są wypaczenia metod dochodzenia prawdy przed sądem. Zepchnięcie całej odpowiedzialności za wyrok na sędziego sprawia że oskarżyciele i obrońcy w imię osobistych sukcesów i renomy są w stanie działać na granicy matactwa czy ją przekraczać i w efekcie utrudniać odkrycie prawdy.
Szkoda tylko że historia tej zbrodni jest zagmatwana. Nie rozumiem niektórych sytuacji pokazanych:
- Na sali rozpraw jeden z policjantów pomawiany jest o gwałt, a kiedy dzień później zatrzymuje McCall to grozi jej wrzuceniem butelki alkoholu do samochodu - mimo iż McCall nie ma we krwi ani promila i samo wrzucenie butelki nic by mu nie dało (?).
- Adwokat McCall podczas jej procesu w ogóle nie porusza tego wątku, że ona udowodniła matactwo tych policjantów dlatego mieli motyw by ją prześladować (?) - przeciwnie próbuje się wykręcać a sędzia mówi "nie ze mną te numery".
- Jeden z policjantów uczestniczył w poszukiwaniu noża, ale zależało mu na tym by to zataić jeszcze na etapie nagrywania filmu z poszukiwań. Jego motywacje są bliżej nieokreślone. Policja rzekomo chciała sfabrykować, że nie znalazła noża - dlatego sama nagrała film na którym jednak znajdują siatkę z nożem (?) a jeden policjant tendencyjnie macha by tego nie pokazywać i przestają filmować.