zniecierpliwienie i obawę o zajady od ziewania. "Łódź" stanowi odpowiedź na pytanie dlaczego nie powinno się robić filmów o "zwykłych problemach zwykłych ludzi". Otóż dlatego, że nie są one w stanie utrzymać widza na dłużej, czy to w kinie, czy przed TV, w skupieniu. Miało być filozoficznie, a wyszło nudziarsko.
Da się robić interesujące filmy o "zwykłych problemach zwykłych ludzi" ale tu ewidentnie im nie wyszło. Liczyłem na kolejne Moonrise Kingdom ale ewidentnie im nie wyszło