Czy alter ego Brooksa miało być formą schizofrenii? Jeśli tak - czy schizofrenicy przypadkiem nie
funkcjonują inaczej, zmieniając się w swoje alter ega w określonych momentach i nie pamiętając
tego później?
Mam nadzieję że wypowiedzą się jacyś eksperci, jestem ciekawa co by sądzili o takiej konwencji
przedstawienia tematu. ;)
Moja interpretacja:
Alter ego które widzimy w filmie jest po części kreacją umysłu Brooksa (gdy widzimy fałszywe dokumenty Brooksa widzimy też fałszywe dokumenty jego alter ego). Był to wykreowany podświadomie towarzysz, zupełnie jak Harry Morgan w serialu Dexter. Co się jednak Harrego tyczy był on osobą którą Dexter zna. Tu (tak podejrzewam) jest podobnie z tym że owo alter ego to ... pierwsza ofiara Brooksa :)
Zauważcie, że alter ego Brooksa cały czas nosi apaszkę na szyi, która zasłania coś bardzo istotnego, a czego mamy się domyślić w scenie na cmentarzu. Gdy Brooks zabija fotografa-amatora za pomocą cięcia szpadlem w szyję, mówi coś bardzo istotnego. Generalnie sens jest taki, że zabijał już dużo dużo wcześniej i na wiele różnych sposobów. Możemy się domyślać, że kiedyś już Brooks zabił w podobny sposób. Ten tekst nie pojawia się bez powodu. W połączeniu z apaszką jego alter ego (zwróćcie uwagę, że zawsze ona tam jest), może to sugerować, że alter ego bazuje na jednej z jego ofiar. W tym wypadku byłaby to zapewne pierwsza ofiara, do której bohater odnosi się zawsze w toku kolejnych morderstw. W przypadku seryjnych morderców bardzo często albo powielany jest schemat pierwszego morderstwa, albo istnieje jakaś nić pomiędzy zabójcą a jego pierwszą ofiarą. W tym wypadku swoisty rytuał przejścia, czyli pierwsze morderstwo mogło pozostawić taki ślad w głowie Brooksa. Odsyłam do filmu "Prorok". Pierwszą ofiarą głównego bohatera jest współwięzień, który później pojawia się przez cały film jako jego alter ego, "szepczące do ucha", które jest raczej przyjazne bohaterowi niż nastawione wrogo. Więź. Rytuał przejścia. Co ciekawe, też występuje motyw poderżnięcia gardła.
Pojawianie się osoby zamordowanej jako alter ego bohatera bądź też jako zjawa, która wpływa na decyzje bohatera lub mu towarzyszy to temat stary jak świat. Film zawiera sporo rzeczy których nie zobaczymy. Nie zobaczymy miejsca przeprowadzki "fotografa amatora" i być może co za tym idzie zdjęć wykonanych przez Brooksa, które zostały mu podrzucone. Wielu rzeczy możemy się tylko domyślać bądź interpretować na różny sposób. Jednak motyw apaszki, tego że Brooks akurat w momencie poderżnięcia gardła mówi niemal "że już tak zabijał" może wskazywać na taki właśnie trop i smaczek.
Ogromny plus za spostrzegawczość! W życiu bym na to nie wpadła. A Proroka obejrzę.
Na taką interpretację bym nie wpadła. Zostanę jednak przy mojej, że Marshall to druga osobowość Brooksa, a nie jego pierwsza ofiara.
Karolina, absolutnie nie neguję Twojej wersji, a raczej się z nią zgadzam, że jest to alter-ego. Każdy przecież ma z nas dwa oblicza. Uważam tylko że wizualizacja tej drugiej mrocznej natury bazuje na pierwszej ofierze.
Sądzę, że w grę wchodzi tutaj po prostu koncepcja wieloosobowości. Alter ego jest jedną ze składowych głównego bohatera, bardzo możliwe, że jest to jego pierwsza ofiara (interpretacja blackmane), lecz ja nie widzę tutaj miejsca na schizofrenię. Czysta, ludzka natura (choć w trochę popieprzonej wersji)