im więcej filmów na podstawie powieści Camilli Lackberg oglądam, tym mniej mi się o0ne podobają. Nie wiem, jakie są te powieści, filmy - co jeden, to gorszy. Wszystkie filmy z tej serii to powielanie stale tego samego schematu: gdzieś tam, przed laty, zdarzyło się coś złego któremuś z członków jakiejś rodziny i teraz tajemniczy morderca usuwa z tego świata rzeczywistych lub domniemanych członków rodziny sprawcy, mszcząc się za swój los. Wszystko to w scenerii ciągle tego samego, jałowego i sterylnie nudnego posterunku policji. Najgorszy jest inspektor policji, prowadzący kolejne śledztwa. Nie wiem, jak on zdał egzaminy policyjne i znalazł uznanie przełożonych. W filmie to ostatnia lebiega, poruszający się jak we śnie filozof i marzyciel, którego zadumane spojrzenie zastępuje energiczne śledztwo. Nie polecam tej serii, no, może za wyjątkiem pierwszego filmu.
Zapewniam cię, że książki są świetne. Szkoda, że filmy tak wypaczają spojrzenie na nie, bo bardziej szkodzą, niż przyciągają do zaglądnięcia w powieści.