PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=441998}

Noce w Rodanthe

Nights in Rodanthe
6,6 27 596
ocen
6,6 10 1 27596
4,7 3
oceny krytyków
Noce w Rodanthe
powrót do forum filmu Noce w Rodanthe

I to się powtarza co historię
Gdy już wszystko się zaczyna układać, gdy uczucie jest odwzajemnione, gdy świat nawet sprzyja..
ktoś ginie.

życie?

ocenił(a) film na 7
kozlowskajustyna

Powieści Sparksa są napisane tak, aby pokazać, co znaczą prawdziwe uczucia. Niestety, życie nie zawsze jest takie piękne jak w "Zmierzchu" czy innych tego typu filmach. Podoba mi się jego twórczość, bo potrafi opisać to, co czuje zakochany człowiek. :)

ocenił(a) film na 9
IssaBella

Zgadzam się - i to dojrzały zakochany :-)

Propo "Zmierzchu" przypomina mi się wypowiedź S. Kinga:

„Harry Potter jest o przezwyciężaniu strachu, znajdowaniu wewnętrznej siły i robienia tego, co jest słuszne w walce z przeciwnościami. Zmierzch jest o tym, jak ważne jest to, by mieć chłopaka.”

:)

ocenił(a) film na 5
kozlowskajustyna

„Harry Potter jest o przezwyciężaniu strachu, znajdowaniu wewnętrznej siły i robienia tego, co jest słuszne w walce z przeciwnościami. Zmierzch jest o tym, jak ważne jest to, by mieć chłopaka.” -dobre!

palinka9999

jak kogoś rajcuje latanie na miotle to chyba musi mieć 6 lat

IssaBella

Ja nie jestem i nigdy nie będę fanem ckliwego "Zmierzchu". Ale zgadzam się ze stwierdzeniem, że pan Sparks to skurczybyk. Wiem, że życie jest życiem i nie zawsze przypomina "M jak miłość", ale proszę was... życie bywa smutne i bywa radosne. Książki i filmy moim zdaniem powinny się dobrze kończyć. Po co dołować jeszcze człowieka? Taki sobie obejrzy film o wielkiej miłości zakończonej śmiercią ukochanej osoby i co sobie pomyśli? Mianowicie pomyśli sobie "Teraz już widzę, że miłość nigdy nie zwycięży. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Wszystko, co piękne, zostanie mi odebrane. Cokolwiek nie zrobię i tak stracę wszystko, o co walczę. Może więc przestać walczyć? Może najlepiej palnąć sobie w łeb?".

Przez takie książki jak tego pana jest więcej pesymistów i samobójców na świecie. Jedynie "Pamiętnik" i "Jesienna miłość" (choć i tak wolę wersją filmową czyli "Szkołę uczuć") są dla mnie wartościowymi jego dziełami. Pozostałe to jedno wielkie pesymistyczne dno. Zgadzam się, w życiu nie zawsze jest dobrze. Ale po co o tym pisać? Nie można napisać, że w życiu owszem, jest źle, ale jest też i dobrze? Nie lepiej dać człowiekowi nadzieję na to, że będzie lepiej, zamiast mu ją odbierać? Takie filmy i książki odbierają nadzieję. Jestem im przeciwny.

ocenił(a) film na 7
kronikarz56

Niestety, życie to nie bajka i często bywa tak, że śmierć zabiera ukochanego.
Warto o tym pamiętać.
Sama to przeżyłam, więc dziwi mnie twoje oczekiwanie wobec filmów.
Przesadzasz z tym, że przez nie są samobójstwa ect. Skąd masz takie statystyki? Weź nie pisz bzdur!
Piękny film.

