Jak można siedzieć w woju i twierdzić, że to jest rewelka? O ile się nie mylę, macie wciąż jakieś ćwiczenia w terenie.
Na zdrowy rozum - jak profesjonalny ratownik może pozwolić, żeby mu się liny porwały, albo latać po śniegu na golasa? Przecież to karygodna lekkomyślność. Hipotermia nie jest wymysłem lekarzy. Paru już na to poszło do Abrahama na piwo.
Nie rozumiem co ty wypisujesz,gdybym napisał że byłem w pudle to jeszcze rozumiem,były niedziele jak się nie pojechało do do domu można było iść na miasto i jedni pili piwo drudzy szli do kina a inni spali na kompani,coś ci się pomieszało w głowie z tymi ratownikami itd.
Prosto i przejrzyście - chodzi mi o to, że żeby być wiarygodnym, ratownik powinien posiadać ciut więcej wiedzy od ratowanego i więcej rozsądku. W tym filmie Sly zdaje się sam stwarzać zagrożenie dla innych. Snuje się psychoanalitycznie i knoci najprostsze sprawy natury technicznej.
Z wojem chodziło mi o to, że w pewnych sytuacjach improwizorka jest raczej niewskazana. I to zasadniczo łączy w moim rozumieniu ratownictwo i woja.
"Prosto i przejrzyście - chodzi mi o to, że żeby być wiarygodnym, ratownik powinien posiadać ciut więcej wiedzy od ratowanego i więcej rozsądku. W tym filmie Sly zdaje się sam stwarzać zagrożenie dla innych. Snuje się psychoanalitycznie i knoci najprostsze sprawy natury technicznej."
To nie jest film o pracy ratowników górskich, a film akcji. Big Difference.
Obejrzyj jakiś dokument i tam się ewentualnie czepiaj, jeśli masz na ten temat wiedzę, a podejrzewam, że nie masz żadnej.
Nie o pracy, tylko z udziałem aktorów grających ratowników górskich. To co oni tam wyczyniają nie ma dużo wspólnego z tą pracą. Dlatego ocenianie filmu pod tym kątem uważam za śmieszne.
Nie chodzi mi o to, że posyłam do diabła wszystkich ratowników górskich, albowiem uważam ten film za dokument świadczący negatywnie o kondycji ratownictwa górskiego jako takiego. Chodzi mi o to, że Sly stworzył w tym filmie antywzorzec ratownika, zbiór wszelkich cech, które byłyby katastrofalne w rzeczywistej sytuacji.
Ale nie zrozumiałeś kontekstu wypowiedzi??? Kolega wyżej pisze, ze pamięta ten film jak go w wojsku oglądał, a nie że uważa go za super, bo był wtedy w armii - najpierw trochę zrozumienia, a potem czepianie się. Po co od razu złość?
No tak, teraz dochodzę do wniosku, po pewnym czasie od seansu i pięciuset oddechach, że tomkowi dostało się niesłusznie; ale byłam naprawdę wnerwiona tym filmem. Przepraszam.