Czemu w filmach z lat 90. jest taki dobry dźwięk? Wszystko słychać pięknie i wyraźnie, nawet
szept. A współczesne polskie kino i jego dźwięk woła o pomstę do nieba. Nie wiem czy nasi
aktorzy mają wszyscy wadę wymowy czy dźwiękowcy słabe mikrofony? Ile się czasem trzeba
namęczyć, żeby coś zrozumieć...
"Szamanka" jest z lat 90 a jest najgorzej udźwiękowionym filmem. Ale ogólnie się zgadzam - w polskim kinie słychać wszystko (bzyczenie much, przełykanie śliny, szczekanie psów w sąsiedniej wsi itp.) oprócz kwestii wypowiadanych przez aktorów.
Nie no, ja umarłem ze śmiechu. Dźwięk w starych filmach był najzwyczajniej w świecie dubbingowany.
Tak, to faktycznie jest najważniejsze w tym co napisałem. W gruncie rzeczy są to stare, bo ponad 20 letnie filmy, ale doskonale sobie zdaję sprawę, że są filmu starsze. Jak ktoś pod filmem z lat 70tych napisze, że jest stary, to też mu wytkniesz, że przecież filmy kręcono i przed wojną?
dokladnie dogrywano dzwieki kazde niemal, dzwieki butow, chlupania, mlaskania, po prostu robili to dosc dobrze, ze nie bylo latwo wychwycic, ze to dubbing;) jedynie widac to i slychac w podkladaniu glosow, bo latwo to z ustami zsynchronizowac. ale patrzac dzis jak ciezko wychwycic wlasnie te dzwieki we wspolczesnych filmach - od razu wydaje sie to podejrzane i "czuc" ze to podlozone.