Film genialny. Mój ulubiony. Już się wypowiadałam tu na ten temat. Ale teraz co innego. Dla osób które jeszcze nie obejrzały, a zamierzają- polecam Moulin Rouge z napisami! Lektor psuje całkowicie nastrój, a tak można się wczuć w 100%
i przede wsystkim, żeby przełknęły jakoś pierwsze 30 minut kiczu ;p bo ten początek to jakiś koszmar jest i większość osób ma cofkę przy pierwszych scenach, a tak naprawdę to co najlepsze jest później :) One day I'll fly away, Tango de Roxanne, Come what may obie wersje - kocham ten musical :D ale nie zmienia to faktu, że niektóre fragmenty są okropne ;p
ale właśnie ten początek sprawia, że Moulin nie jest kolejnym mdłym love story!
Ja uważam , że ten początek nie jest taki bezsensowny, że ma swój cel w kontekście póżniejszych wydarzeń. Na początku widzimy przecież kolorowy, wesoły świat, w którym wszyscy się bawią, piją, tańczą. Początek, zwłaszcza podczas pierwszego występu Satine, ten kicz są przecież tylko fasadą, lukrowaną powierzchnią, pod którą znajduje się brudny, okrutny świat, o czym bohaterowie przekonają się na końcu. Życie to nie przedstawienie, które kończy się jak zechcemy. W gruncie rzeczy ten musical jest tragiczny w swojej wymowie.
że jest tragiczny to się oczywiście zgodzę
wiesz, ja po prostu nie trawię konwencji, w których Luhrmann robi swoje filmy... właśnie pod przykrywką kiczu, skrywając jakieś ukryte głębsze przemyślenia... R+J obejrzałam tylko ze względu na sentyment do dramatu... cała ta narkotykowo-westernowa otoczka w wersji LIVE była kompletnie nie w moim guście
aczkolwiek było to coś nowego, przyznaję... jednak to Luhrmann, on tak ma i trzeba odpuścić - klimaty MTV to jego bajka - niedługo Gatsby, pewnie też z piórami w tyłku i bikini
ten kicz to jest właśnie to, przez co się zakochałam w tym filmie! i przez co jest to genialne dzieło! ale każdy ma inny gust. ja te pierwsze 30 minut siedziałam z otwartymi ustami nie mogąc uwierzyć, że można coś tak genialnego zmontować! a poza tym wszystko w tym filmie jest doskonałe :) a, no i ja właśnie uwielbiam konwencję, w jakiej Luhrmann robi swoje filmy :) niezależnie od tego który włączę, czuję się jakbym wracała do domu... lubię filmy, które "atakują" widza dźwiękiem i obrazem. moim zdaniem w ten sposób można równie dobrze opowiadać historie.
Zgadzam się w pełni. Ten film robi coś w środku człowiekowi - ja na przykład skończyłam go oglądać 20 minut temu i nie mogę przestać myśleć o tym, jak reżyser to zrobił, że przy całej mojej nienawiści do kiczu zachwycił mnie tym filmem.
Robienie takich właśnie filmów - przykuwających uwagę - rozumiem jako sztukę. Jestem w pomieszaniu. I JAK on to zrobił, że jestem? :)
oto moja odpowiedź...
http://www.youtube.com/watch?v=zD4lMqq4rBw
http://www.youtube.com/watch?v=sSqRMbAeB9o
http://www.youtube.com/watch?v=cXm0_myk5sc
Nic z tego. Ja nie widzę tych wszystkich minusów, tego podkreślania "kiczowatości" filmu. Posłuchałam, ale już nawet myśleć nie muszę, ponieważ film dla mnie pierwsza klasa. Ale tak. Nie każdemu w gust. A o gustach się nie dyskutuję.
to po co się wypowiadać na temat filmu którego się nie oglądało? Nawet Ci pseudo krytycy oglądnęli Moulin Rouge
bo widzisz :) ja zanim oglądnę film zasięgam opinii :) a opinia NC ma dla mnie nadrzędne znaczenie :)
Mimo, że film niezbyt mi się podobał, a liczyłam na wiele, to raczej nie fair jest oceniać film po obejrzeniu samej recenzji. Przecież sam NC przyznał, że np. El Tango de Roxanne to była dobra scena. Chwalił też zdjęcia. A film ma też niesamowitą scenografię. Nie powinno się wydawać oceny, jeśli filmu nie widziałeś, bo film to całość, a nie urywcze sceny.
Możesz spróbować "odznaczyć" opcję "widziałem/am" (tam gdzie wybierasz ocenę) i moze wtedy zniknie ;).