Mimo że powtórzenia wyrazowe bardzo psuły moje starsze teksty, tutaj trudno będzie uniknąć słówka "parodia". Wszystko wskazuje że "Nagi instynkt" jest po prostu prześmiewczym remake pierwowzoru. Inaczej tego nie nazwę, bo szkielet fabularny jest ten sam, ale już kolejne motywy przyprawiają jedynie o śmiech.
Parodystyczna jest debilna pierwsza scena, gdzie postawiono na efekciarstwo. Naćpany murzynek zaspokaja ręcznie Catherine Tramell pędzącą 200 km/h bajeranckim autem? Sick! Późniejsze przesłuchanie zdaje się być parodią kultowej sekwencji z pierwowzoru. Równocześnie Sharon Stone parodiuje samą siebie z przed 14 lat. Trudno inaczej określić flirciarskie tekściki i wyolbrzymienia cech tej bohaterki do kwadratu. David Morrissey niestety nie parodiuje Douglasa bo chyba wyszło by mu to na dobre.Jest w tym filmie po prostu, zwykłym idiotą. Przez cały seans ktoś mu coś powie, a ten od razu w to wierzy i postępuje pochopnie. Od czasu do czasu jeszcze złapie agresora i da komuś w twarz. Śmieszny jest również jego kodex honorowy, którego się trzyma, czy to dobrze czy źle.
Nawet jako samodzielny film ta historia się po prostu nie broni. Sceny łóżkowe są nakręcone niczym w zwykłym erotyku produkcji "Playboya" czyli bez emocji. Intryga jest mało oryginalna. Aktorzy odegrali teatrzyk "na odwal się", z wyjątkiem Davida Thewlisa. Nie warto...
Mam podobne odczucia. Wynudziłam sie strasznie, a przeciez jedynka wessala mnie na amen! Maliny w pelni zasluzone, no moze poza piersiami Sharon, bo jednak ciagle sa piekne.
zapomniałbym - odnośnie pierwszej sceny najbardziej mnie odrzuciło to, że pędzące 180-200 km/h auto mknie niczym błyskawica przez ulice opustoszałego Londynu prowadzony przez świetnego kierowcę, ponieważ jedzie całkiem prosto i do celu bez jakiegokolwiek spoglądania na tor jazdy.
Parodia, przypominająca czeską satyrę na filmy grozy "Adela jeszcze nie jadła kolacji" - tylko, że "Adela" była po prostu komedią/słaba gra aktorów/beznadziejny scenariusz + rozpaczliwy 'seksapel' i "magnetyzm" podstarzałej (co widać) "demonicznej modliszki" z "N.i.-1" . Żałosny film (lubię i cenię Sharon Stone).
opis w pełni trafiony, ale określenie naćpany murzynek <3
Sharon próbowała zagrać samą siebie.. Nie bohaterkę 15 lat starszą, ale siebie grającą Catherine... Douglas i Stone to chemia idealna, a ten pan niestety się nie wpasował. :(