Dlaczego arcydzieło? Nie jestem osobą, która umiałaby nazwać coś arcydziełem, gdyby nim
nie było. Zawsze jestem skłonny raczej obniżać ocenę danym wytworom, niż je zawyżać.
Niemniej jednak w przypadku pierwszej (co podkreślam!!!) 'Nagiej Broni' jest arcydzieło
najlepszą możliwą oceną. Film kompletny. Nie ma jakiejś niesamowitej i porywającej fabuły,
ale nie o to chodziło. Chodziło o stworzenie filmu, na którym można się śmiać prawie 90 minut
nieustannie. Co się zresztą udało. Film nie traci tempa, jest w nim cała masa genialnych
gagów i bardzo inteligentnych i zabawnych tekstów (żeby wymienić chociaż rozmowę z
pracownikiem doków). Gagi nie są wplecione na siłę, dzięki nim opowiedziana jest fabuła.
Doskonali aktorzy (nie tylko Nielsen, ale i Kennedy), muzyka która doskonale odpowiada
nastrojom w filmie i jeszcze coś: wykorzystanie drugiego planu, co zawsze Zuckerowi
wychodziło bardzo dobrze. Szkoda, że oprócz może drugiej NB i Czy leci z nami... i ew. Ściśle
Tajne nic choćby dobrego nie zrobił. Nie mówiąc o powtórzeniu sukcesu NB