Mimoza40

Może i życie to nie bajka, ale i tak uważam, że filmy mogłyby być przyjemniejsze od życia. Jak dla mnie sztuka (a film to przecież sztuka) powinna dawać radość, nadzieje oraz chęć do życia. A po obejrzeniu takich pierdół można się załamać. A statystyki posiadam z pierwszej ręki. Dlatego też jestem przeciwny takim filmom i mówię wprost, ten film jest do d.... do niczego! Jestem całkowicie mu przeciwny, koniec pieśni.

ocenił(a) film na 1
kronikarz56

Przeczytajcie ksiazke pt. Wybor. Tam nie jest skurczybykiem :)

ocenił(a) film na 7
kronikarz56

Piszesz takie nonsensy, że aż się boję Co odpowiadać.
Ale nie mogę ominąć to milczeniem. Po pierwsze najłatwiejsze - nie oglądaj, nie czytaj takich historii.
Po drugie daję Ci link jak się ma Twoja "statystyka" do tej którą wklejam
http://www.wykop.pl/ramka/1272961/samobojstwa-statystyki-powody/
A po trzecie, to co nie podoba się Tobie i Cie przerasta, innych może wzruszać i skłaniać do refleksji.

ocenił(a) film na 8
kronikarz56

Po co dołować? Po pierwsze to kwestia podejścia, po 2 jeśli człowiek nie chce się dołować, niech nie ogląda melodramatów... Film jest bardzo wartościowy i mądry, jeśli ktoś po obejrzeniu tylko coś takiego sobie pomyśli, to może nie powinien takich filmów oglądać, nie przeskakiwać etapów tylko po kolei dochodzić do pewnych rzeczy? Jakby nie było to jeden film i zaraz przekreślać całą idee miłości z takiego powodu? Przecież to głupie. Szczególnie że filmów ukazujących dobre zakończenia i miłość w sposób piękny i wartościowy jest też dużo. Ten Pan tylko pisze, a co ludzi z tym zrobią, czy wyciągną wnioski i wezmą, to co dobre i wartościowe dla siebie żeby budować swoją tożsamość czy "palną sobie w łeb" to już zasługa czytelników. To dalej tylko książki, czy filmy. Poza tym filmy jakie podałaś nie ukazują tylko smutku i zła w 100% Nie ma poza tym w przyrodzie czegoś takiego jak 100%. Nie Twoja wina, że nie dorosłaś do pewnych filmów. Każdy powinien sięgać po to, co dla niego dobre i do czego jest przygotowany na danym etapie swojego życia. Więc nie bądź egoistką pisząc, że powinny istnieć tylko taki gatunki, jakie sama lubisz, bo różni ludzie lubią różne rzeczy i różne gatunki filmowe i mają do nich równe prawa i nie mniejsze niż Ty. Naucz się skupiać na różnych rzeczach, a nie tylko na jednej, bo inaczej bardzo łatwo będzie Cię ktoś w stanie unieszczęśliwić, lub zdołować.

uwieziona

Może i racja, nieco przesadziłem z tym stwierdzeniem, że takich filmów być nie powinno. Mimo wszystko i tak uważam ten film, podobnie jak i powieść, za co najmniej dołujące, więc po jednym zapoznaniu się z jego dziełami oraz ich ekranizacjami to na pewno więcej nie zamierzam się z nimi mieć nić do czynienia. Jedyne, czego nie żałuję w związku z tym filmem to zdecydowanie fakt, że już więcej, o co w tym chodzi i więcej tego nie oglądać. Wiem, że to tylko film czy tylko książka, ale i tak jestem przeciwny. Całkowicie przeciwny i zawsze będę.

ocenił(a) film na 8
kronikarz56

To akurat jest pewne. No i dobrze. Na świecie jest tyle filmów, że nie sposób zliczyć, więc każdy znajdzie coś dla siebie. I masz prawo, ale tylko w odniesieniu do siebie i swojego zdania. Tak jak każdy.

uwieziona

No właśnie i dlatego postanowiłem nieco zmienić swoją wypowiedź. Niech będą sobie jakie chcą gatunki filmów. Ja wiem, że na pewno więcej tego filmu już nie obejrzę, bo nie chcę się bardziej dołować. Życie jest i tak już mocno dobijające. Ale to jest tylko MOJE własne zdanie i nikomu nie zamierzam go narzucać. Także przepraszam, jeśli moje słowa kogoś uraziły :)

