aż ciarki przechodzą na samą myśl!
Z nieco ponad dwadzieścia lat temu miałem mój pierwszy wóz: Peugeota 305 SR 1.5 benzyna w sedanie, piękny pordzewiały brązowy metalik a w środku śliczna beżowa poprzecierana tapicerka ze skaju, to bendiks dawał w kość i nic nie pomagało, więc elektro magik zrobił mi kabelek do odpalania "na krótko". I tak zostałem idolem połowy szkoły średniej, bo jako jedyny miałem samochód "a la krojony" odpalany z kabla. Aha, należy wspomnieć, że stacyjka była tak wyrobiona, że przekręcała się kluczem, dowolnym kluczem, śrubokrętem, monetą itp. Rdza, wgniecenia i szerokie opony dodawały mu charakteru...
Aż mi się łezka zakręciła w oku!
Nie napiszę już nic więcej, bo się rozpłaczę ;)
Hoho, jak kiedyś w liceum ktoś miał auto to rzeczywiście było coś! Nawet ta rdza nie przeszkadzała, grunt że było czym podjechać i podwieźć jakaś koleżankę:)
To by był już bardzo drogi film:) Chyba, ze jakiś znajomy mechanik by "reżyserował":)