I właśnie ten ostatni przymiotnik adekwatnie charakteryzuje ten film. Każda "Piła" pod względem ilości gore bije go na głowę. Ileż jest horrorów, które zawierają o wiele więcej krwi, niż "Man Behind The Sun"? Nie zliczę... Siłą tego filmu jest dobitny realizm. Najbardziej widzem wstrząsa fanatyzm japoński oraz to, do czego byli zdolni członkowie jednostki 731. To samo w Europie robiły szwaby na jeńcach w obozach koncentracyjnych. Sceny eksperymentów są zrealizowane z ogromnym realizmem. Z kolei scena, w której na żywo krojony jest chiński niemowa tylko dla pozyskania kilku narządów, wbija w fotel. Samo zachowanie administracji jednostki wbija widza we wspomniany fotel i każe zadawać pytania o to "gdzie się podziały się ich ludzkie odruchy?". Film w swoich czasach miał oddać prawdę historyczną, a zrobił to ponadczasowo. Sceny z autopsji, scena z kotem czy nawet scena z płonącymi szczurami albo scena z odmrożonymi rękami do dziś robią wrażenie. Dlatego nie dziwi więc fakt, że film został "zbanowany" w kilku krajach.
Jeśli interesujecie się historyczną prawdą, niezależnie od tego, jaka by nie była, to ten film musicie obejrzeć koniecznie. Japoński fanatyzm jest ukazany tutaj niesamowicie realistycznie. Nie jest to jednak łatwy film do przebrnięcia, dlatego jeśli nie lubicie tego typu kina, lepiej sobie je odpuśćcie.