ocenił(a) film na 6
kronikarz56

Nie rozumiem takiego podejścia... życie jest smutne, męczące, itp dlatego filmy i książki powinny kończyć się dobrze. Jestem w stanie domyślić się o co może Ci chodzić, ale chyba za daleko zabrnąłeś. Wybór masz prosty: nie oglądać i tyle. Mnie osobiście nie kręci oglądanie czy też czytanie samych historii, w których na końcu następuje happy end. Nie jestem typem też typem melancholijnym, który lubi się zadręczać, ale takie książki jak te choćby Sparksa, pozwalają spojrzeć na miłość z innej perspektywy. Dlaczego piszesz, że wraz ze śmiercią ukochanej osoby , kończy się miłość? I że potencjalny widz może zwątpić w jej istnienie? To przecież dyrdymały. Jak wytłumaczysz zatem uczucie, które łączy jednego z małżonków z nieżyjącym partnerem? To że, ktoś umiera nie oznacza, że miłość również się kończy. Na przykładzie tego chociaż filmu widać, że Adrianne zrozumiała wiele rzeczy. Nie wróciła do męża (dla dzieci), bo zrozumiała czym jest prawdziwe uczucie, wróciła do swojej pasji, pomogło to też nawiązać znów dobre relacje z córką. Paulowi też dużo to dało i Markowi. Owszem śmierć ich rozłączyła fizycznie, ale trzeba patrzeć głębiej. Miłość to nie tylko trzymanie się za ręce i szara rzeczywistość, miłość jest w nas...

amopeliculas86

Nie zgadzam się z takim twierdzeniem. Mówi się "póki śmierć nas nie rozłączy", więc inaczej mówiąc, wraz ze śmiercią wszystko się kończy. Takie filmy czy książki tylko jeszcze pogłębiają w człowieku frustracje. A raz poznawszy taką historię, niestety nigdy jej nie zapomnisz i do końca życia będzie cię ona prześladować. Dlatego jestem tak negatywnie do nich nastawiony. Poza tym co to za miłość w której przede wszystkim musisz cierpieć? Jeśli odchodzi osoba, którą kochamy, na całe życie w sercu człowieka panuje pustka. Oczywiście zawsze można się ponownie zakochać i ponownie żyć, ale to nigdy nie trwa szybko, to raz. Dwa, że wielu nie ma takiej możliwości psychicznie. Trzy zaś, że jak śmierć ukochanej osoby na zawsze będzie nas prześladować i nawet jeśli kiedykolwiek sobie ułożymy życie, to i tak pustka w sercu i ból zostaną. I nie zgadzam się z tym, że miłość jest w nas. To bzdura. Możesz tak powiedzieć dziecku, a nie człowiekowi po przejściach. Owszem, miłość mamy w sobie, ale guzik nam z miłości, jak zdychamy w samotności. A powieści pana Sparksa tylko pokazują, że wszyscy skończymy ws samotności i z cierpieniem w sercu. Bo wymień mi jedną jego książkę, która nie pokazuje czegoś takiego - a nawet jeśli takie są, to jest to tylko i wyłącznie wyjątek potwierdzający regułę. Dlatego mówię "Panie Sparks! Skończ pan już pisać, bo tylko ludzi dołujesz! Albo zacznij pisać pan wreszcie bardziej optymistycznie, bo pana historii już się nie da czytać!".

Ale też dodam, że to tylko MOJA własna opinia. Nikogo nie zmuszam, by myślał jak ja. Jednak niestety myli się ktoś, kto sądzi, że po śmierci nic się nie kończy. Przeciwnie. WSZYSTKO się wtedy kończy. Nie ma już nic, tylko pustka w sercu i czekanie na śmierć, by dołączyć do ukochanej osoby w innym świecie, jeśli takowy jest.

ocenił(a) film na 6
kronikarz56

Współczuje Ci takiego podejścia do spraw. Tak się składa doskonale, że wiem co piszę mówiąc o tym, że miłość jest w nas i nie umiera wraz ze śmiercią drugiej osoby. Piszesz, że nikomu nie narzucasz swojego sposobu myślenia, a jednocześnie czytając Twoją wypowiedź odnosi się inne wrażenie. Jakbyś próbował zakrzyczeć mnie, innych i samego siebie. Nie wiem jakie masz doświadczenia w życiu ja pomimo mojego młodego wieku mam dosyć ciężkie zwłaszcza jeśli chodzi o miłość. Pisząc to co napisałam wcześniej nigdzie nie napisałam, że gdy ta osoba umiera, tej pozostającej jest łatwo tu na ziemi, ale nie zmienia to faktu, że można z tym żyć doskonale. Ale cóż... do pewnych rzeczy dochodzi się na własnych doświadczeniach... Pozdrawiam.

