Mamy tu totalnie staroszkolny horror gdzie elementem straszącym jest robiące co chwilę głośne "bu!" dziwadło w gumowej masce. Aktorsko jest całkiem w porządku, fajny klimat i nawet z ciekawością obejrzałem, ale patrząc na nazwisko reżysera to jednak spore rozczarowanie.
Wrażenie jak po horrorze małe,ale fabuła zaskakująca ogląda się bardziej jak dramat ale nie było tak źle.
taki juz urok carpentera ze oscyluje miedzy kiczem a swietnym klimatem. Szkoda ze raz bardziej w ejdna strone a raz druga
Dla odwiedzających temat - "dziwadło w masce" to jedno z "wcieleń/osobowość" głównej bohaterki. Film ma więcej sensu niż by się wydawało, pokazane jest podręcznikowe rozszczepienie jaźni
Jestem pewien że masz rację, ale zupełnie rozminęłaś się z meritum mojej wypowiedzi. Nie zarzucam filmowi niezgodności z podręcznikami, bo to ostatnia rzecz na jaką powinniśmy zwracać uwagę; film fabularny to z definicji fantazja scenarzysty a nie prawdziwe życie. Wydaje mi się jednak, że dobry horror, przynajmniej na tyle współczesny, powinien straszyć widza atmosferą, a nie audiowizualną dyskoteką - a Carpenter przecież wielokrotnie w historii swojej twórczości udowodnił że to potrafi, tymczasem "Oddział" to trzy kroki wstecz.
Oczywiście zgadzam się z Tobą co do "metod straszenia" i nie zamierzałem Cię atakować ;) Skomentowałem tylko bo ludzie często sugerują się tematami przy wystawianiu oceny i jak zobaczą dziwadło w masce to mogą obniżyć a to jednak było całkiem sensowne ;) Sądzę, że największą wadą filmu jest po prostu jego klasyfikacja bo jako horrorowi to daję max 4/10 ale traktując to jako thriller to ciężko dać niżej niż 6 a ja wystawiłem 8 ;) Jest sporo filmów źle sklasyfikowanych, taka np "Martwica mózgu" w kategorii horror posiada wszystko czego nienawidzę, czyli tandetne hektolitry sztucznej krwi i flaków, zero klimatu ale już jako komedia spisuje się nieźle bo widać że to wszystko pastisz i czarny humor ;)