PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8411}
7,6 5 347
ocen
7,6 10 1 5347
Orzeł
powrót do forum filmu Orzeł

Fajnie zobaczyć co jakiś czas starą gwardię aktorską za młodu

ocenił(a) film na 10
BostonMan

Trochę za bardzo Kłoczkowskiego wybielili, bo prawda była taka, że się po prostu załamał i zdezerterował symulując chorobę

ocenił(a) film na 8
Wolfgang_Luth

To też mnie lekko drazniło

ocenił(a) film na 9
BostonMan

Prawda, dokument to to nie jest, ale z drugiej strony dobrze oddaje tamten klimat no i okręt praktycznie taki sam

Krzycho_Rt

zgadza się okręt taki sam bo to młodszy brat Orła .

Krzycho_Rt

to jest ORP Sęp młodszy bliźniak Orła.

BostonMan

Od przekazywania faktów (a i tak tylko na tyle, na ile są znane) są filmy dokumentalne. Zresztą narrator wyjaśnia to na początku. Widać, że w filmie nawiązali do kilku faktów, które przydarzyły się "Orłowi" już w służbie w Wielkiej Brytanii, a także "Wilkowi", "Dzikowi"... na tyle, na ile pamiętam z lektury "ORP Orzeł zaginął" i "Torpeda w celu" Bolesława Romanowskiego (kapitan "Dzika" i konsultant filmu).

ocenił(a) film na 8
rallycan

Dlaczego? Jak już robić to porządnie. Chodzi o to, że sama historia Orła była na tyle frapująca, że moim zdaniem niepotrzebnie wymyślali nową?

BostonMan

Dlaczego?
Może dlatego, że niektórzy członkowie rodzin oficerów i marynarzy - w chwili kręcenia filmu jeszcze żyli. Realizatorom mogły grozić procesy sądowe za zniesławienie czy ukazanie w niewłaściwym świetle.

Dla przykładu, film "Sprawa Gorgonowej" został zrealizowany kilkanaście lat później i starał się jak najdokładniej zrekonstruować wydarzenia wcześniejsze, aniżeli "Orzeł". A jednak bez przewlekłych potyczek z prawem się nie obeszło.

Scenarzysta i reżyser "Orła" kupili sobie "polisę ubezpieczeniową".

ocenił(a) film na 8
Film_Polski

Bardzo możliwe, ale gdyby się skupili na akcjach wojennych protestów by raczej nie było, no chyba, że z Kłoczkowskim byłoby inaczej:)

BostonMan

Zatem proponujesz bohatera zbiorowego i przypisanie określonych czynności bądź słów - znanym z nazwiska prawdziwym członkom załogi. Można i tak; było wszak w historii kina wojennego parę tytułów, w których bohaterem był cały pododdział i nikt się szczególnie nie wyróżniał. Ale i tu znaleźliby się znawcy i krytykanci, którzy wiedzieliby, że bosman X na pewno nie mógł tak powiedzieć, że aktor Y nie jest w ogóle podobny do pierwowzoru, że konkretny marynarz Z zawsze postępował nie tak, lecz inaczej.

Ale udane filmy z bohaterem zbiorowym pozostają w mniejszości. Jednak zwykło się wierzyć, że jeśli w filmie mamy kilka, choćby i grubą kreską nakreślonych, osobowości - to na ogół dla filmu jest lepiej. Scenarzyści "Orła" umożliwili aktorom stworzenie postaci ekranowych co prawda bez bezpośredniego odniesienia do prawdziwych osób, ale za to postaci plastycznych, pełnych ekranowego życia. Mamy zatem a to młodego Jana Machulskiego z jego śmiesznym kompleksem gładkiego golenia, a to mata Pawlika o znaczącym nazwisku ekranowym Rokosz. I można było nawet dorzucić bzdurkę o piesku ukrywanym na okręcie. Słowem: więcej swobody dla twórców.

ocenił(a) film na 8
Film_Polski

Ja to wszystko rozumiem, ale czy wg Ciebie prawdziwe postacie były mniej wyraziste, czy plastyczne? Już sama postać Grudzińskiego, młodego oficera, dość delikatnego jak na marynarza, który nagle musi podjąć odpowiedzialność i dowodzić twardymi facetami morza i przekonać ich do swoich umiejętności nie jest ciekawa? Po co wymyślać, skoro życie samo daje nam wspaniałe postacie? Jedno nie wyklucza drugiego. Ale jak powiedziałem, każdy ma na ten temat swoje zdanie. Moje już znasz - jeżeli robimy film historyczny odwołujący się do czegoś konkretnego, to wolę, żeby był bardziej na faktach

BostonMan

No proszę. Zaczęło się od mojej próby skromnej zrozumienia intencji autorów filmu. A wyszło tak, jakbym ja sam uważał bohaterów fikcyjnych za z definicji ciekawszych od postaci prawdziwych. Tymczasem ja niekoniecznie tak uważam. Ale jednak spróbuję brnąć dalej w moje raz rozpoczęte dywagacje.