amopeliculas86

No cóż, nie chciałem, abyś tak właśnie odebrał moje wypowiedzi. Bynajmniej nie chcę nikogo przekrzyczeć, a jeśli już, to wykrzyczeć ból, jakiego doznałem ze strony tzw. miłości. Niestety przekonałem się na własnej skórze, że miłość albo nie istnieje, albo po prostu istnieje tylko w formie miłości matki czy babki, bo inaczej to jej nie ma. Pewnie głupio brzmią moje słowa, ale ja już po prostu tracę wiarę w miłość jako taką. Tym bardziej więc mnie dołują takie dzieła, jak pana Sparksa. Wiadomo, nikt mi nie każe ich czytać. Problem w tym, że jak się raz takie dzieło, nie chce ono odejść z pamięci człowieka i jak człowiek ma doła, tak jak ja ostatnio miewam, to niestety takie dzieła się przypominają i jedynie utwierdzają człowieka w tym, że miłości nie ma. No bo z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że jej nie ma. W każdym razie ja jej nie doznałem wiele w życiu. Przeciwnie - ostatnio znowu w nią uwierzyłem i nie skończyło się to dla mnie dobrze. Tym bardziej przestaję już wierzyć w cokolwiek, nawet w to, że po drugiej stronie coś jest. Wychodzę więc z założenia, że wraz ze śmiercią kończy się wszystko, łącznie z miłością, o ile oczywiście takie abstrakcyjne uczucie w ogóle istnieje. Śmierć jest niestety końcem wszystkiego. Zgadzam się, że można kochać dalej osobę, która umarła, ale zapytam może niezbyt taktownie - co to komu da, poza cierpieniem i krwawiącą pustką w sercu? Oczywiście nie oznacza to, że należy przestać kochać osoby, które nam umarły. Ale i tak jestem zdania, że śmierć to na tym świecie koniec wszystkiego. Na tym świecie, bo nie wiem, czy jest coś innego, jakiś inny świat, gdzie śmierć nie jest końcem lub śmierci po prostu nie ma. W świetle tego, co się ostatnio dzieje w moim życiu, wątpię w to.

Ale co do jednego muszę się z tobą zgodzić. Śmierć nie umiera wraz ze śmiercią. Ona umiera znacznie wcześniej, jeszcze za życia. Może więc lepiej umierać młodo i zakochanemu? Mniej się cierpi, kiedy ukochana osoba, która cały czas nas kochała, po jakimś czasie znudzona życiem u naszego boku, zostawia nas bez słowa wyjaśnień, nie walcząc nawet o powrót dawnych, dobrych czasów, kiedy kochała.

ocenił(a) film na 6
kronikarz56

Myślę, że problem nie tkwi w książkach Sparksa, czy filmach na ich podstawie. Jak widać, każdy odbiera je indywidualnie. Życzę Ci, abyś odnalazł miłość i spokój i akceptację w samym sobie. Naprawdę piszę to szczerze. Siedzi to, gdzieś głęboko w Tobie, i myślę, że żadna siła Cię nie przekona, a i ja nie mam takiego zamiaru. Powodzenia! :)

amopeliculas86

Dziękuję, to bardzo miłe słowa, pełne nadziei, której niestety już nie ma wiele w moim życiu, jeśli w ogóle ona jeszcze w nim siedzi. Co tu dużo gadać, film może jest ładny, książka pewnie też, ale i tak uważam, że gość po prostu lubi dołować ludzi. Pewnie sam nieźle dostał po tyłku od życia. Ja również dostałem, ale wolę pocieszać się optymistycznymi historiami. Nawet jeśli sam już nie wierzę w miłość, bo szczerze mówiąc, naprawdę nie wierzę. Dziękuję jednak za słowa otuchy. Oby Twoje przewidywania się sprawdziły.

kozlowskajustyna

Anioł Stróż, Wybór, Bezpieczna Przystań, i oczywiście Pamiętnik. Wymieniać dalej? :)
Jasne, skurczybyk jak nic, bo w większości książek jednak uśmierca ludzi, ale i tak jest tego mało w porównaniu z tym, co Martin w GoT robi, więc...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones