Już sam tytuł nasuwa, że czarne będzie białe. Zapowiada się fajnie.
No więc serwują nam morderstwo na bladym tle. Po chwili okazuje się że wszystko jest
blade/mdłe w tym filmie. Standardowa amerykańska rodzinka. Standardowa patologiczna
rodzinka2. Już mniej więcej rysuje się wyobrażenie dalszej fabuły.
Morderca zamglonym wzrokiem błądzi przez klatki filmowe, a reżyser sennymi susłami zmęczony
próbuje popchnąć fabułę, albo introspektywę gdziekolwiek. I popchnął - prosto do
pseudointelektualnego ścieku. Zasnąłem.
To tylko moja ocena tego filmu. Chętnie wysłucham Twojego zdania bo może czegoś ważnego nie dostrzegłem.
Dziwi mnie tylko co takiego szczególnego dostrzegłeś w Slumdogu, że dałeś mu 10 przy okazji ten film nazywając pseudointelektualnym bo moim zdaniem nie ma tak znacznej różnicy pomiędzy tymi filmami.
W Slumdogu spodobała mi się aktualna i interesująca metafora Indii, dość wiernie oddająca tamtejszy klimat absurdów(latrynowa bieda vs kąpiel w wannie pieniędzy w dużym mieście).
I chyba czegoś takiego zabrakło mi w Odmiennych stanach moralności - nieprzewidywalnej fabuły i ciekawych lokacji.
I to mówi ktoś kto jara sie rodzinką.pl i slumdogiem;)
ale co kto woli. Jeden to a drugi "odmienne stany moralności" czy "ostatnie tango w paryżu".
Moim zdaniem film jest genialny