/opinia chaotyczna i niezbyt klarowna/

no, już miesiąc po premierze, więc czas na jakąś opinię czy cuś...

Zacznę od największej wady - długości filmu. 99 minut to zdecydowanie za mało i film mógłby trwać z pół godziny dłużej. Akcja leci szybciej niż Rainbow po energetykach, przez co bohaterowie przeskakują z miejsca na miejsce i nie ma nawet czasu na jakieś luźniejsze rozmowy, budowanie relacji i takie tam...

Wada numer 2 - kucyki wygrywają a nic nie tracą. eh, nawet w serialu już mnie to boli. Ciągle tłuką złych, zaprzyjaźniają się, a strat żadnych. Wiem, że to tylko bajka dla dzieci, ale przydałby się lekki dramatyzm. Wiecie, zwycięstwo wymaga poświęceń, a kucyki wygrywają bez poświęcania niczego.

Dobra, zalet czas: Wielką zaletą jest grafika, kolorystyka i projekty lokacji. Wiadomo w serialu też są motywy steampunkowo/arcanepunkowe, ale zazwyczaj nie są jakoś eksponowane. Tymczasem w filmie są sterowce, miasta takie jak Klugetown (czy jak to się tam zwie) oraz całkiem klimatyczne stroje i projekty postaci. Kolorystyka też jest bardzo dobra. Dominują kolory zimne, szarości, brązy, błękity i w mój gust wygląda to fajnie. To wcale nie jest taka kolorowa bajka, a barwy często bywają mroczne. Przyznam, po zwiastunach trochę się obawiałem kolorów, ale po filmie rozwiały się wszelkie wątpliwości. Ani nie jest za ciemno, ani kolory nie są zbyt pastelowe (no może w Canterlocie są). Ogólnie wielki szacun dla osób odpowiadających za kolorystykę i lokacje - good job.

Fabuła też jest całkiem niezła. Może niezbyt oryginalna, ale dobrze poprowadzona i dająca satysfakcję.

Bohaterowie również są ciekawi, choć przydałoby się więcej czasu na rozbudowę ich charakterów, ale cóż... długość filmu.

Bardzo dużym plusem jest muzyka. Ciekawe, wpadające w ucho piosenki (eh i tak ich już nie pamiętam). Dobre wokale (Emily Blunt!) i dobrze dobrane instrumenty. Oczywiście były piosenki słabsze i gorsze, ale całość wypada bardzo dobrze.

Podsumowując, film, choć nie pozbawiony wad podobał mi się i nie żałuję czasu, który spędziłem na oglądanie go. Może nie zostanie w mojej pamięci na długo, ale przynajmniej dobrze się bawiłem przez 99 minut sobotniego poranka.