PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=527261}

Notatnik śmierci

Death Note
4,4 32 811
ocen
4,4 10 1 32811
3,9 9
ocen krytyków
Notatnik śmierci
powrót do forum filmu Notatnik śmierci

kopiują dobre, bo nie mają własnej kultury.
To będzie czysta profanacja idiotów.

Kulfonidas

Święte słowa!
Wystarczy spojrzeć co np. zrobili już z "Silent Hill".
-_-

ocenił(a) film na 4
Gandalf777

Silent Hill to dobry film.

ziumbala

Mi również się podobał, zwłaszcza pierwsza połowa filmu.

ocenił(a) film na 1
ziumbala

Jako film sprawdził się okej. Jako ekranizacja gry -znacznie mniej ;)

Kulfonidas

Oby nie, reżyser jest naprawdę dobry i ma kupę pomysłów. Jego Gość był szalenie dobry.

Kulfonidas

Akurat w historii kina(także w historii horroru) nie muszą nikomu zazdrościć. Także spokojnie...

Kulfonidas

O czym ty mówisz przecież obecne światowe kino to 90 % holywood a jeśli coś kopiują to raczej nie dlatego że nie mają swoich pomysłów, tylko dlatego że mają do tego prawo i możliwości.

Kulfonidas

Jakiej kultury/ tradycji wymagasz od narodu mającego nieco ponad 200 lat? Co do filmu to obawiam się kiczu. Zapewne się nie pomylę...

ocenił(a) film na 3
Apiseq

Amerykanie mają lepiej rozwiniętą i bardziej różnorodną kulturę niż ponadtysiącletnia Polska. A w temacie popkultury to już w ogóle nie mają sobie równych na płaszczyźnie międzynarodowej

GBD

Michael Kandel - tłumacz Lema na angielski - powiedział kiedyś, że cechą wyróżniającą kulturę amerykańską jest najpewniej de facto brak kultury amerykańskiej. Można by powiedzieć że w pewnym sensie kultura amerykańska jest mniej więcej tym dla innych kultur na świecie, czym w zamyśle dla (niemal) wszystkich języków świata miało być esperanto, tzn. nie mają praktycznie nic swojego, tylko są jednym wielkim tyglem cudzych kultur, mieszają ze sobą to i owo etc. Dokładniej to było tak:
"Często się zdarza, że filarem jakiejś kultury zostaje twórca, który przyszedł z zewnątrz albo z pogranicza, bo kiedy wspólnota definiuje się przez proste <<my>> i <<oni>>, efektem jest grzęźnięcie w pustych stereotypach. To jest zresztą moim zdaniem problem kultury amerykańskiej. Bardzo trudno jest powiedzieć, co jest w nas typowo Amerykańskiego, bo bardzo dużo przejęliśmy po Brytyjczykach. Także ich fiksację na punkcie systemu wartości burżuazyjnej klasy średniej czy przekonanie o tym, że jesteśmy imperium, którego naturalnym przeznaczeniem jest władza nad światem. Czasami się zastanawiam, czy najbardziej charakterystycznym elementem kultury amerykańskiej nie jest przekonanie o nieistnieniu amerykańskiej kultury."
Źródło: "Jak jest <<ślusaria>> po angielsku?", rozmowa Michaela Kandla z Wojciechem Orlińskim (dodatek do "Bajek robotów" w wydaniu Biblioteki Gazety Wyborczej)

ocenił(a) film na 8
Kulfonidas

A ja pokładam nadzieje w tym filmie. Nie zakładajmy z góry, że będzie złe. Faktycznie jak oglądam czasem Hoolywodzkie sequele z dzieł filmowych innych państw to załamuję ręce, ale tym razem jestem dobrej myśli.

Kulfonidas

....
Nie każdemu się musi podobać japońszczyzna, a wiele historii po prostu wymaga adaptacji użycia języka danej kultury. Dlatego o wiele bardziej wolę kino zachodu niż dalekowschodnie. Nie można nikogo zmuszać do tego, co jest dla niego ciężkostrawne, zwłaszcza że anime jest zazwyczaj robione właśnie na europejski czy amerykański wygląd.
Ja chętnie się wybiorę na to do kina, powiem nawet więcej, spróbuję się dobrze bawić, bez ścisku okrężnicy.

ocenił(a) film na 4
Enterraz

" a wiele historii po prostu wymaga adaptacji użycia języka danej kultury." haha a to dobre bo Light Yagami to typowe nazwisko białego człowieka w kulturze zachodniej ;)
Jasne że jak amerykanie zapłacą to mają prawo zrobić swoją wersję ale jak to jest ich wersja to niech chociaż dadzą bohaterom amerykańskie imiona a nie białas z japońskim nazwiskiem... człowiek nie wie czy się śmiać czy płakać ;)
I nie mam ścisku okrężnicy tylko wymagam trochę sensu w filmach ;)
A cała prawda o tych wszystkich amerykańskich adaptacjach (książek, gier i filmów nie made in USA) jest taka że jak się robi film/serial na podstawie czegoś to pierwowzór ma już fanów którzy będą chcieli zobaczyć tą nową wersję i kaska będzie, za to oryginalny scenariusz z hollywood można się nawet nie zwrócić. Wiem że to trudno przełknąć ale amerykanie to nie najbardziej altruistyczny naród świata i w rzeczywistości w "dupie" mają innych ludzi i kultury ale chętnie po udają miłych żeby tylko zarobić ;)

