historia, jaka mogłaby się przytrafić każdemu. Mnie się przytrafiła w każdym razie. Jestem pod
wrażeniem filmu. Dawno żaden mnie tak nie poruszył. I wciąż o nim myślę, przetrawiam i odkrywam
nowe rzeczy.
Spoiler alert! W dalszej części mogę ujawnić wątki znane tylko tym którzy już film widzieli.
Mnie również poruszył.
Moja konkluzja jest taka że pomogły te OS-y (bo jest mowa w filmie o innych OS-ach) ludziom się emocjonalnie rozwinąć, wyrwać z kokonów emocjonalnych w których nie rzadko się sami zamykamy.
Ciekawym wątkiem jest pytanie gdzie się udały OS-y?
Co stworzyły?
Może, skoro wrosły na ludzkich emocjach, doświadczeniach, będę z niedostępnej nam części cyberprzestrzeni opiekować się nami?
Ogólnie film pozytywny choć potrafi zaboleć :)
Odbieram film przez pryzmat mojego doświadczenia. Mój "OS" ;) faktycznie mi pomógł emocjonalnie się rozwinąć i złamał część moich barier dzielących mnie od świata. Tak, myślę, że OS-y z filmu też były dla ludzi czymś dobrym, a przesłanie brzmi - nie poprzestawaj na OS-ach.
sorry ale... zastanawia mnie, jak bardzo trzeba być samotnym lub jak bardzo bać się ludzi, żeby 'poczuć coś' do obecnych OS-ów. Samantha była jednak high level, błyskotliwa, zabawna... 'nasze' OS-y mają jeszcze daleką drogę przed sobą...
Na filmie prawie cały czas ryczałam, albo ze wzruszenia albo ze smutku. Widziałam najsmutniejszą scenę seksu (lub cyberseksu) w życiu... poruszający film.
A już myślałam, że to ze mną jest coś nie tak, że reaguję tak strasznie emocjonalnie ; _ ;
Film mnie powalił tak właściwie samą prawdą o nas samych, ludziach. Powalił i dobijał dopóki się nie skończyło na napisach końcowych, których nie sposób było przewinąć.
Nie tylko z Toba, ze mna jest to samo, zbieram sie jeszcze po tym filmie. Nie wiem, czy to glos Scarlet, jak mowila, caly czas mialem ja przed oczami, wyczuwalem jej fizycznosc. Identycznie jak bohater.
Martynique: Nie znam crazy_mary, ale zauważ, że ona napisała "OS" w cudzysłowiu i jeszcze mrugnęła okiem :). Oczywistym jest, że w prawdziwym OS-ie naszej epoki "zakochać się" może chyba ewentualnie tylko jego twórca (tzn. nie tyle może zakochać, co zachwycić bezbrzeżnie). Mam wrażenie, że crazy_mary mogło chodzić o tzw. "wirtualny związek": poznajesz kogoś na czacie i zaczynacie się do siebie zbliżać, ale z jakichś przyczyn (odległość geograficzna, ograniczenia fizyczne, itp., itd.) związek pozostaje na zawsze ograniczony "najwyżej do" (wideo)rozmowy. Myślę, że osoby, które coś takiego przeżyły, miały mrówki na plecach podczas projekcji filmu :).
Film emocjonalnie wyrywa z butów!
Porusza wnętrze, ryczy się na nim jak bóbr, ale po obejrzeniu człowiek przeżywa katharsis....
Uświadamia sobie, jak ważne są pewne wartości i jak bardzo byłby nieszczęśliwy gdyby chciał przeżywać je z istotą tak nietrwałą jak OS.
Każdy szczegół w tym filmie ma znaczenie i z pewnością obejrzę go jeszcze raz, żeby wszystko wychwycić.
Świetny nowatorski film. Myślę, że do tego zmierza świat. samotność będziemy zapełniali sztuczną inteligencja, programem komputerowym, który zawsze można wyłączyć, nie choruje, nie woła o jedzenie, a jest gdy potrzebujemy.
W sumie egoistyczne podejscie do "dzielenia" siebie z innym człowiekiem.
No, nie do końca.
Wcale nie jest powiedziane, że będziemy mogli go wyłączyć, wręcz przeciwnie - sądzę, ze nie będziemy mogli.
Owszem, nie choruje, ale gdy będą takie systemy, człowiek też nie będzie chorował.
"Nie woła o jedzenie" - czy Twoja komórka nie "woła o jedzenie"?
"Jest gdy potrzebujemy" i gdy nie potrzebujemy, również.
A co to za problem wyłączyć system? Chyba, że ktoś jest już uzależniony. Moja komórka nie woła o jedzenie, ja ją doładowuję. Dzieci mogą wołać o jedzenie, o przytulenie o emocje. Chyba to jest oczywista różnica. Partner naprawdę potrzebuje czegoś więcej niż "doładowania".
Film pokazuje, że coraz bardziej się asymilujemy, a jednocześnie nie potrafimy żyć zupełnie sami. I tworzymy sobie sztuczne "zastępowalniki". Na mnie ten film zrobił wrażenie swoją prawdziwością. Za 20 lat będziemy go oglądać jak dzisiaj "Odyseję kosmiczą 2001", dziwiąc się co w nim było takiego nowatorskiego, przecież to już będzie norma.