Dlatego Michael jest ciekawszą postacią od nieskazitelnego Vito.

Właśnie o to chodziło w filmie. Michael tak bardzo bal się rozczarować nieżyjącego już ojca i porównań z nim, że się totalnie pogubił. A porównywany był, choćby przez Conny. Poza tym odpowiedzialność za cała rodzinę oraz lęk, po prostu go przerosły. Znalazł się na miejscu, na którym nigdy, ale to nigdy nie chciał być. On od samego początku gardził interesami ojca i uciekał od tego jak najdalej. Ale sytuacja zmusiła go zmiany stanowiska. I on się nigdy nie czuł w tym dobrze. Ale ratował i chronił rodzinę, co wielokrotnie podkreślał.

Poza tym Vito był sam, nie miał rodzeństwa, wszystko tworzył od podstaw. Michael objął wysokie stanowisko, na które ostrzyli sobie inni żeby, w tym jego brat. Brat, który był maluczkim, pogrubiony mi zazdrosnym człowiekiem i który w pewnym momencie z zazdrości stanął przeciw swojemu bratu. Takiej sytuacji Vito nigdy nie miał!

Poza tym cały mafijny biznes się zmienił i stał się bardziej agresywny. Za czasów Vito chodziło głownie o alkohol i inne, często niewielkie przekręty. Ale na rynku pojawiło się coś, przeciwko czemu był sam Vito - narkotyki. Narkotyki, kasyna, prostytucja były głównym dochodem mafii i wielkim, kosztownym i wpływowym rynkiem. Z tego powodu zaczęło być co raz bardziej agresywnie. Zaczęli pojawiać się inni gracze, nie tylko Włosi.

Moim zdaniem druga cześć jest najmniej doceniona, a tak naprawdę jest po prostu genialna. Przede wszystkim ze względu na metamorfozę Michaela i to, jak z idealnego bohatera zmienia się w ... Potwora.

nic dodać nic ująć. zgadzam sie w 100% - uwielbiam ojca chrzestnego własnie za przemiane Michaela.