Wczoraj w kinie młodzi śmiali się ze scen na których mi łezka leciała...Ale przesłanie filmu porusza.A do trudnych tematów trzeba dojrzeć.Film mądry,życiowy jak wszystko co z nim związane....choroba,śmierć i życie.
Nie mam się za głupią. Może nie należę do śmietanki najinteligentniejszych, ale w wielu momentach, które były dramatyczne śmiałam się do łez. Tylko u mnie to był bardzo personalny odbiór. Czułam się jakbym o ja była na miejscu głównej bohaterki. A ja na ogól w takich sytuacjach reaguję śmiechem. Bo szkoda łez, a ze wszystkiego można się śmiać, kiedy już zabraknie siły na walkę z wiatrakami.
Ale przyznaję rację. Film Ciężki. Myślę, że sporo można się z niego nauczyć o radzeniu sobie z potężymi ciosami, które przynosi nam życie.
Byłam dziś na pokazie połączonym ze spotkaniem z twórcami. Reżyserka powiedziała, że pisząc scenariusz inspirowany prywatnym życiem miała zamysł stworzenia właśnie takiej sinusoidy śmiechu i łez. I myślę, że się to udało.
" młodzi śmiali się ze scen na których mi łezka leciała."
Pewnie skrywali wzruszenie pod maską cynizmu.
Film niesamowicie poruszający, jak dla mnie prawdziwa retrospekcja życia. Więc cieszmy się nim ile możemy.