Skąd Bond wiedział, że siostra pilota, którą zobaczył tylko na zdjęciu, ma coś wspólnego ze zniknięciem samolotu?
Nie wiedział, po prostu poznał na zdjęciu jej brata, którego martwego widział w szpitalu. Ale tak dokładnie nie pamiętam już przebiegu akcji, więc możliwe, że coś pokręciłem. Jak będziesz miał możliwość, to sprawdź to.
Pokazano mu zdjęcie pilota, na którym pilot akurat był z siostrą. Dlaczego Bond zwrócił uwagę na pilota (którego widział martwego), to jasne. Ale jak wpadł na to, że trzeba jechać na drugą półkulę do jego siostry? Oglądając miałem wrażenie, że coś przeoczyłem, a to w sumie kluczowy moment filmu, bo ten trop doprowadza Bonda po nitce do kłebka.
Tak, to akurat troszeczkę (odrobinę) naciągane - zapewne Bond wychodził z założenia, że skoro to siostra zamordowanego, który maczał palce w sprawie (bo jednocześnie był ponoć na pokładzie samolotu z bombami, a my wiemy, że to był sobowtór), to może coś od niej wyciągnie. A że okazało się, że jest to kochana kierownika całej operacji, to już niby tak przez przypadek. Dopisując sobie do tego naszą fabułę - gdyby jednak nie była kochanką Largo, wówczas 007 szukałby dalej. Ale nie musiał, bo szczęśliwie trafił za pierwszym razem na właściwy trop.
Tak to sobie tłumaczę w każdym razie. W filmach często konieczne jest upraszczanie oraz 'sprzyjanie' bohaterom.