Witam mój temat jest skierowany głównie do osób które czytały książkę jak i oglądały film. Ja osobiście najpierw przeczytałam, później obejrzałam i przyznaję, że kilkanaście razy mówiłam " to nie było tak". Nie wiem czemu reżysera tak poniosła fantazja, głównie te zmiany i przewracanie kolejności zdarzeń.. Ja rozumiem, że film się rządzi swoimi prawami, ale żeby aż tak? Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na wpisy osób, które przeczytały książkę :)
Ja chyba wybrałem złą kombinację. Obejrzałem film raz i drugi raz. Dopiero dziś skończyłem książkę i niestety ale dla mnie osobiście film wygrywa. Film mnie wzruszył i to dość mocno, jeszcze ta muzyka podkręcała ;/ Przez książkę przeszedłem bez emocji. Przeczytałem i tyle. Nie zrobiło mi się ciepło na sercu ani razu. Może jestem jakiś inny, nie wiem.
Fakt faktem, że różnice są. Film jest po prostu ładny. Ułożone wszystko ładnie. W książce jest trochę inna kolejność i w książce jednak dużo dzieje się wokoło listy. Co chwile parcie na listę. W filmie tego jest jak na lekarstwo. Z kolei film to cukierkowy i śliczny Adam, który mi wcale nie przeszkadzał. Nie mam kurde zbyt wielu argumentów czemu dla mnie film wygrywa, ale wygrywa.
xVenie, a teraz powiedź mi odnośnie tego:
"Chyba źle przeczytałeś książkę. Bransoletkę dostała dużo wcześniej, po prostu życzyła sobie aby ją miała na ręce w dniu pogrzebu. Przeczytaj jeszcze raz, a dopiero potem tu wróć i wypisuj komentarze"
"tiaa, prezentem się zakończyła - dobre."
Ja generalnie zrozumiałem książkę tam samo jak kolega borsuk96... Czy jestem głupi?
Czy tylko ja spośród osób czytających książkę uważam, że film po prostu jest za "słodki", wszystko w nim takie wyidealizowane... Ogladając go bardzo się zawiodłam, byłam nastawiona na to, że chociaż odrobinę będzie podobny do ksiązkowej historii. Wzięli tylko wątek białaczki i listy, a resztę wyrzucili do kosza. Tak się nie robi. Pisanie, że to na podstawie "Zanim umrę" mogliby spokojnie pominąć. No cóż, polecam książkę tym co nie czytali ;) dziwi w niektórych momentach :D