Żadnej nominacji do Oskara?! Takie zdjęcia!
Porównania do Black Hawk Down to co najmniej nieporozumienie. Tam kiedy żołnierz spadł z helikoptera to się skończyła dla niego akcja, jak dostał kulkę w udo to umarł na stole. Tutaj goście dwa razy wycofują się skacząc w kilkudziesięciometrową przepaść, dostają rany postrzałowe głowy, podbrzusza, łamią sobie nogi i ciągle napierdalają. W commando nie było takiej lipy. I co dobry film bo wszyscy mieli hipsterskie brody i heroicznie zginęli?
W Ocalonym dla wszystkich w helikopterze skończyła się akcja. I nie musieli nawet skakać ;). Obejrzyj kilka filmów "we love Russia", a przekonasz się, że upadki z kilkudziesięciu metrów nie muszą być od razu śmiertelne. A, i nie każde trafienie w udo musi skończyć się śmiercią. Poza tym, to film. Tu zawsze coś naciągają.
film filmem ale oparty na faktach więc powinien być bardziej realistyczny. Co do upadku w przepaście to sorry chodzę po górach i takie upadki jak ich zawsze kończą się albo śmiercią albo złamaniami wielu kości i kręgosłupa. A oni zrobili to dwa razy :-). No w każdym razie odczepiam się od ran postrzałowych bo podobno w realu axe dostał dwie rany w tym w głowę i przeszedł jeszcze kilkadziesiąt metrów po czym te rany go zabiły. Takie naciąganie jeszcze kupuję, ale reszta to dla mnie za dużo.
Z postrzałami nie ma co przesadzać, na jednym filmie umierają od strzału w udo, na innym wytrzymują magazynek w klatkę. W rzeczywistości bywa różnie. W Ocalałym na prawdę tyle oberwali i jakoś dawali radę, dalej walczyć. W odniesieniu do Helikoptera w Ogniu, Howard Wasdin, snajper Navy Seals, który brał udział w operacji Irene w trakcie całej akcji oberwał chyba 3 razy. Ramię, kolano i staw skokowy, w swojej książce napisał, że nawet nie poczuł ostatniego trafienia. Zauważył, że coś jest nie tak, ponieważ samochód który prowadził zaczął zwalniać... stopę obróciło mu w drugą stronę i nie miał czym dusić gazu. Także, filmy filmami a wszystko jest w książkach, tam nikt nie bawi się w ubarwianie.
Zgoda. I nawet trochę podniosłem ocenę po przeczytaniu informacji o akcji. W tej akcji Axe faktycznie oberwał w klatkę i w głowę a potem zrobił kilkadziesiąt metrów i wystrzelał dwa magazynki, ale po tym dokładnie te dwie rany go zabiły, więc należy przypuszczać że on z tymi ranami po prostu się czołgał i nieludzkim wysiłkiem umierał walcząc. W filmie z tymi dwoma ranami prawie że normalnie biegał, a dobili go dopiero centralnie strzałem w głowę. No jest różnica. Przyznajcie. Co do przytoczonej historii Wasdina to zauważ, że jego rany nie były terminalne. Ludzie ponoć chodzą ze złamanymi kościami na adrenalinie, ale z przestrzeloną tętnicą, albo uszkodzonym mózgiem to się nie da. Suma sumarum, wielki szacunek dla faktycznych żołnierzy z tej akcji, ale w filmie to jest już bollywood.