liczylem, widzac 2 swietnych aktorow (Connery i de niro), ze bedzie to kolejny swietny gangsterski film, jak Chlopcy z ferajny czy Ojciec chrzestny. niestety reżyser zrobil z tego filmu bajeczke, sceny pozytywne na zmiane z negatywnymi, nazbyt do przewidzenia, oczywisty happy end, powiedzialbym film dla dzieci.. tylko De niro i Connery sprawili ze dalem 7, reszta nie zasluguje na 4..
Oczywisty happy end? Bajeczka? Taaak, a świstaki zawijają czekoladki w sreberka...
no niestety, przewidywalny i nieporównywalnie słabszy w porównaniu do prawdziwych gangsterskich dzieł
Chlopcy z ferajny, Ojciec chrzestny, Dawno temu w ameryce.. nawet American Gangster był autentyczniejszy
Czysta przekora, rozumiem. Nie chce mi się gadać, więc jedno tylko (retoryczne!) pytanie: co to znaczy autentyczniejszy?
przekonujacy ze dana historia - prawdziwa lub nie - zdazyla sie na prawde, i podczas ogladania filmu ma sie wrazenie wciagania w historie a nie po prostu ogladania kolejnych przewidywalnych scen