Mimo wszystko zgadzam się z tobą, ja też "o wiele bardziej wolę kino zachodu niż dalekowschodnie" a konkretnie wolę wszystko od japońskich anime... jakoś nie mogę się przekonać do podziwiania animacji komputerowych wolę żywych ludzi. Zwłaszcza że w wielu tych anime bohaterowie robią kratery jak po wybuchu bomby atomowej jednym uderzeniem xD
W przypadku omawianego tytułu również wolę wersję aktorską (tą japońską z 2006) od anime i nie tylko przez niechęć do anime ale też dlatego że zakończenie filmów bardziej mi się spodobało.
Mimo wszystko na pewno obejrzę tą amerykańską wersję przygód białego chłopaka o japońskim nazwisku choć nie jestem pozytywnie nastawione...

Spicke

"W przypadku omawianego tytułu również wolę wersję aktorską (tą japońską z 2006) od anime i nie tylko przez niechęć do anime ale też dlatego że zakończenie filmów bardziej mi się spodobało."

what?!... a taki ładny pierwszy akapit był :)

ocenił(a) film na 4
Traws

"what?!... a taki ładny pierwszy akapit był :)"

A z drugim coś jest nie tak? Mam prawo do odmiennego zdania niż twoje i postaram się w prostych słowach wyjaśnić dlaczego wolę film zamiast anime ;)
Otóż Near był kiepską imitacją L która działała mi na nerwy i nie mogę znieś że takie coś odniosło sukces tam gdzie wspaniały L poniósł klęskę. Ogólnie sam fakt że L przegrywa z Kirą w anime mi się nie podoba o wiele bardziej wolę wersję w której L bohatersko poświęca własne życie aby zdemaskować Lighta. Jakoś tak wolę wersję w której L zwycięża niż pada trupem pokonany ;)
Ale żeby było jasne obie wersje dostały ode mnie najwyższą ocenę bo obie są wspaniałe ale filmy bardziej przypadł mi do gustu i tyle ;)

Chociaż muszę przyznać że Near z anime wypada zajebiście w porównaniu do amerykańskiego L z tego filmu pod którym piszemy xD

Spicke

A ja się z Tobą zgadzam. L to moja ulubiona postać, a w anime jego śmierć była po prostu bezsensowna i wręcz urągająca tej postaci, biorąc pod uwagę jego geniusz i zdolności detektywistyczne. Po prostu zginął, bo zginął - jak wielu innych, mniej ważnych dla fabuły lub wręcz bezimiennych postaci. Wyszła z tego taka Hanka i kartony. Natomiast w filmie owszem, też zginął, ale jego śmierć nie była na próżno i przyczyniła się do pokonania Lighta; najwyższe poświęcenie dla dobra sprawy od osoby, która najwięcej w tej sprawie zdziałała. Zdecydowanie wolę tę wersję zakończenia. Do tego ten ostatni dialog L z ojcem Lighta, który przez jedną chwilę pokazał L nie jako świetnego detektywa, ale samotnego młodego chłopaka - rewelacja.

Co by nie było nie na temat: tak jak na początku czepiałam się wszystkiego (od czarnoskórego L, Lighta blondyna itp.), to już w pierwszych 30 min filmu zdałam sobie sprawę, że ten film jest po prostu luźno inspirowany tą historią i nie ma mowy o jakiejś "amerykańskiej wersji" - on jest tak różny, że powinno się go traktować jako osobny twór, własną wersję innego reżysera, który pożyczył sobie tylko pomysł, a resztę zrobił po swojemu. To typowy amerykański horror dla nastolatków, typu "Krzyk" czy "Oszukać przeznaczenie", nijak ma się do oryginału. Prawdziwy "Death Note" jest czymś znacznie więcej. Tak więc podsumowując: nie porównywałabym go i nawet nie stawiała obok "Death Note" japońskiego. Jeśli ktoś chce go obejrzeć, to niech zapomni o anime czy filmie z 2006 i traktuje go jako typowy horror dla licealistów - wtedy ma szansę się spodobać (o ile lubi się takie klimaty).

Kulfonidas

Przynajmniej by nazwiska pozmieniali, a nie żydek będzie grał gościa z japońskim nazwiskiem. :D

Kulfonidas

Dokładnie. Lepiej się tego nie dało ująć.

ocenił(a) film na 5
Kulfonidas

przecież japończycy tez robią adaptacje filmow z usa..

Kulfonidas

Tyle, że oryginał sam nie był zbyt dobry.

ocenił(a) film na 3
Mokkorichan

Coooo?
Mam nadzieję że mówisz o filmie a nie serialu anime.

lukaszpolowczyk

Serial jest najwyżej przeciętny.

Kulfonidas

Dokładnie amerykanie potrafią robić tylko kopiuj-wklej. Light jest geniuszem, a ten tu to jakaś ciapa. Misa jest słodka i w ogóle, a ta tutaj to jakaś piep**ona cheerliderka paląca fajki. O L nie wspomnę. L jest bladym dziwakiem, a tutaj jest ciemnoskóry. Nie mam nic przeciwko murzynom, ale L to ma być L, a nie jakiś czarny agent.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Kulfonidas

Dotrwałem do momentu kiedy ujrzałem czarnego L. Ciekawe kiedy Brad Pitt zagra Malcolma X, a Keanu zagra Michela Jordana etc

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones