z niewielu, po 89 filmów "wielorazowych". Gdyby nie pani Skorupko, byłoby taniej i pewnie lepiej. Z dziesiątki najdroższych polskich filmów, jedyny wart obejrzenia. A kiedyś łupano mi kołki na głowie, jak go broniłem. W tamtym okresie na drugi Potop nie było szans, a teraz na drugie OiM nie ma.