Aż dziw bierze, że wystarczyło tej historii na dwugodzinny film. Porusza on kilka kwestii, m.in. tę niezbyt oryginalną, o tym, jak to w konfrontacji z naturą i niebezpieczeństwem wychodzi z człowieka to, co w nim najgłębiej ukryte. Mnie jednak zainteresowała inna sprawa: warto przyjrzeć się tej oszczędnej w wydarzenia historii z perspektywy genderowej. Czy ocenilibyśmy wstydliwy odruch chłopaka tak samo surowo, gdyby tak zareagowała dziewczyna? Śmiem twierdzić, że nie. A to daje do myślenia.
dokładnie o tym samym pomyślałam - gdyby to ona wykonała taki manewr to byłoby to uznane za normalne i jeszcze jej mężczyzna mógłby się wykazać i zostać bohaterem... a tak mamy klops.
Zgadzam się. Nastawiłam się na niewiadomo co, a okazuje się, że mega słabe. Prócz dwóch kluczowych zdarzeń nie dzieje się nic, a widoki Gruzji aż do tego stopnia nie są podniecające, żeby ujęcia z daleka bohaterów, które trwa tyle ile ich wymarsz z pola widzenia kamery, powtarzające się x razy mnie zachwycało za każdym razem.
Dokładnie. Podobnie jak pozornie bezsensowne dłużyzny czasowe są celowe. Jak długo można nie porozmawiać o tym, co się zdarzyło? Jak widać - długo.
Zgadzam się. Nie każdy po prostu lubi takie filmy i życzmy sobie żeby każdy oglądał to, co mu przypadnie do gustu :)