Film jako całość mnie nie porwał, ale trzeba przyznać, że zakończenie, kiedy Nói traci dosłownie wszystkich bliskich, wszystkich którzy tworzyli jego świat, porusza. Scena z wyczytywaniem ofiar naprawdę porusza.
Końcowe sceny doprawiają film. Tym właśnie można powiedzieć, że charakteryzuje się kino Skandynawskie.Całośc od poczatku ciągnie sie powoli, melancholijnie, widz wtrącany jest w monotonność, jednakże koniec stanowczo nadaje smaku i odpowiedniego charakteru. Jak dla mnie rewelacyjne kino, coś obowiązkowego dla koneserów ambitnych pozycji. :)
Ja ten film odebrałam tak samo, miałam momenty, że chciałam wyłączyć film, bo przyznaje zaczęło mi się nudzić, ale dotrwałam i nie żałuję. Fabuła była spokojna i nagle takie "bum" na koniec.... Daje to do myślenia, jak kruche jest życie.
Film jest bardzo dobry, choć parę scen było dziwnych. Na przykład Noi nagle ni z tego ni z owego napada na bank z bronią, wyrzucają go na zewnątrz, po czym wchodzi sobie spokojnie i normalnie wypłaca pieniądze. Albo ojciec najpierw go bije, a za chwilę chce się do niego przytulić. Ale ogólnie film dość mocny, chłopak miał marne życie, a tu jeszcze na koniec stracił wszystko, co miało dla niego sens. I jeszcze końcowa scena, jak ogląda zdjęcia z palmami na plaży, znakomicie dopełnia całość.
Wydaje mi się, ale to tylko moja interpretacja, że to wcale takie dziwne nie było! Pomyśl tylko, chłopak żył na takim odludziu, był tak ograniczony, że w akcie desperacji zdecydował się na napad na bank, PONIEWAŻ Chciał uciec z dziewczyną i potrzeba mu było kasy :)Jednak, że to była mała mieścina i wszyscy się ze wszystkimi znali, nikt nie odebrał tego na serio. Pomysleli, ż eto tylko wygłupy, ja to tak przynajmniej odebrałam. Nikt się w końcu nie wystrasz.Ojca to on miał generalnie dziwnego, wiec ten wyskok gdy najpierw go bije a potem się przytulają, to tylko potwierdza jaki miał charakter jego tata.
MNIE JEDNA SCENA STRASZNIE ZAPADŁA W PAMIĘĆ, TA SCENA W KUCHNI, GDY NAGLE WSZYSCY SA CALI WE KRWI...