Wcale nie było aż tak tragicznie. Żeby nie było, dobrze też nie jest. Mimo wszystko są gorsze filmy, ot choćby nowe produkcje z Segalem, czy kontynuacje Amerykaskiego Ninja. Co było źle, a co dobrze?
Fatalny główny aktor. Zupełnie mnie nie przekonał. Szło sie bardziej wysilić i zatrudnić choćby Tonego Jaa, byłoby znacznie lepiej.
Pan V - postać jak z komiksu lat 70. Tak zła, zachłanna, że aż głupia. A wystarczyło głównym złym zrobić tego szefa policji i już byłoby ok.
Za mało scen z JCVD. Pomysł na postać dobry, szkoda że zmarnowany. Więcej, całe sceny treningu, nie tylko przebitki i odrobina mistrza w akcji, a byłoby lepiej.
No to teraz plusy.
Sceny walki. Brutalne, krwawe z niezłym wykorzystaniem slow motion. Szczególnie zapadła mi w pamieć scena, gdy główny bohater młóci przeciwników przy użyciu grabi.
Gangi. Niby oklepany pomysł, ale fajne nawiązanie do klasyków kina akcji.
Humor. Nie wiem czy to świadomy zabieg, ale scena z ćpunami, czy gdy pan V próbuje odstrzelić ptaka podkomendnemu, śmieszniejsze niż wszystkie komedie z JLO.
Ogólnie, wygląda to tak jakby reżyser miał pomysł, ale nie do końca wiedział co chce zrobić. o tego obsada. Zamiast inwestować w JCVD i jego epizodzik mozna było zaangażować lepszego aktora do głównej roli. Niemniej, bywały gorsze filmy.