1 Był jeszcze jeden powód dla którego realizatorzy mogli woleć trzymać się bezpiecznie z dala od pełnej rekonstrukcji historycznej. Polityka! Przecież w końcu lat 50., w PRL-u niewyobrażalnym było powiedzenie otwartym tekstem, że władze niepodległej (jeszcze) Estonii znajdowały się pod podwójnym naciskiem: nie tylko niemieckim, ale też sowieckim. Wszak pakt dwóch mocarstw z sierpnia oznaczał ni mniej ni więcej, tylko podzielenie się strefami wpływów. Estonia wpadła do strefy sowieckiej a w następnym roku czekała ją aneksja w charakterze republiki związkowej. Zaś sama ucieczka okrętu z portu w Tallinie odbyła się dosłownie w parę godzin po przekroczeniu wschodniej granicy Polski przez Krasną Armię. Summa summarum: nie obyłoby się przynajmniej bez paru przemilczeń i niedopowiedzeń.

2 Załoga ORP "Orzeł" liczyła 6 oficerów i 57 marynarzy (stan z ostatniego rejsu, we wrześniu ’39 musiało być ciut inaczej). Mam bogatą wyobraźnię, lecz nie wyobrażam sobie filmu na przykład 126-minutowego, w którym każdy z 63 aktorów da z siebie 2-minutowy popis ekranowy. Tak czy owak, konieczna byłaby subiektywna decyzja o skupieniu się na jednym bądź kilku bohaterach głównych oraz o potraktowaniu całej reszty - w charakterze zaledwie statystów. Sam to chyba zauważasz, skoro proponujesz, na przykład, skoncentrowanie się na postaci Grudzińskiego.

3 O ile prawdziwe nazwiska oficerów i marynarzy na "Orle" są znane, o tyle nie ma takiej możliwości, by bezbłędnie zrekonstruować wszystkie kluczowe czyny i słowa. Nawet przy zachowaniu prawdziwych nazwisk, dużo i tak musiałoby być przez scenarzystę i autora dialogów "dośpiewane". Słowem: bez dużej dozy wymyślania – ani rusz.
Pewną analogię stanowi historia obrony Westerplatte. Zrealizowano na jej temat dwa filmy fabularne (moim zdaniem: jeden dobry i jeden bardzo zły). W obydwu zachowano prawdziwe nazwiska osób. A jednak wymowa filmów i ocena bohaterów okazała się całkowicie odmienna.

4 Film jest dziełem artystycznym, w którym nic nie jest ściśle wyliczalne. Nawet gdy opowiada się o burzliwym życiu bardzo ciekawej postaci, nie daje to nijakiej gwarancji, że sam film będzie ciekawy, wciągający. Tu nie ma przystawalności typu ciekawe wydarzenia = ciekawy film. Bo liczy się nie tylko to, o czym reżyser opowiada, ale także jak opowiada.
Weźmy choćby Kazimierza Wielkiego. Raczej trudno będzie zaprzeczyć, że miał on żywot urozmaicony wielce oraz, że żył w ciekawych czasach. A tymczasem film o nim to po prostu gniot jakich mało.

Będę zmierzał do konkluzji. Być może film zrealizowany zgodnie z Twoją propozycją, zmierzający do możliwie pełnej rekonstrukcji prawdziwych zdarzeń i działań autentycznych postaci byłby nie gorszy albo wręcz lepszy od "Orła" AD1958. Ale tylko być może.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
Film_Polski

Ojej, chce Ci się to tak przeżywać? Każdy ma swoje oczekiwania i to w sumie mogłoby skończyć temat. Ja Cie rozumiem, ale wiadomo, że nie pokazuje się całej załogi - vide Das Boot, ale jak wspomniałem, można na podstawie historii prawdziwej zrobić świetny film, a można średni, jak w/w Kazimierz Wielki czy choćby Aleksander

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones