Tak to jest, gdy uczniowie typowego amerykańskiego high school (no może nie do końca typowego, w końcu ulokowane zostało ono w Tromaville) eksperymentują z narkotykami poddanymi promieniowaniu. Szerzy się anarchia, a cisi i spokojni zamieniają się w krwiożercze, zmutowane bestie...
Typowa produkcja ze wytwórni Herza i Kaufmana. Co prawda liczyłem na nieco więcej atrakcji (czytaj: obciachowych, krwawych efektów), film pod tym względem znacznie ustępuje takiemu "Toksycznemu mścicielowi" na przykład, ale klimat ten sam i zabawa w zasadzie jest przyjemna. Pod warunkiem, oczywiście, że wiesz, co cię czeka: masa głupoty, durnych żartów i ciał zdeformowanych w stopniu zaawansowanym. W sam raz na chillout'owy seans, kiedy to myśleć nie jesteś już kompletnie w stanie.