Może to nie "Karate Kid", ale ogląda się całkiem przyjemnie. Ogólny efekt psuje kilka nienaturalnych scen oraz to, że zrobili z tego Matthew straszną ciotę. Jednak koniec końców obejrzałem do końca i powiem więcej, nawet nie chciałem oderwać się od telewizora, pomimo, że arcydzieło sztuki filmowej to nie jest. Polecam na nudny wieczór.