Dwie panienki z wielkiego miasta przejeżdżając przez amerykańską prowincję, narażają się małomiasteczkowemu szeryfowi, który wraz z sędzią doprowadza do zamknięcia ich w więzieniu (farmie) dla kobiet, strzeżonemu przez bezwzględne strażniczki. Dalej mamy perypetie więźniarek jak to w filmie więziennym: próba ucieczki, pobyt w karcerze itp. Całość okraszona nie za dużą, ale wystarczającą dawką brutalności i golizny.
Film niby na faktach, o czym próbuje przekonać nas napis na końcu, ale coś mi się wierzyć nie chce, że w Ameryce lat 70tych takie rzeczy się zdarzały.
Mimo naiwności scenariuszowych film ogląda się jednak z dużym zainteresowaniem, w czym zasługa dobrze dobranej obsady i sprawnej reżyserii.